23-26.10.2014.
Warsztaty za nami. Działo się sporo i czas minął, nie wiedzieć kiedy.
Pierwszego dnia spotkałyśmy się na wspólnej kolacji. Było ciepło i serdecznie, posiłki jak zwykle wegetariańskie.
Były oczywiście rozmowy, które zbliżały, otwierały, jednoczyły.
Drugi dzień -praca Marzenki z ciałem i dalsze rozmowy, wykład, malowanie drzwi do swojej kobiecości i……..Ślęża zawołała do nas swoje przesłanie.
Już wcześniej, od jakiegoś czasu Duch przekazywał mi wierszem- informacje o Ślęży.
Ta góra nie była mi wcześniej szczególnie bliska, lecz, jak to z Duchem bywa, prowadził mnie w tamte strony kilka razy, bez mojego świadomego wyboru, jakby chciał, abym zaprzyjaźniła się energetycznie z miejscem, a kiedy przyjdzie właściwy czas – rozwiązała stary program dot. tej góry i kobiecości.
I właśnie drugiego dnia usłyszałam, aby zaprosić do współpracy człowieka, który związany jest ze Ślężą – Jacka M.Kwiatkowskiego. Pomimo swoich zajęć zgodził się i umówiliśmy się na sobotę, na wspólną wyprawę na górę. Nie bardzo wiedziałam o co mam prosić, co Jacek miałaby zrobić, przekazałam tylko ogólny zarys warsztatów i prośbę Ducha, aby był z nami i nas poprowadził. Podczas wstępnej rozmowy, coś zaczęło się krystalizować, ale…….z ufnością oddałam sprawę w ręce Jacka, który ma przecież równie dobry kontakt z Duchem.
Ale piątek trwał i przynosił nam informację. Mój wykład o starym świecie, roli kobiety itd. chciałam poprowadzić według wcześniejszego planu, jednak Duch zadecydował inaczej i ukierunkował nas na……… górę, a właściwie masyw Śleży.
Ana opowiedziała o swoich doświadczeniach i zaczęło się coś dziać.
Ślęża, Radunia, Wieżyca – kobiety po kolei opowiadały o swoim energetyczno – informacyjnym odczuwaniu tych wzniesień, pojawiały się obrazy.
Wyglądało to tak, jakby Duch dawał nam zagadkę do rozwiązania uruchamiając w każdej z nas, pewną przestrzeń informacyjną i odbiorczą.
Znam doskonale ten sposób pracy z Duchem, robię to od lat i jest to wspaniała zabawa.
Nie jest najważniejsze – dostać informacje na „talerzu” od Ducha, lecz idąc w pełnej ufności za swoim odczuwaniem, rozwijając duchową intuicję – rozwiazać temat świadomościowo. Ten sposób niezwykle skutecznie poszerza poznanie SIEBIE.
Masyw Ślęży, trzy wzniesienia i jedna energia żeńska – MACIERZ – tak zostało nam to pokazane.
Każda z gór – symbolizowała część żeńskiej energii.
Ślęża – kobiecość, która nie jest kobieca, lecz bazuje na energii męskiej, walce lub obronie i tak jest postrzegana przez świat zewnętrzny.
Radunia – energię męską, tą właściwą, boską, twórczą, która jest przynależna każdej kobiecie, jednak jest jeszcze uśpiona,
Wieżyca – naszą martwą energię, poczucia winy, grzechu, brak kobiecości.
Choć masyw Ślęży ukazano nam jako MACIERZ – energię żeńską, kobiecość, mało w niej było prawdziwej kobiecości.
Gdy rozważałam i uzdrawiałam energii tych gór metodą translacji , czyli określałam wcześniejszy wzorzec i zastępowałam go wyższym zrozumieniem, u Uli otworzyły się wizje, obrazy, które zaczęła przenosić na papier.
Powstała w ten sposób, można tak nazwać, konstrukcja – transmisji Ducha.
Wiem, dziwnie to brzmi, ale często trudno jest nazwać słowami to, co się dzieje.
