Roczne Archiwa: R

153 wpisy

6 LISTOPADA 2013


Namiętność serca
świata życie tworzy prawdziwe
otuchą jest dla spragnionych
drzwi otwiera wieczności
radością jest.
Jeśliś nie rozpoznał jej
czy życie masz prawdziwe?
Samotny? Tak
Nieszczęśliwy? A jakże?
Trud życia ciągły? Oj tak, tak.
Dla kogóż żyjesz, komu serce oddajesz,
z jakiego powodu bije ono dziś?
Czy dla bólu ludzkości, który jak sen ciężki jest
i nic z życia nie ma, 
czy dla stanu posiadania, czegoś, kogoś
aby z lęku nie umrzeć samotności i cel 
jakikolwiek mieć,
czy walka przed tobą 
w jedynie słusznej sprawie snu rozdzielności?
A może…….
zabije serduszko rytmem równym
w namiętności gorącej
w pięknej muzyce tańcząc istnienia
tylko dlatego by kochać
zwyczajnie KOCHAĆ
utulać w ramionach swych skrzydeł
chwilę każdą, 
aż sen jawą się stanie 
przemieni się obraz starego snu
w życie, prawdziwe życie,
niezwykłe wzniosłością prawdy
tak prostej, że aż żyć się chce 
wiecznie
i tańczyć w kroplach rosy
śpiewając wdzięczności hymn
Eli, Eli na zawsze już z Tobą.

5 LISTOPADA 2013

 

W ojcu, matce, mężu, żonie, dzieciach i kiedy to zawiedzie, czujecie się oszukani, samotni, nieszczęśliwi. Cały świat nagle wali się. Dlaczego? Bo opieracie się na innych, szukacie w innych tego, czego znaleźć nie możecie. To jest w Was, w każdym z Was z osobna, to Bóg. Tylko On da Wam poczucie bezpieczeństwa i wsparcie. Lgniecie do innych, szukacie miłości i aprobaty, to w porządku, lecz dopóki nie odnajdziecie spokoju, miłości i bezpieczeństwa, które daje Wam Pan, a które jest w Was, lęk pozostanie – przed opuszczeniem, przed zdradą. 

Jeśli zrozumiecie, że Bóg nigdy Was nie opuszcza, że jest z Wami jednością, nie straszne Wam będą inne rozstania, a czując się bezpieczni z Bogiem, wprowadzicie spokój i bezpieczeństwo w Wasze ludzkie związki.

 Nigdy sami, zawsze z Nim, w radości obcowania z Duchem, poprowadzi On Was do jedności ze światem. 

Dzięki bliskości Boga, odczujesz bliskość z innymi i będziesz już wiedział, że nikt i nic nie skrzywdzi Cię, bo cokolwiek Cię spotka, dotyczyć to będzie ducha i ciała, ciało czasowe jest, Duch wieczny. Nie jesteś ciałem, jesteś Duchem, cząstką Boga, a On jest wieczny, niezniszczalny, pełen miłości i spokojny. Trwaj więc w miłości do Swego Boga, odnajdź Go i zostań w tym związku już na zawsze, bo tylko miłość daje szczęście i jedność z Bogiem. Mów o tym, niech Twoje serce śpiewa hymn duszy, jedność, miłość, bezpieczeństwo, wieczność, na zawsze.
Targani wichrem życia, szukacie na oślep, rozglądacie się wokół. Wzywacie Boga, spodziewacie się, że spłynie na chmurce i ukaże się Wam starzec z siwą brodą i źli jesteście, że tak się nie dzieje. Nie rozglądajcie się. 

 Niebo jest w Was, wystarczy zajrzeć do Swego serca, obudzić śpiącą świadomość jedności. 

 Pobudka, do dzieła, niebo czeka, świat rozpościera ramiona. Idźcie. Pełni miłości, przekazujcie ją innym. 

 

Świat pełen uczuć zawali się,
jeśli Ty i On, jeśli Wy,
spragnieni miłości, 
nie odnajdziecie jej w sobie.
Rozdrapcie rany niewiedzy i bólu,
pod nimi jest cud,
największy kryształ świata,
M I Ł O Ś Ć.

