Kochani – małe nagranie „CUD ŻYCIA – moje wiersze z książki „W łagodności serca”
https://www.youtube.com/watch?v=3q_gjZWuYvY
Kochani – małe nagranie „CUD ŻYCIA – moje wiersze z książki „W łagodności serca”
https://www.youtube.com/watch?v=3q_gjZWuYvY
Nie oznacza to, że gardził ludźmi, lecz, że wiedział, iż nie każdy jest w stanie zrozumieć to, co przekazywał.
Kończy się na Ziemi pewien etap, wszystko bardzo przyspiesza i coś „wisi w powietrzu”. Jedni będą wznosili się coraz wyżej, inni choć myśleli, że są wolni staną przed następnymi wyzwaniami, jeszcze innym wyrzucone zostaną wszelkie ich programy i będzie im niełatwo zmierzyć się z nimi, stąd wiele tzw.chorób psychicznych, schizofrenii, itd..
Od dziecka byłam inna. Jest takich osób sporo. Dziś słuchałam wywiadu z p. Jackowskim jasnowidzem, który powiedział, że od dziecka patrzył w gwiazdy i tęsknił za jakimś domem. Takie było i moje dzieciństwo. Gdy dziś robię regresy coraz więcej osób ujawnia podobne cechy z dzieciństwa.
Ale do rzeczy. Zawsze byłam inna i było mi niełatwo żyć w tej wibracji. Przeszłam długą drogę poznawania/ doświadczania życia w nisko wibrującej materii i gdy byłam gotowa, ujawniło się dalsze przeznaczenie.
Musiałam zebrać dane o tym świecie, a moja wrażliwa dusza choć o tym wiedziała, słabła. Doszłam do momentu wyboru – odejść/ umrzeć lub zmienić życie. Ta chwila była decydująca. Gotowość odejścia wyzwoliła potencjał uśpiony, całą ogromną potężną siłę wewnętrzną .
Byłam gotowa zostawić to życie , lecz nie jako ofiara, a raczej świadoma, aby umarło małe i powstało do życia wielkie.
I cała dalsza historia jest z tym związana.
Skąd można dostać wyższą wiedzę, jeśli nie od Wyższych wibracyjnie Istot.
I tak było. Najpierw w snach, a później………..pojawiały się i udzielały rad, lekcji, prowadziły.
Są takie miejsca na Ziemi, w przestrzeni innego wymiaru, gdzie nie każdy może wejść, gdyż jest zbyt przywiązany do prawd starego świata.
Trzeba umrzeć, a właściwie umierać co krok, gdyż programy wychodzą , wychodzą, wychodzą w różnych tematach życia.
Duch zna moją determinację, dusza po to zeszła, a osobowość dostosowała się w głębokiej miłości aby pójść dalej i dalej.
Są takie miejsca o których się nie mówi, tajemne, gdyż nawet gdyby ktoś bardzo chciał, nie może tam wejść, z powodu swojej wibracji. A gdy tam się już wejdzie, gdy przekroczy się próg, wchodzi się wyżej i ogarnia zrozumieniem coraz większy zakres życia.
To nie są miejsca do próżnego chwalenia, zaspokojenia ciekawości, czy bezsensownego klepania. To swoista enklawa.
Nadchodzi ważny czas, coraz bliżej. Nie jest istotne co posiadamy, jakim samochodem jeździmy, lecz CO w SOBIE odkryliśmy, co udało się nam zdjąć/ programy dualne, z naszej Świetlistej Istoty.
Gdy przeszliśmy szkołę i kończymy uczelnię, podsumowujemy naszą naukę. Tak jest i z obecnym etapem na Ziemi. Nie mamy uciekać, odrzucać, lecz podsumować.
Jaki sens miałaby ucieczka z ostatniego roku studiów? Jako uczeń szliśmy od pierwszej klasy, aby ukończyć szkołę i przygotować się zawodowo do następnego etapu życia – samodzielnego tworzenia życia, finansów, pracy.
Tak jest i z życiem. Przeszliśmy jako świadomość i energia od początku ucząc się, poznając , aby dziś podsumować i rozpocząć następny etap – ŚWIADOME TWORZENIE ŻYCIA.