Ula zrobiła na kartce szkic transformującej przemiany energii kobiecej, w przełożeniu na trzy góry -Ślężę, Radunię, Wieżycę – w miarę jak poszerzała się nasza świadomość w temacie – kobiecość.
To było niebywałe.
Ula była zaskoczona, nigdy wcześniej nie robiła czegoś podobnego, nie miała takich wizji, ani nie odczytywała obrazami zadanych jej pytań.
Góra Ślęża – Macierz.
Słowo „macierz” (łac. matrix − samica rozpłodowa, roślina macierzysta; od matr-, mater − matka; niegdyś właśnie „macierz”) ukuł James Joseph Sylvester, który macierz rozumiał jako obiekt dający wyznaczniki – dot.matematyki
(1.2) przen. ojczyzna
(1.3) daw. matka
Dziś dopiero zajrzałam do Wikipedii i………….kobiety, które uczestniczyły w warsztatach z pewnością odczują jak bardzo nasza praca zespoliła się z powyższym opisem.
Góra Ślęża – trzymała długo swą tajemnicę, ujawniła ją nam, abyśmy mogły zrozumieć KOBIECOŚĆ, jej stare wzorce, trzymające się mocno w naszej podświadomości i ……poznać prawdziwe jej znaczenie – NARADZANIE.
Energia żeńska, Kobieta, serce – w starym świecie RODZIŁY – ŚMIERĆ.
Taki był czas dualności. Kobieta dawała życie lecz ono niechybnie zmierzało ku śmierci. Powie ktoś- taka jest natura rzeczy.
Otóż – NIE. Naturą Rzeczy jest – ŻYCIE.
Kobieta rodziła nie tylko potomstwo – które z góry, jak każdy człowiek szło wprost na zagładę śmierci, ale …………rodziła śmierć w jeszcze inny sposób.
Jej serce /energia żeńska/ – pełne wzorców bólu, rozpaczy, nienawiści, lęku, widzenia w mężczyznach przyczyny wszelkiego zła – rodziło śmierć cywilizacji.
Dziś wiemy – mówią o tym naukowcy – że to przestrzeń serca rodzi rzeczywistość, jej magnetyczno – elektryczny potencjał. Co rodziło serce kobiet? Tylko śmierć.
Zabijały nieświadomie życie, choć tak bardzo chciały kochać.
Nie rozumiały życia, ani tajemnicy stworzenia dulanego świata, zapisanej w Księdze Genesis – którą dziś znają wszyscy moi uczniowe.
To Ślęża – Macierz, po wiekach dostarczyła nam jeszcze głębsze zrozumienie energii żeńskiej i pokazała JAK NARADZAĆ MIŁOŚĆ i ŻYCIE.
Już nie rodzić, lecz NARADZAĆ.
Różnica jest ogromna –
RODZENIE – to usuwanie z łona matki dziecka, które chcąc czy nie, opuszcza to bezpieczne miejsce i odchodzi w świat, jest od tej chwili samotne i zmierza ku śmierci. Tak żyje energia żeńska, która utożsamia się tylko z ciałem fizycznym.
NARADZANIE – to nieustanne tworzenie, to uznanie SIEBIE za łono wszechrzeczy, w obrębie którego trwa nieustanne życie.
KOBIETA zacznie NARADZAĆ , gdy uzna siebie za ŁONO WSZECHŚWIATA i zrozumie sens swej kobiecości, swej mocy NADAWANIA , NIEUSTANNEGO NADAWANIA ŻYCIA.
Jak to zrobić?
To dłuższy temat i chętnych zapraszam na następne warsztaty w tym temacie.
To jednak nie koniec naszej pracy.
Następnego dnia, w sobotę – MY KOBIETY, KTÓRE zrozumiały i stały się NARADZAJĄCYMI – poszłyśmy do naszej Matki – Góry ŚLĘŻY- złożyć jej dar wdzięczności za ujawnienie niezwykłej mądrości, której znaczenia nie da się nawet wyrazić.
