– Tak, zaiste. Prawda jedna jest a jej imię JA.
To zbyt mało, aby uczniowie, którzy wciąż mistrza potrzebowali, zrozumieli.
Widzi ich zdziwienie, więc dodaje:
– JA, tylko JA.
JA, które mistrz wypowiadał, nie było szybkie i płytkie, niczym talerz, było jakieś inne, głębokie, spokojne, przepełnione jakąś niezwykłą głębią, której nie rozumieli.
Ja, ja, ja – powtarzali, szybko, krótko, powierzchownie. Próbowali, lecz ich ja było zupełnie inne.
– JA – rzekł majestatycznie mistrz i zakreślił ręką okręg wskazując niebo i ziemię i wszystko co przestrzeń tę wypełniało.
– JA – rzekł jeszcze raz. – Możecie wracać do domów, o czym więcej tu mówić.
Dziwili się. Niektórym serce drgnęło i poczuli, bo cisza w mistrzu pojawiła się ogromna, przenikająca, ogarniająca i dreszcz poczuli prawdy. Ich rozum nie bardzo pojmował, natomiast serce poczuło. Minęło już sporo czasu odkąd przychodzili na nauki, ładowali swe umysły, zbierali wiedzę, jednak wciąż czuli niedosyt, a teraz wielu z nich poczuło coś dziwnego.
– PRAWDA jest jedna, ŻYCIE widzialne – niebo i ziemia, wody, świat roślin, zwierząt, ludzi – rzekł ten co zrozumiał, – a co z tym co niewidzialne, o czym tak często nam mówisz mistrzu?
– To co niewidzialne ukryte zostało w tym co widzialne, jeśli uznasz świat widzialny za jedyny i prawdziwy i w nim ŻYCIE odnajdziesz, reszta objawi się samoistnie. Jeśli zrozumiesz widzialne, niewidzialne stanie Ci twarzą w twarz, gdyż obraz niewidzialnego widzialną formę przybrał. Tylko poprzez nią poznasz niewidzialne, niczego więcej nie ma – rzekł mistrz i odszedł.
Minął miesiąc, nastał dzień, w którym tradycyjnie spotykali się na rozważanie życia. Mistrz zjawił się, lecz nikogo więcej nie było. Czekał mistrz, czekał, nikt jednak nie pojawił się.
– Wspaniale – rzekł mistrz do siebie – czy mógłbym spodziewać się czegoś więcej?
I z radością w sercu powędrował dalej, a jego uczniowie stali się mędrcami ŻYCIA.