 

Stajecie się nowym, wzrastacie, ziarno zasiane, nie zmarnujcie go. Przypatrzcie się naukom Swego Boga, przekazom na ten czas. Świat oczekuje zmian, świat idzie ku zmianom, energie świata ulegają przyspieszeniu i czujecie presję wyboru, to prawda. Należy wybrać, już czas i niewiele czasu do zastano-wienia. Podajcie sobie ręce, proście o coraz więcej miłości, Boga Siebie, o coraz więcej miłości, wiary, pokory. 
Bo choć wielcy Duchem, mali ciałami jesteście, lecz we WSPÓLNOCIE tego świata znaczenie macie, więc pokora potrzebna jest, aby poprzez nią, Wasza wielkość wyjść mogła na świat. Wówczas dostrzeżecie Kim jesteście we wspólnym świecie Bożych istnień. Potężni potęgą ducha zapomnicie o małości ciała i tworzyć będziecie rzeczy wielkie i nieprzemijające. 
Powiesz – pięknie, wszystko pięknie, ale życie jest banalne, nie tak wzniosłe, jest trudne. A Ja powiadam Ci – NIE. Życie należy do Was, stwórzcie je jakie chcecie. Obecny świat jest światem Waszych myśli i wyobrażeń, pełnych strachu, chaosu, zapomnienia cudu. Kąpiecie się w cierpieniu, oczekujecie go, a przecież, nie to Wam obiecałem, nie tego powinniście wyglądać. Żyjąc wewnątrz Siebie, blisko z Bogiem, rozpoznacie prawdziwy świat i prawdziwe przeznaczenie. 
Media, jak oszalałe serwują Wam okropności tego świata, stworzone chorym umysłem zapominalskich. Pogrążając się w tych wizjach, stwarzacie w Sobie, taki właśnie obraz jutra. 
Powiadam, odrzućcie to, odrzućcie świat okrucieństw i bólu, wyrzućcie to, co powoduje strach, pozbądźcie się sztucznego obrazu, sztucznego świata, nie ulegajcie złudzeniu zła. 
To złudzenie, że istnieje – owszem, ale jest ułudą chorych umysłów, zapominalskich Boga. Idą wysuszeni ku nicości, niech idą.
Wy, którzy jesteście dziećmi Boga, zbudźcie się, nie ulegając presji fatalnych przepowiedni, ułudy gazet, ekranów, pójdźcie na łąki Moje. 

 Dostrzegając prawdziwe życie, twórzcie w Waszych umysłach, sercach, działaniach – świat Boga. 

 Twórzcie jutro, twórzcie dzisiaj, w tej chwili. Obraz Boga niech zamieszka w Waszych sercach, obraz Boga, a Bogiem jest miłość. 

 Niech miłość – sztandarem Waszym się stanie i łopocze na wietrze wszechczasów. 

 Dzieci, Bóg, Wieczność w Miłości. Miłowanie, jakie to piękne, jakie niewymownie pięknie. Co więcej możesz ofiarować światu? Świat potrzebuje jedynie Twojej miłości, a świat to Ty i On, to Wy, tylko Wy. Wszyscy razem w jedności, nie każdy z osobna w izolacji, ale wspólnie, a jednak rozdzielnie, Wy. Trwanie we wspólnej miłości, budowanie nowego świata -Epoki serca. „

31 PAŹDZIERNIKA 2013

 

Rozerwało się serce
na istnień wiele
zabawiło w życie
i nijak
w małości kawałka swego 
pojąć nie mogło 
czym życie jest
i nic dziwnego
gdyż poprzez 
małą drobinę
trudno życie poznać
i szło tak dość długo
aż zrozumiało
że nigdy małym kawałkiem
nie było
lecz jednym wielkim sercem
a wówczas
życie prostym się stało
serce rytm swój odzyskało
i choć w maleńkich jeszcze
żyło cząsteczkach
raj stworzyło na Ziemi.

