Jeśli ktoś sercem uznaje zło, nawet gdy usta jego mówią o miłości, co stwarza? Serce naradza życie, co więc stwarza, uznając zło? Jest zło, czy go nie ma?
Takie pytania zadał mistrz swoim uczniom. Mieli mały problem z odpowiedzią, gdyż z jednej strony łatwo mówić o miłości, z drugiej trudno nie uznawać zła, które widać wokół. Głowili się więc, a mistrz rzecze:
– Miłość jest jedna. To przestrzeń serca w której nie ujrzysz nic rozdzielonego od Boga. Tam jest tylko boska doskonałość.
– Ale, ale….,wołali uczniowie, – czy mistrz nie widzi wokół zła?
Zaśmiał się mistrz:
– Nie, gdyż w każdej chwili naradzam sercem ŻYCIE.
– Kim jesteś? – zapytał Bóg człowieka.
– Hm, jestem człowiekiem – odrzekł jako oczywistość człowiek.
– Kim jesteś? – zadaje powtórnie pytanie Bóg.
– Człowiekiem, człowiekiem – powtarza swą odpowiedź człowiek.
Bóg uśmiechnął się.
– Jesteś powietrzem, słońcem, deszczem, chmurami, błękitem nieba, burzą, kamieniem, górami, morzem, jeziorem, strumieniem, każdym ze zwierząt i każdym z ludzi, czasem i poza czasem, jesteś wszystkim, gdyż jesteś mną człowieku, jesteś Miłością.
Człowiek zastanowił się chwilkę, a jego serce ogarnął jakiś ciepły płomień, który rozlał się po całym ciele. Nastała cisza.
Od tej pory człowiek przechodząc drogą zwracał się radośnie do każdej formy życia mówiąc:
– Witam Cię Miłości.
Radość stała się codziennością człowieka i nic nie było w stanie jej zakłócić, gdyż MIŁOŚĆ rozbrzmiewała wszędzie, a tam gdzie miłość, mieszka i radość.