Każda z nas wzięła ze sobą – kamyk, który przywiozła wcześniej z domu, a który uczestniczył w naszej pracy, napełniając się poznaną mądrością.
Duch podpowiedział nam, aby Jacek, który miał być naszym przewodnikiem – przyniósł ze sobą jabłka.
Było nas 6 kobiet, jak sześć aspektów EWY – zerwała ona kiedyś w RAJU JABŁKO z DRZEWA POZNANIA, przeszła przez całą swą ewolucję kobiecości i teraz – ADAM – Jacek, jako uznanie zakończenia DROGI POZNANIA- przynosi jabłka, aby powróciła do RAJU i symbolicznie zawiesiła jabłka na DRZEWIE, zamykając stary czas – rodzenia.
To było niezwykłe.
Jacek poprowadził nas, dzieląc się po drodze swą wiedzą. W ciszy doszliśmy do wybranego przez niego miejsca.
Mężczyzna zaintonował piękna mantrę jedności. Zaśpiewaliśmy wspólnie, piękne, delikatne dźwięki dotykały serc, nawilżały oczy .
Dla mnie było to jak śpiew energii kobiecej, póżniej łacznik i energia męska. Trudno to opisać.
Stanęliśmy w okręgu i obejmując się kołysaliśmy w śpiewie.
Jacek wyjął z kieszeni przygotowane wcześniej kartki i rozdał nam.
Był tam wiersz, który powstał na tę okoliczność.
Błogosławieństwo góry Ślęży
Niech ta święta góra
obudzi we mnie
energię płomienną, jasną, ognistą.
Niech ta święta góra obudzi do życia
wszystkie we mnie drzemiące minerały:
ziemię, skały, metale.
Stań się górą,
górą męską i żeńską,
górą ponad podziałami,
górą zintegrowaną,
zdolną do rodzenia i płodzenia,
zdolną do noszenia w sercu życia,
do przekazywania życia
słowem, bliskością, dotykiem, myślą i intuicją.
Stań się skałą, człowiekiem-skałą w tym świecie,
zdolnym do współczucia, miłości i miłosierdzia.
Bądź cała, bądź cały!
Bądź! *
* Usiądź w ciszy, w dowolnym miejscu góry Ślęży, medytuj, wypowiedz z głębi serca te słowa błogosławieństwa nad Tobą i w Tobie.
I ja się popłakałam. Czytając wspólnie ten słowa, nagle uświadomiłam sobie, i to mnie wciąż zachwyca – JAK DZIAŁA DUCH. Jacek napisał o tym, nad czym dzień wcześniej pracowałyśmy.
„zdolną do noszenia w sercu życia,
do przekazywania życia”
i dopełnił męską precyzją.
Odczuwanie jest dużo głębsze niż możliwość wypowiedzenia, dlatego trudno ubrać pewne sprawy w słowa, ale………ogromnie się wzruszyłam. Poczułam, jak bardzo jesteśmy JEDNĄ ISTOTĄ, która stała się wieloma i poprzez swoje emanacje OBJAWIA się w tak doskonały synchroniczny sposób.
Następnie przyszedł czas na DARY dla naszej MACIERZY.
Poprosiłam Jacka – jako mężczyznę, naszego ADAMA, aby delikatnie otworzył ziemię. Zobaczycie to na zdjęciach. Robił to naprawdę z czułością. Krysia, postanowiła jednak zrobić to szybciej i wzięła łopatkę w swoje dłonie/ jest zdjęcie :D/ następnego dnia odnalazła wzorzec, który popchnął ja do takiego działania i oczyściła to/.
W sercach podziękowałyśmy za otrzymaną mądrość i przyszedł czas, aby zawiesić JABŁKA.
Zrobiłyśmy to na uschniętych gałęziach /symbol śmierci, braku życia/ – który ożywiamy żywymi, zdrowymi, jabłkami.