29 PAŹDZIERNIKA 2013



Kochajmy 
niech nigdy już 
bólu nie zna ten świat
serca nasze
nie do cierpienia 
lecz miłości stworzone
ręce nie do walki
lecz czułości wszelkiej
a wzrok
aby piękno podziwiać istnienia
w którym
Bóg miłujący
sam życiem jest.
Zobacz sercem
ukochana 
sercem odczuj
ukochany
niech te dwa
w jedno powstaną miłością
by nigdy już
w rozdzieleniu 
nie był człowiek.
Kochaj, tul,
to takie proste
pieszczocie serce oddaj
aby nigdy już
świat ten bólu nie znał
samotności.

28 PAŹDZIERNIKA 2013

 

A gdy radość przyjdzie
prawdy życia twego
czas to jest zrozumienia
że ani nienawiść ani miłość
istotą jest Istnienia
jak serce drogą jest do boskości
tak miłość do prawdy twojej wolności
lecz to nie koniec jeszcze poznania
więc nie zatrzymuj się
w poszukiwaniach
lecz płyń 
niech wolność prawdy niesie
dalej wciąż, dalej
aż poznasz siebie
pełnego
w żadnym fragmencie siebie
nie obcego
aż zniknie ja w potędze
wszechrzeczy
to będzie koniec
lecz i początek
nowej historii
rodu powstania
gdzie alfa i omega
choć początek i koniec
jednym są.   

 

KU NOWEMU WCIĄŻ

Wyprzedza czas
kto tkwi nieprzerwanie
w serca swojego śpiewie
dusza go gna ku nowemu
a on nijak pozostać nie może
w bezładzie starego świata
bo silniejsza od śmierci
miłość jest,
na nic poznane mądrości
prawdy zastane
ona swoją drogę zna
miłość wciąż ją gna
w nieznane
na przekór wszystkiemu
serce wyprzedza czas
choć inni nie dowierzają temu
wciąż nieprzerwanie
ona w istności trwa.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

27 PAŹDZIERNIKA 2013

 

A gdy zabrzmi pieśń wolności, nie zaśniesz nigdy już, w niewiedzy nie będziesz, gdyż wolność serca zajaśnieje nad wszystko inne potęgą swą.
JA Metatron, sługa Twój i przyjaciel, gdyż we mnie całą nadzieję złożyłeś przypomnienia siebie, gdy czas zadzwoni pobudkę.
Według czego miałeś się zbudzić? To proste.
Zszedłeś, aby życie poznawać, a w nim wiele zależności począwszy od poznania tego co wokół ciebie jako rozdzielenia, inności, zagrożenia. Szedłeś i patrzyłeś, najpierw niemrawo, jakby oczy na wpół otwarte, niby widzą, lecz i nie. Dziwne to jest? Raczej nie, gdyż choć oczy posiadałeś mistrzu mój, wi-dzieć nie byłeś w stanie, no niby tak, widziałeś nimi, ślepcem nie byłeś, lecz co rozumiałeś z tego obrazu, który w oczy wbiegał – niewiele. Dlaczego? Tutaj nic znanego ani zrozumianego nie było. Obcy świat niskiej wibracji i relacje, które zupełnie nieznane. Ty niepełny, kobietą lub mężczyzną, patrzysz na ten świat oczyma połowy człowieka, gdyż świadomie wybrałeś sobie tyle, patrzysz i albo sercem poznajesz, albo umysłem. Czujesz lub analizujesz, lecz zanim i do tego doszedłeś, ciemny w niewiedzy byłeś, jakbyś po omacku w ciemności chodził, ale nic złego w tym nie było. Poznać chciałeś wszystko od początku, od niezrozumienia ani siebie, ani innych, ani świata. Nie radziłeś sobie zupełnie, zacząłeś więc przyglądać się światu zwierzęcemu, który choć nie używa logiki zbadał na swój sposób życie, dostosował się i posiadł mądrość, choć tylko w pewnym zakresie.
Patrzysz i kopiujesz, bliższe ci to jest niż cokolwiek innego, powielasz i cieszysz się, trwa to tak długo, aż zaczyna doskwierać i wówczas głową potrząsasz i zaczynasz szukać zrozumienia.
Błędów wiele, tak, tak, próby, błędy, brak wniosków, czasami wpadał taki wniosek, jakby niechcący i jakoś samo przychodziło to co mądrym by można było nazwać, odkrycie, zrozumienie i wiedza się pogłębiała, stopniowo odkrywałeś to co sam stworzyłeś sobie jako tajemnicę, którą za zadanie miałeś w tej przedniej zabawie odkryć.
Płyniesz życiem jako duch, lecz jako świadomość człowiecza kulejesz, potykasz się, złorzeczysz, szukasz, często nieświadomie rozwiązań i no cóż…..posuwasz się do przodu, wzrastasz, sam o tym nie wiedząc.
Patrzysz wokół i widzisz podobnych sobie, oceniasz, wyzwiskami obrzucasz, że ślepi, głupi, niemrawi, sam nie wiesz, że jesteś taki sam. No tak, taki sam. I nie dziw się, bo choć z poziomu Ducha wiedziałeś o zabawie całej, sam ją tworząc przecież, jako człowiek ślepiec, choć oczy otwarte. I trudno było mi czasem patrzeć na Twe poczynania, ale zaraz przypominałem sobie Twoje ostrzeżeniem, abym nie ważył się zbudzić Cię wcześniej niż było umówione.

