Archiwum miesiąca: listopad 2013

7 wpisów

25 LISTOPADA 2013

 

Życie cudowne jest
w miłości mijają dni
jestem 
szczęśliwym człowiekiem
a ty?
Jak szczęście zdobyć pytasz,
ono w prawdzie się mieści
siebie samego, 
bez żadnej zbędnej treści.
Ty i nic więcej
wszechświata to oblicze 
cisza nieskończoności 
i wszech-możliwości.

 

 

 

18 LISTOPADA 2013

A gdy wiatr zawieje historii
okna zamkną się
nic już nie będzie za nami
nowy już będzie dzień
nic się nie wydarzyło
za nami nie ma nic
to tylko poznanie było
jak to jest
w tym świecie żyć
zła nigdy nie było
światło bawiło się
cień sobie stworzyło
i dobrze mu było z tym
dualność to przecież była
a w niej
tyle niezwykłych barw
słońcem i księżycem była
kobiecości i męskości był czas
w chowanego się bawiła
w dobro i zło
posród nas
lecz kończy sie ten czas
to
powrot do światłości jest
w nas.

 

 

 

 

 

 

15 LISTOPADA 2013

Ukochaj siebie
umiłuj, uwielbij
zobacz tę doskonałość
która 
promienna i piękna
potężna 
skrzydlata mądrością
zeszła 
aby na chwilkę 
zapomnieć siebie,
cud wszechistnienia
blask niezwykły
stał się
szarością małości
i samotnością 
uznaj 
swą niezywkłą barwę miłowania
w której
królem i żebrakiem byłeś
katem i ofiarą
wszystkim co dobre 
i wszystkim co złe, 
co najgorsze
poznać chciałeś przecież wszystko
barwę każdej struny
według której
tworzyło się życie
raj tu był
zawsze
nigdy nie opuściłeś go
i szukać go nie trzeba
w tobie i tobą
zawsze on był
całością jesteś nieba
niech nikt 
nie mówi tobie
ze świat złem jest
skażony
to tylko dusze odważne
poznają różne strony
dualność sobie wybrały
bo w niej jest
koloryt niezwykły
tak wiele możliwości
i uczuć tak wiele
i tyle radości
i choć „złem” się stawały
pięknem świetlistym
przecież są
od zawsze
w boskości chwale
poznawały siebie
i swój nowy dom.
Umiłuj więc siebie
nie wypieraj niczego
złem świata uznaj się
to przecież poznanie było
teraz czas
przebudzić się.
Przypomij sobie
świetlistość swoją
tobą istnienie jest
w nim cień i światło
to przecież
mądrość jest.
Nie możesz 
połową istnienia być
przejść możesz tylko cały
a w tobie wiedza jest,
czy jesteś niedoskonały?
Och nie, nie lękaj się niczego
małości nie bój się
zniknij 
a wówczas
ponownie w świetle
narodzisz się.

14 LISTOPADA 2013

Czy możesz nauczyć się miłości, gdy ktoś ci przyjacielem? Jakie to złudne? Miłość to nie to, co czujesz do wroga czy przyjaciela, lecz to co odczuwasz w sobie – wobec wroga czy przyjaciela.

Co czujesz wobec obrazu – wróg? Gdy poczujesz w sobie i do siebie miłość, poznasz prawdę miłości.

Reszta jest iluzją, zewnętrzności nie ma.

Cokolwiek oczy widzą odczuwaj miłość do siebie, a poznasz jej smak i wrócisz do domu, z którego wyszedłeś.

 

 

 

 

9 LISTOPADA 2013

 

 

Pewnego dnia uczniowie zebrali się wokół swego mistrza, który oczekiwał na nich od wschodu słońca. Lubił patrzyć jak słońce nieśmiało wychyla się z ramion nocy, kochał rozpuszczać się w tej magicznej chwili, będącej obietnicą nowego, wciąż rodzącego się życia. Uczniowie nie przeszkadzali mu w tej medytacji, lecz spokojnie siadali wokół, czekając, aż będzie gotowy przemówić. 

– Życie jest dziwne – rzekł – najpierw rodzi się, aby umrzeć i umiera, aby narodzić się powtórnie, zachwyca mnie to, ale i zadziwia.

Słuchali, lecz mistrz zamilkł na dłuższą chwilę.

– Wracając jednak do życia, chciałem opowiedzieć Wam, pewną historię. 
Wydarzyła się pewien czas temu. 

Zimno było, wiatr dął, szła drogą kobieta, starsza, skurczona, na plecach niosła zawiniątko, w którym nie wiedzieć co było. Przejeżdżał tamtędy mężczyzna, to ważne w opowieści, spojrzał – stara kobiecina – pomyślał, pojechał dalej. Że też się chciało starej w drogę iść w taki dzień – przeleciała mu myśl, lecz szybko o niej zapomniał. 

