Hania była 40 letnią kobietą, mąż odszedł, dzieci dorastały, miały swoje życie. Czuła się samotna, zmęczona codziennymi troskami.
Porozmawiałyśmy.
Pierwsze co zrobiłam to ukazałam to plan jej duszy, drogę, którą sobie dusza wybrała do przejścia.
Ta droga jest doskonałą wskazówką, pokazuje jakie mamy obciążenia, co przyszliśmy przepracować, do czego zmierzamy. Pokazuje też wibracje naszego serca, jego kondycję, specyfikę duszy i rodziny duchowej.
Gdy schodzimy w ciało zapominamy o wszystkim, lecz nasze życie, rodzice, rodzina, partnerzy, dzieci, szefowie, inni ludzie, wszyscy wokół pokazują nam o co chodzi, co jest w nas. Niestety najczęściej nie umiemy odczytać tych znaków.
Zagubiamy się wówczas w emocjach oraz prawdach starego dualnego świata i albo walczymy o przetrwanie, albo odchodzimy w choroby, depresje, choroby psychiczne, śmierć.
Hania bardzo szybko zrozumiała swoją drogę, uśmiechnęła się i powiedziała:
-Szkoda, że wcześniej tego nie wiedziałam.
W starym świecie jesteśmy jak dzieci, mamy swoje zabawki, łożeczko, i tylko tym się zajmujemy, w miarę jak dorastamy, poszerza nam się obserwacja życia aż dochodzimy do dorosłości i decyzyjności, odpowiedzialności. Wyznaczamy drogę życia i realizujemy ją zawodową, rodzinną, itd.
Tak jest i z naszą duszą.
Gdy dorasta wyznacza cele i chce dalej rozwijać swój potnecjał na planecie…Jeśli człowiek zatrzymuje się , duszą najpierw delikatnie podpowiada, ale gdy to nie skutkuje, daje kopniaka. Możemy to nazwać ciemną nocą, depresją, chorobami,……to sygnał…..obudź się, wstań, idź dalej.
Hania zrozumiała swoją drogę, wzięła sie pilnie do pracy. Miała cel, depresja zniknęła, otworzyła swoje serce, połączyła się z duszą, zaczęła żyć szczęsliwie.
Depresja to nie choroba, lecz zejście ze swej duchowej drogi.