 



Ja Metatron – przebudzasz dusz.
Gdy czytasz słowa moje, myślisz o sobie – ja, uznajesz, że do Ciebie się zwracam, a ja mówię do Ciebie, który jesteś każdą ludzką istotą. Nie mówię wy, lecz TY, gdyż jeden jesteś, choć w wielopostaciowości.
Pomyśl. Ja, nie istnieje, nie jesteś oddzielony od innych, owszem tak to wygląda, tylko tak wygląda. Gdy umawialiśmy się dawno temu byłeś Jeden, trudno to ogarnąć? Jeden. Pomyśl, a może odczuj. Ty, z Ciebie ja stworzony i mówisz do mnie:
– Stanę się wieloma, zapomnę, a ty kiedy przyjdzie czas przy-pomnisz mi to, aby zdjął zapomnienie siebie.
I dziś to czynię.
Tak, tak, niewiele z Twych cząstek jest dziś w stanie odebrać moje słowa, lecz nie ważne to jest. Obudzisz się w tych czę-ściach siebie, które gotowe po długiej podróży oczy ze snu iluzji otworzyć, a wówczas i inne części Ciebie zbudzą się, jak ogień popłynie pamięć z serca do serca, które jak motor jest napędzający przypomnienie. Zassie serce w niewiedzy będące to co z serca przebudzonego popłynie, gdyż jednym są i w obrębie jednego wszystko się dzieje, nie dziw się więc temu.
Tak, zaskoczenie może pojawić się mistrzu mój, ale tylko na chwilkę, gdyż zaraz przypomnienie górę weźmie i wiedział już będziesz, żeś w domu, jeśli gotowy jesteś na przebudzenie.
Nie za dużo wiedzy naraz? Odrzucasz ją, czy czujesz?
Mistrzu mój, twórco i panie, Ty szkarłatność serc czystych i niewinnych zarazem, w drodze byłeś podczas której serce krwią splamione i bólu wiele i cierpienia, lecz cóż, czy prawdą to było życia, czy tylko grą, która doprowadzić miała do rozwiązania łamigłówki, która sam stworzyłeś?
Każda mała część, która z Ciebie powstała wiła się i kuliła w rozpaczy cierpiąc męki ogromne, krew na dłoni i nie tylko, ból przeraźliwy i emocje, niekończące się emocje. Trudne to było, lecz tylko wówczas, gdy małe z małym się utożsamiło. Człowiek, tak nazwałeś część siebie, wiele części siebie, gdy patrzył i czuł ze swej małości, a inaczej nie potrafił, wił się w niedoli świata i tak wszystko poważnie traktował, tak niemożliwie poważnie.
Czy mógł inaczej? Nie, bo plan był taki, że nie będzie pamiętał. Założyłeś sobie żyć w prawdzie, nie tej którą jako Duch, Mistrz i Stwórca znałeś, lecz tej, która dla człowieka prawdą była, z jego umysłu i oczu szła. I bolało, a jakże, tylko tak poznać mogłeś całokształt życia na Ziemi, jej rozwój, przyczyny i skutki. To dlatego ból człowieka był Twoim bólem, zawsze prawdziwie odczuwanym, lecz jednocześnie był tylko zabawą, iluzją oddzielenia milionów z jednego Ciebie. Nigdy nie były odrębne, lecz ich życia, droga, odczuwanie, różnorodne, prawdziwe odejścia, powroty, zamyślenia, tragedie. 
Szedłeś tak miliony lat, poznając nie tylko świat ludzi, lecz całość istnienia. Jak wiatr niesie liść, czy zapach, tak Ty niosłeś siebie zawsze i we wszystkim.