Kilka dni później na targ trafił, wchodzi do oberży, a tam starsza kobieta siedzi przy kominku, ogrzewa zmarznięte dłonie i śpiewa. Mężczyzna spojrzał z pogardą, nie dość, że stara, to jeszcze fałszuje – pomyślał – że też się ludzi nie wstydzi.

Za kilka tygodni trafił na wystawę. Ludzie stali, przyglądali się, jedni podziwiali, inni w milczeniu odczuwali coś w sobie, on zerknął okiem i stwierdził – cóż za bohomazy, nie warto czasu tracić.

Wyszedł, zatrzymał się w małej kawiarence. Przy stolikach siedzieli ludzie, było wiele kobiet. Zasłuchani byli, gdyż koncert jakiś się właśnie odbywał. Posłuchał chwilę i pomyślał – znów partactwo, siedzą, oczy wybałuszają, słodkie minki robią, a przecież ci śpiewacy tacy denni, prostacy, bez żadnego talentu. Głupie stare baby, widać samotne, dają się wodzić za nos.
Wciąż myślał, wszystko działo się tylko w jego głowie, gdyż samotnym był człowiekiem i nie miał nawet z kim podzielić się swoją krytyką. Wszędzie było mu źle, wciąż niezadowolony, krytykował wszystko i wszędzie. No, chyba, że sam na coś wpadł – o, wówczas, to było genialne i piękne, ale rzadko mu się to zdarzało, bo przecież złość w nim była prawie zawsze.

Lata mijały, zgorzkniały, samotny i coraz bardziej złośliwy był, sam nic nie tworzył, lecz chętnie innym łatkę przypinał.

Mistrz zapadł w ciszę.

Uczniowie spojrzeli po sobie, nie podobał się im człowiek z opowiadania, lecz nie wiedzieli, czy mogą się odezwać. Złość w nich się pokazała, chcieli koniecznie wyrazić ją.

– Proszę, mówcie – rzucił cicho mistrz, czuł narastająca w nich złość.

– To zły człowiek – słychać było głosy uczniów.

– Bardzo zły, egoistyczny, samolubny – wtórowali inni.

– To nie tak, niewłaściwych słów używacie – spokojnie powiedział mistrz.

– Jakich, więc słów użyć można – pytają – czy jeszcze bardziej ostrych? 

– To biedny człowiek – odparł mistrz, a uczniowie zdziwili się.

– Biedny? – szeptali między sobą – dlaczego biedny?

Mistrz chwilę pomilczał, jak to miał w zwyczaju, a gdy uczniowie uciszyli się rzekł:
To biedny człowiek, gdyż serce jego zamknięte, tak bardzo zamknięte, że gdy o nim myślę, płakać mi się chce nad tym nieszczęśnikiem. Przyszedł w to życie z zamkniętym już sercem, aby otworzyć je, ukochać siebie i innych i poczuć szczęście, które z miłość do świata płynie. A on?

Gdyby serce jego otwarte było, czułby jedność z każdym z ludzi – z radością pomógłby staruszce, bo wiedziałby, że w drogę z przymusu wyszła, a nie z wyboru, drewna jej brakło bo sroga zima była, a sama mieszkała starowinka. 

Kobieta przy kominku z dalej szła drogi, zmarzła okrutnie i gdy śpiewała, wdzięczność Bogu wyrażała śpiewem najpiękniej jak potrafiła. Z głębi serca pieśń płynęła i nie dźwięk był ważny lecz intencja, głęboka miłość i wdzięczność, że mogła ogrzać się po długiej podróży.

Na wystawie ludzie nie oceniali ładne czy nie, nie oczyma patrzyli, lecz sercem odczuwali. Nie porównywali z nikim i niczym prac malarza, lecz odczuwali i zastanawiali się co chciał przekazać, czym się podzielić.

Kobiety w kawiarni nie były w nadmiernej egzaltacji wynikającej ze starości i samotności, która nagle mężczyznę zobaczyła, one słuchały sercem, odczuwały każdą śpiewaną nutkę, wiele w swym życiu przeszły, każda z nich wiele trudnych doświadczeń, zmęczone życiem z radością siadały wspólnie i delektowały się muzyką, ich serca wiedziały, że to Bóg wyraża się w każdym dźwięku, w każdym geście. Nie widziały mężczyzn, lecz odczuwały Boga. Nie miały duchowej mądrości, lecz ich serca wiedziały co trzeba. Niejednokrotnie płakały, wzruszały się, gdyż rozumiały piękno i doskonałość Boga wyrażającego siebie poprzez muzykę i śpiew.