Zgłaszają się do mnie różni ludzie. W większości gotowi iść dalej, gotowi pojąć , podsumować, dorosnąć do samodzielności, ale są i tacy, którzy chcieliby, abym im coś zdjęła, lub chcą się dowiedzieć o swoim poziomie rozwoju, itd. Oczekują , że będę jakaś niezwykła. I rozczarowują się gdyż nie ja tutaj jestem ważna, tak jak nie jest ważny trener prowadzący sportowca. Owszem uczy i prowadzi, ale to sportowiec ma stać się mistrzem, który stanie na podium.
Odchodzę coraz bardziej w ciszę , gdyż taki jest czas. Tak, przekazuję jeszcze wiedzę, pomagam podsumować, wyciągnąć wnioski, lecz czuję, że kończy się następny etap i MOI wołają mnie do dalszej wyższej pracy.
Wspaniały świat wielu poziomów, budzi się coraz bardziej, rozszerza, pogłębia, oddycha, rozwija jak dziecko w łonie matki.
Ale jeszcze nie czas, aby zdradzić wszystkie tajemnice.
Elen Elijah ta, która jest
– Zbyt proste? – zapytał młody.
– Jest tak proste i oczywiste, jak słońce na naszym niebie. Ono jest.
Zamyślił się uczeń, jego umysł krążył szukał argumentów, porównań, dróg, komplikując prostotę mistrzowskiej tezy.
A mistrz milczał, a właściwie Żył, odczuwając całym sobą prostotę BYTU.
– Mistrzu, jeśli życie jest takie proste, dlaczego nasz świat tego nie pojął?
– Drogi są dwie – uznać lub udowodnić, pierwsza jest krótka, nie daje jednak pewności odczucia, druga dłuższa, wymaga wysiłku, jednak…..przynosi w efekcie pełnię zrozumienia. Wybierając tę drugą – kiedy stajesz wreszcie na jej końcu spostrzegasz, żeś jest i na początku, dlatego mówię, że życie jest proste – koniec jest zarazem początkiem.
Przysłuchuje się uczeń i zadaje następne pytanie, bardzo dla niego ważne.
– To może wybiorę tę pierwszą drogę, będzie szybciej?
Uśmiechnął się mistrz.:
– Jeśli jest taka Twoja wola, tak się stanie.
Minęły lata, mistrz nadal żył w swej pustelni i spotykał się z uczniami.
Pewnego dnia do jego chatki zapukał wędrowiec.
-Witaj mistrzu, czy mogę wejść?
-Ależ tak odrzekł nauczyciel,- proszę, rozgość się.
Wędrowiec napił się świeżej wody i opowiedział swoją historię. Był kiedyś, dawno temu uczniem mistrza, wspomniał o rozmowie, podczas której dokonał wyboru krótszej drogi i dalsze swoje losy, gdy wędrował nie wiedzieć za czym i dlaczego.
– Szedłem, szedłem, szedłem, mijały dni, miesiące, lata i choć droga miała być krótka, tak przecież wybrałem……dłużyła się niemiłosiernie. Wróciłem do Ciebie mistrzu, gdyż nie znalazłem prostoty życia. Dlaczego?
– Za czym szedłeś, czego szukałeś, jaki był cel Twej podróży – dopytuje mistrz.
– Zrozumieć prostotę życia, idąc krótszą drogą, wybierając uznanie. Poszedłem przed siebie – mając w sobie – „uznaję prostotę życia”, szedłem lecz wcale proste nie było, dróg pełno krętych, dziwnych ludzi, groźnych zwierząt, nie znalazłem, czas zmarnowałem, wróciłem.
– Mistrz kochał swych uczniów, byli jak dzieci. Gdy wybierali odejście, pozwalał, wiedząc, że kiedyś wrócą, lecz muszą sami do tego dojść, dorosnąć, zrozumieć. Muszą być gotowi, by usiąść w skupieniu i posłuchać nauki mistrza o tym, CZYM JEST ŻYCIE. Podczas wykładów ukazywał im prostotę każdego ludzkiego doświadczenia, rozwiązywał każdy niezrozumiały problem, a kiedy kończył się czas nauki – stawali się jednocześnie końcem i początkiem.
– Tak, rzekł mistrz, widzę, żeś gotów stać się moim uczniem i czas nie ma już dla Ciebie znaczenia, jedynie poznanie, prawdziwe poznanie SIEBIE.
Gdy zakończył się czas nauki, uczeń pożegnał swego mistrza i nigdy już nie powrócił. Teraz to on stał się mistrzem dla innych, którzy jak dzieci jeszcze byli, lecz kochał ich, tak jak czynił to jego mistrz, gdyż STAŁ SIĘ.