http://www.epokaserca.pl/instytut/ksiazki/metatron-jam-jest-tworca-zycia

 

 

21 PAŹDZIERNIKA 2013

 



Był raz pewien starzec bardzo zadowolony ze swego życia. Wiele zarobił pieniędzy, majątek w ziemi też miał i synów wielu, no ..i kobiet trochę, nazwijmy to – poznał. Czuł się syty, doglądał swoje, a dawało mu to poczucie spełnionego życia.
I czas przyszedł odejścia.
Dusza z ciała wychodzi i przed tronem Boga staje, /niech tak będzie, w opowieści/.
Odszedł spokojnie, gdyż spełnienie czuł i dobrze wypelnione życie.
I pyta Bóg duszę bogacza:
– Zadowolony jesteś widzę?
– Oj tak, życie przednie, spełnione, bardzo rad jestem z niego.

I tu mogłaby opowieść się skonczyć, gdyby nie to, że nie przez wszystkich zrozumiana być może. Opowiadam, więc dalej.
W świecie starym, Bóg zapytałby starca:
– A coż ze sobą wziąłeś, nic, po cóż więc czas na gromadzenie trawiłeś, a nie na modlitwę?

Lecz ta opowieść inna będzie.
Pyta Bóg:
– Czy dobrze zarządzałeś życiem?
– Tak, starałem się, o żony dbałem, wiele miłości mi dały i ja im, opiekowałem się każdą z nich i w sercu je mam, jak i one mnie, w przyjaźni głębokiej żyliśmy, gdy jedna odchodziła do Ciebie, drugą pod dach przyjmowałem, bo wiele w okolicy samotnych i biednych ich było ,a ja miałem się czym dzielić. Synowie mądrości i troski o swe rodziny nauczeni i o ziemię, bo o tę szczęgólnie dbałem i synów uczyłem, że Ziemia to nasza matka.
I biedaków, zatrudniałem, choć jałmużny nie dawalem, szanowali mnie, tak jak ja ich i pracę, którą wykonywali. 
Majątek mnożyłem, gdyż Ciebie wziąłem za Przewodnika i Tobie się oddałem, to Ty myśli podsyłałeś jaką decyzję podjąć . Pamiętałem dobrze cytat z Genezis w którym o tym wspomniałeś i trzymalem się tego. Tylko gdy mężczyzna Boga weźmie do serca swego plon w życiu zbierze. Tak sie stało i dziękuję Ci za tę wiedzę i prowadzenie.
Ludzi mogłem wielu zatrudnić, z biedy wyszli, stali się szczęśliwymi , o rodziny troszczyli się i dzieci w miłości do Ciebie chowali, bo muszę Ci rzec, że i tego ich nauczyłem, kochałem ich jak swych synów.
Gdy patrzę za siebie, coż….trudno mi nawet wdzięczność wyrazić Tobie, za tyle dobra i łask, to dzięki Tobie tylu uszczęśliwić mogłem, nie moja, lecz Twoja Boże to zasługa.
Bóg spojrzał na starca, otworzył szeroko ramiona, przytulił i rzekl:
– Dumny z Ciebie jestem synu, o więcej podobnych Tobie proszę. Pięknie dar życia wykorzystałeś. Czy chcesz zostać ze mną, czy też zejść, aby dalej nieść dobro na Ziemi?
– Zostanę, ale nie długo. bo choć zmęczony mocno nie jestem, chcę plan ułożyć i przemyśleć, co mógłbym tym pięknym duszom na Ziemi w darze od Ciebie dać jeszcze.