Tyle bogactwa było w świecie, tyle piękna, a mężczyzna z naszego opowiadania nic nie rozumiał, nic nie czuł, o jakże był biedny.

Uczniowie zasłuchali się tak bardzo w mądrość mistrza, że nawet nie zauważyli, że serca ich już nie gniewem lecz miłością się wypełniły i współczuciem. 

– To naprawdę biedny człowiek, tyle piękna wokół, a on taki zamknięty, jakże trudno musi mu być w życiu? – rzekł jeden z uczniów.

– O tak, choć za mężczyznę się ma, jest jak chłopiec, zalękniony, pełen bólu i złości. Żal mi go i nic zrobić nie mogę, prócz modlitwy, aby oczy jego na prawdziwy świat się otwarły i serce jego ożyło.

– A gdybyśmy spotkali jego lub podobnego, co moglibyśmy zrobić mistrzu? – pytają młodzi.

– Poproście, aby człowiek serce swe wyjął, w dłonie swoje jak najcenniejszy skarb wziął i zawał: – Boże dość już cierpienia, samotności, zamknięcia, teraz oddaję Ci swoje serce, tylko Tobie, proszę wypełnij je miłością, spraw, aby stało się czyste jak woda ze źródła, aby w tej czystości zamieszkać mogła miłość. Proszę wypełnij je miłością. 

Lecz człowiek nie może mówić, zawołać musi z determinacją i prawdziwym pragnieniem zamknięcia przeszłego życia, a stać się to może, gdy będzie gotowy. Nie mówcie więc do każdego, lecz tylko do tego, kto będzie w głębokiej potrzebie i pragnieniu.

I powiedźcie mu jeszcze, aby oczy swe w sercu umieścił i poprzez serce świat oglądał, a pozna niezwykłe bogactwo życia i szczęście.

Mistrz wstał, uczniowie siedzieli jeszcze zamyśleni.

Kocham Was, gdyż sercem moim każdy z Was jest i jakże jestem szczęśliwym mogąc mieć tyle serc – powiedział na odchodnym i łagodnie uśmiechnął się do nich, miał przecież powód do radości.

 

 

 

 

 

6 LISTOPADA 2013


Namiętność serca
świata życie tworzy prawdziwe
otuchą jest dla spragnionych
drzwi otwiera wieczności
radością jest.
Jeśliś nie rozpoznał jej
czy życie masz prawdziwe?
Samotny? Tak
Nieszczęśliwy? A jakże?
Trud życia ciągły? Oj tak, tak.
Dla kogóż żyjesz, komu serce oddajesz,
z jakiego powodu bije ono dziś?
Czy dla bólu ludzkości, który jak sen ciężki jest
i nic z życia nie ma, 
czy dla stanu posiadania, czegoś, kogoś
aby z lęku nie umrzeć samotności i cel 
jakikolwiek mieć,
czy walka przed tobą 
w jedynie słusznej sprawie snu rozdzielności?
A może…….
zabije serduszko rytmem równym
w namiętności gorącej
w pięknej muzyce tańcząc istnienia
tylko dlatego by kochać
zwyczajnie KOCHAĆ
utulać w ramionach swych skrzydeł
chwilę każdą, 
aż sen jawą się stanie 
przemieni się obraz starego snu
w życie, prawdziwe życie,
niezwykłe wzniosłością prawdy
tak prostej, że aż żyć się chce 
wiecznie
i tańczyć w kroplach rosy
śpiewając wdzięczności hymn
Eli, Eli na zawsze już z Tobą.

5 LISTOPADA 2013

 

W ojcu, matce, mężu, żonie, dzieciach i kiedy to zawiedzie, czujecie się oszukani, samotni, nieszczęśliwi. Cały świat nagle wali się. Dlaczego? Bo opieracie się na innych, szukacie w innych tego, czego znaleźć nie możecie. To jest w Was, w każdym z Was z osobna, to Bóg. Tylko On da Wam poczucie bezpieczeństwa i wsparcie. Lgniecie do innych, szukacie miłości i aprobaty, to w porządku, lecz dopóki nie odnajdziecie spokoju, miłości i bezpieczeństwa, które daje Wam Pan, a które jest w Was, lęk pozostanie – przed opuszczeniem, przed zdradą. 

Jeśli zrozumiecie, że Bóg nigdy Was nie opuszcza, że jest z Wami jednością, nie straszne Wam będą inne rozstania, a czując się bezpieczni z Bogiem, wprowadzicie spokój i bezpieczeństwo w Wasze ludzkie związki.

 Nigdy sami, zawsze z Nim, w radości obcowania z Duchem, poprowadzi On Was do jedności ze światem. 