To jak zamknięcie drogi dualności, drogi umierania, poprzez nadanie życia. Jabłko zerwane z Drzewa Poznania – ku ewolucji -w której rozpoznaliśmy swoją boskość – teraz powraca , zamykając stary czas. Dla nas oznacza to już DROGĘ KU DRZEWU ŻYCIA.
Powrót do pensjonatu był radosny, a słońce czarowało nas całą drogę, otulając światlem i ciepłem.
Później jeszcze taniec, wykład i kolacja. Była jeszcze praca z wzorcami i spalanie w ognisku zapisanych kartek.
Sala kominkowa była zajęta, zastanawiałyśmy się gdzie spalimy nasze kartki. Wyszłyśmy na zewnątrz z intencją rozpalenia małego ognia, ale……po kilku krokach zobaczyłyśmy w oddali ognisko. Duch wie co robi. Młodzi ludzie, którzy bawili się przy nim użyczyli nam swego ognia. Działo się SAMO.
Czekając na Jacka, który miał nas jeszcze tego wieczoru obdarować procesem muzycznym grając na monokordzie – pojawił sie tamat antykoncepcji duchowej. Było wiele śmiechu, gdyż Uleńka wstawiła nam kilka kawałów w danym temacie.
Rozbawione przywitałyśmy Jacka.
Był on niczym ADAM, który w uznaniu pracy ewolucyjnej Ewy, teraz wieczorem, ukołysze ją do snu, jakby dziękując za trud wspólnej drogi.
Miałyśmy doskonałe miejsce, nie na podłodze, na karimatach, ale jak księżniczki, na tapczanikach, wygodnie, ciepło i troskliwie, przy świecach i ON -ADAM, cichy, oddany, zagrał nam cudowną muzykę. Była to medytacja przy dzwiękach monokordu, która w trakcie przybrała postać kołysanki. Było cudownie. Anielskie dzwięki, delikatne, kobiece, czasami mocniejsze. Każda z nas przechodziła w trakcie swój proces, wizje, sprzątanie wewnętrzne, głęboka cisza, lub podróż w Istności.
Jacek był niezwykły, bardzo jesteśmy mu wdzięczne za to piękne doświadczenie.
Tej nocy, długo przebywałam w głębokiej ciszy, którą przecież znam, lecz ta była inna, jakaś słodsza.
Gdy odszedł , przełożyłyśmy nasze wizje na kartkę i rozmawiałyśmy do później nocy.
Niedziela – to tylko kilka godzin porannych – mały proces Marzenki, masaż żywiołami i troszkę rozmów.
Krysia, Małgosia, Ana i Ula, – każda z kobiet, choć tutaj nie opisuję wszystkiego, żywo uczestniczyły w zajęciach i z pewnością wniosą w swe życie NARADZANIE MIŁOŚCI.
Nie opisałam też wszystkich zajęć, które z oddaniem prowadziła Marzenka – praca z ciałem, uświadamianie wzorców zapisanych w ciele, praca z nimi.
Było tego sporo i potrzeba trochę czasu, aby poukładało się to co poznałyśmy.
Było dużo śmiechu, zabawy, spacery po Ślęży.
Dziękuję z całego serca Marzence za organizację i wspólne prowadzenie, Krysi, Małgosi, Anie, Uli, za uczestnictwo – i wspólne odkrywanie tajemnic KOBIECOŚCI oraz naszemu gościowi -Jackowi.
Również ogromne podziękowanie – dla naszych gospodarzy p. Małgosi i jej rodzinie z Pensjonatu Mieszko i Jagienka za domową atmosferę i przesmaczne posiłki.
To chyba tyle na dziś
Następne magiczne warsztaty już w listopadzie 21-23 TANTRA DUSZY, aż sama jestem ciekawa co tym razem Duch nam jeszcze podpowie.
Elen Elijah Niosąca Wiatr
www.epokaserca.pl
więcej zdjęć tutaj.
https://www.facebook.com/events/670021799760307/
https://www.facebook.com/elen.kanicka.9