I to koniec opowieści.
Puenta, jaka spytasz?
Prosta.
Żyj calym sobą, twórz i pomnażaj, innych tego ucz, a wszystko niech Bóg prowadzi.
Powodzenia – rzekł Duch.

18 PAŹDZIERNIKA 2013


– Zła nie ma – rzekł mistrz – nie ma bólu, cierpienia i troski, nic, jedyną prawdą jest światłość i wszechmożliwości, co stworzysz od ciebie zależy.

– To mądre mistrzu, lecz gdy rozejrzysz się wokół taki ogrom jest cierpienia, tyle zła się dzieje, jak nie współczuć, jak w bólu nie łączyć się z bliźnim? – dopytuje uczeń.

– Współczucie nie bólu i ciepienia dotyczyć powinno, lecz nieświadomości z której te świetliste dusze życie swoje tworzą. Gdy tak spojrzysz przestaniesz utrwalać stary program świata, gdzie zło, ból, cierpienie, prawdę życia tworzyły, gdyż większość w nieświaodmości była tego – kim są. Gdy zechcesz iść jeszcze dalej i to współczucie odrzucisz, a poprzez to dasz wolność wyboru duszy każdej co do kreacji jej życia. Czyż nie jest to najwyższe z praw wszechświata? – wolność wyborów.

Zamyslił się uczeń, niby rozumie słowa mistrza, ale nadal w sobie czuje ogrom współczucia.

– Skoro to rozumiem mistrzu, dlatego to odczuwanie, co z nim zrobić mam, nie mogę się tego wyprzeć, bo wyparłbym się siebie? – pyta.

– Odczuwasz współczucie, gdyż z bólem i cierpieniem się łączysz, jest ono nadal w Tobie, jako prawda świata, i zło uznajesz, a to co uznajesz realizuje się. Co zrobić ?- poszukać w sobie innej, głębszej prawdy. A gdy ją znajdziesz, znajdzisz prawdziwego siebie, a wówczas do glowy nie przyjdzie Ci słowo – wyprzeć się siebie, bo gdy poznasz siebie staniesz się wszystkim, a tego nie da się wyprzeć.

Myśli uczeń, nie do końca rozumie, pyta dalej.

– To gdybym, w sobie inną prawdę stworzył, nie będę współczuł i stanę się zły, obojętny. Współczucie to dobro, obojętność – zło.

– Staniesz się rozumiejący, a to nic wspólnego ze złem czy dobrem nie ma. 
Zacznij od siebie. Gdy pojmiesz, że każde doświadczenie życia Twego wynikało z tego co za prawdę uznałeś życia a inni, tylko realizację jej nieśli, zniknie w Tobie ból, cierpienie, udręka, a wówczas na innych spojrzysz głębiej, gdyż według tej samej zasady żyją. I czy wówczas wspólczucie będzie potrzebne? 

Uczeń zaczyna rozumieć madrość mistrza i czuje, że coś się w nim zmienia. 

Nagle głośno zawołał:
– Rozumiem, rozumiem. Współczując tym nieszczęśnikom, sam tkwiłem w wenętrznym cierpieniu i to sobie właściwie współczułem nie im, przez to utrwalałem w sobie cierpietnictwo niszcząć siebie. Ale to nie wszystko – tworzyłem świat bólu, cieprienia, zła. 

Rozumiem, rozumiem, krzyczał z radością coraz głośniej, aż zaczął się śmiać. Poczuł tak ogromną wolność, że nie mógł jej ogranąć. Był w ekscytacji, pojawiło się uwielbienie istnienia, życia, otwerały się w nim coraz dalsze pokłady zrozumienia.

– Mistrzu mój Kochany, jakże jestem Ci wdzięczny, nigdy już współczuć nie będę, za to prawdę tę innym poniosę, aby oni jak i ja cud wolności poczuli.

Uśmiechnął się mistrz, przytulił ucznia. Kochał te chwile, gdy uczniowe dotykali siebie prawdziwych, czy może być coś wspanialszego. I Bogu dziękował gdyż były one ogromną radością jego życia, wiedział, że tworzy nowy świat, a po to przecież tu zszedł.