Dzięki bliskości Boga, odczujesz bliskość z innymi i będziesz już wiedział, że nikt i nic nie skrzywdzi Cię, bo cokolwiek Cię spotka, dotyczyć to będzie ducha i ciała, ciało czasowe jest, Duch wieczny. Nie jesteś ciałem, jesteś Duchem, cząstką Boga, a On jest wieczny, niezniszczalny, pełen miłości i spokojny. Trwaj więc w miłości do Swego Boga, odnajdź Go i zostań w tym związku już na zawsze, bo tylko miłość daje szczęście i jedność z Bogiem. Mów o tym, niech Twoje serce śpiewa hymn duszy, jedność, miłość, bezpieczeństwo, wieczność, na zawsze.
Targani wichrem życia, szukacie na oślep, rozglądacie się wokół. Wzywacie Boga, spodziewacie się, że spłynie na chmurce i ukaże się Wam starzec z siwą brodą i źli jesteście, że tak się nie dzieje. Nie rozglądajcie się. 

 Niebo jest w Was, wystarczy zajrzeć do Swego serca, obudzić śpiącą świadomość jedności. 

 Pobudka, do dzieła, niebo czeka, świat rozpościera ramiona. Idźcie. Pełni miłości, przekazujcie ją innym. 

 

Świat pełen uczuć zawali się,
jeśli Ty i On, jeśli Wy,
spragnieni miłości, 
nie odnajdziecie jej w sobie.
Rozdrapcie rany niewiedzy i bólu,
pod nimi jest cud,
największy kryształ świata,
M I Ł O Ś Ć.

 

Stajecie się nowym, wzrastacie, ziarno zasiane, nie zmarnujcie go. Przypatrzcie się naukom Swego Boga, przekazom na ten czas. Świat oczekuje zmian, świat idzie ku zmianom, energie świata ulegają przyspieszeniu i czujecie presję wyboru, to prawda. Należy wybrać, już czas i niewiele czasu do zastano-wienia. Podajcie sobie ręce, proście o coraz więcej miłości, Boga Siebie, o coraz więcej miłości, wiary, pokory. 
Bo choć wielcy Duchem, mali ciałami jesteście, lecz we WSPÓLNOCIE tego świata znaczenie macie, więc pokora potrzebna jest, aby poprzez nią, Wasza wielkość wyjść mogła na świat. Wówczas dostrzeżecie Kim jesteście we wspólnym świecie Bożych istnień. Potężni potęgą ducha zapomnicie o małości ciała i tworzyć będziecie rzeczy wielkie i nieprzemijające. 
Powiesz – pięknie, wszystko pięknie, ale życie jest banalne, nie tak wzniosłe, jest trudne. A Ja powiadam Ci – NIE. Życie należy do Was, stwórzcie je jakie chcecie. Obecny świat jest światem Waszych myśli i wyobrażeń, pełnych strachu, chaosu, zapomnienia cudu. Kąpiecie się w cierpieniu, oczekujecie go, a przecież, nie to Wam obiecałem, nie tego powinniście wyglądać. Żyjąc wewnątrz Siebie, blisko z Bogiem, rozpoznacie prawdziwy świat i prawdziwe przeznaczenie. 
Media, jak oszalałe serwują Wam okropności tego świata, stworzone chorym umysłem zapominalskich. Pogrążając się w tych wizjach, stwarzacie w Sobie, taki właśnie obraz jutra. 
Powiadam, odrzućcie to, odrzućcie świat okrucieństw i bólu, wyrzućcie to, co powoduje strach, pozbądźcie się sztucznego obrazu, sztucznego świata, nie ulegajcie złudzeniu zła. 
To złudzenie, że istnieje – owszem, ale jest ułudą chorych umysłów, zapominalskich Boga. Idą wysuszeni ku nicości, niech idą.
Wy, którzy jesteście dziećmi Boga, zbudźcie się, nie ulegając presji fatalnych przepowiedni, ułudy gazet, ekranów, pójdźcie na łąki Moje. 

 Dostrzegając prawdziwe życie, twórzcie w Waszych umysłach, sercach, działaniach – świat Boga. 

 Twórzcie jutro, twórzcie dzisiaj, w tej chwili. Obraz Boga niech zamieszka w Waszych sercach, obraz Boga, a Bogiem jest miłość. 

 Niech miłość – sztandarem Waszym się stanie i łopocze na wietrze wszechczasów. 

 Dzieci, Bóg, Wieczność w Miłości. Miłowanie, jakie to piękne, jakie niewymownie pięknie. Co więcej możesz ofiarować światu? Świat potrzebuje jedynie Twojej miłości, a świat to Ty i On, to Wy, tylko Wy. Wszyscy razem w jedności, nie każdy z osobna w izolacji, ale wspólnie, a jednak rozdzielnie, Wy. Trwanie we wspólnej miłości, budowanie nowego świata -Epoki serca. „