Dzienne Archiwa: 10 listopada, 2011

4 wpisy

PYTANIA DO PRZEWODNIKÓW

 

 

Głębsze, wnikliwsze odpowiedzi uzyskają ci, którzy cenią i szanują pracę medium i przewodników, oraz otwarci są na dalszy rozwój.

 

Przesłanie odpowiada poziomowi pytającego. W stosunku do tego, kto dopiero poznaje swoją  naturę duchową przewodnik używa słów prostych , aby wyjaśnić podstawowe kwestie .Osoby bardziej zaawansowane  otrzymują wskazówki bardziej złożone.

Na pytania wymagające odpowiedzi tak lub nie, przewodnicy mogą nie udzielić odpowiedzi, ponieważ pragną pomóc ludziom w uzyskaniu pełnej samodzielności i niezależności. Nie chcą by bezkrytycznie wykonywano ich polecenia.

Często przewodnicy odpowiadają nie tylko na zadane pytania, lecz omawiają cel życiowy i możliwości rozwoju danej osoby.

Na pytania dotyczące partnera, przyszłości związku, wskażą jego głębsze znaczenie i jakie lekcje mieliśmy dzięki temu związkowi przepracować. Pokażą przyczyny zakłóceń, wynikające często z poprzednich inkarnacji i konsekwencje naszych decyzji.

Zadaniem przewodników jest pogłębić samoświadomość i połączenie z duszą. Pomagają nam odkryć własną prawdę, określić drogę, którą chcemy podążać, oszlifować brylant , który każdy z nas nosi w swym wnętrzu, lecz jakże często nie dostrzega.

Wiele osób pyta o cel i swoje przeznaczenie. To bardzo ważne pytania. Jest wiele powodów dla których dusze inkarnują na Ziemi. Niektórzy wybierają trudne dzieciństwo, aby uczuć się okazywania zrozumienia i bezwarunkowej miłości, inni wybierają dominujących partnerów, aby rozwinąć umiejętność  określania własnej przestrzeni i nauczyć się miłości i szacunku do siebie.

Przewodnicy przemawiają z miłością i zrozumieniem, a przesłanie ma swoje źródło  w ich głębokiej miłości i trosce. Często widziałam jak ta miłość z ogromną siłą oddziaływała na ludzi i miała uzdrawiającą moc.

Niejednokrotnie płynęły łzy i występowało silne wzruszenie, które topiło blokady i otwierało serce.

Czytając o swych poprzednich inkarnacjach wiele osób przyjmowało te informacje jako głęboką, znaną im prawdę. Wiedziały, że tak było, czuły to całym sercem. Nagle stawało się jasne skąd lęki przed jakąś sytuacją, uczuciem, obowiązkami. Często słyszałam słowa, tak  wiedziałam, czułam to.

 

Przykład przekazu.

 Ala była w jednym z wcieleń pielęgniarką, która całe życie poświęciła opiece ciężko, obłożnie chorych ludzi. Gdy przyszła starość, pojawiła się tęsknota za bliską osobą, za dzieckiem, które mogłoby teraz zająć się starą zmęczoną kobietą. Serce wypełnił smutek i  żal, samotność.

Obecnie Ala od najmłodszych lat czuła dziwny, bezpodstawny lęk przed bezpłodnością.

I w tej inkarnacji przyszło jej opiekować się ciężko chorą na stwardnienie rozsiane mamą. Ale poprzednie doświadczenia duszy, być może złagodziły ciężar jaki na nią spadł. Miała przecież już doświadczenie.

 Przekaz dla Ali.           

 Alu to, co Cię niepokoi, wywodzi się przedostatniego wcielenia, kiedy jako pielęgniarka pracowałaś przy obłożnie chorych. Życie swe poświęciłaś opiece i trosce o innych. Nie miałaś swego życia rodzinnego i całe życie, to była służba dla innych. To, co spowodowało tę decyzję, to miłość do innych, która silniejsza była od życia własnego i chęć poświęcenia, pomocy innym, troski o ich ciała i dusze. Poświęciłaś całe, długie życie.

Jednak, gdy przyszła starość, zapragnęłaś kogoś bliskiego, dziecka, kogoś, kto mógłby opiekować się Tobą i oddać serce. Choć było to piękne życie, we wnętrzu pozostał ból niespełnienia, właśnie spowodowany brakiem bliskiej osoby, dziecka.

 To, co teraz musisz zrozumieć, to umiejętność współżycia z bliskimi w rodzinie. Dzielenie się z nimi troskami i radościami, branie i dawanie. Umiejętność nie tylko dawania, ale i brania. Przyjmowanie jako wyraz miłości.

 Za sprawą trudnego życia zamknęłaś się trochę na bliskich. I jeśli tylko zrozumiesz przyczyny izolacji, serce otworzy się, a Ty radośniejsza i jakże szczęśliwa przyjmiesz, co niesie życie.

Zadanie, które sobie wyznaczyłaś jako dusza, to właśnie umiejętność współżycia, współdziałania, tolerancję i troskę obopólną.

Umiejętność dzielenia się swym wnętrzem z innymi. Swymi marzeniami, radościami, smutkami. Odnalezienie w innych, bliskich, ukochanych istot…..

 …..Z Jankiem już miałaś kontakt. I ten związek może być pouczający, jeśli przyjmiesz wyzwanie.

 W jednej z inkarnacji Janek był rycerzem, który o Twoje względy zabiegał. I choć starał się usilnie, odrzuciłaś go. Uczucia jego były szczere, głęboki, i choć miłość ta była prawdziwa, nisko zbyt stał, abyś pokochać go mogła(chciała). Twoje serce zajęte już było i wybrankiem Twym był Pan, który wysoko stał w hierarchii tamtego świata. Piękny był i bogaty i sercem twym zawładnął.

 A Janek pojawił się, zbyt tym razem o miłość twą powtórnie zawalczyć. Czy oddasz mu serce? Przyjrzyj się jemu, spójrz z perspektywy wieków. Co teraz dać mu musisz i czy chcesz?

 Wszystko leży w duszy Waszej i Waszych decyzjach.

Odpowiedź Ali

 

 Dziękuję bardzo za przekaz- Tobie i Istotom, które mi odpowiadały…Muszę przyznać, że gdy czytałam o tym, że byłam pielęgniarką, coś w mojej duszy tak mocno się poruszyło, że zaczęłam płakać.. tak.. prawie przez cały czas czytania płakałam, bo czuję jak trafne są te słowa…niby tak oczywiste te treści , ale potrzebowałam jeszcze raz to usłyszeć 🙂
   Tak, od razu czytając słowa o dziecku za pierwszym razem pomyślałam o moje córeczce – Natalka ma na imię, ma dopiero 4 miesiące. Zrozumiałam po tych słowach, dlaczego odkąd pamiętam martwiłam się, że nie będę mogła mieć dzieci, że nie znajdzie się taka dusza, która zechce mnie na swoją matkę .. To teraz wydaje mi się trochę śmieszne, ale naprawdę byłam przekonana, że nie będę miała dzieci, a tu w przekazie wyjaśnione jest podłoże tego lęku.. tak doskonale wyjaśnione. .i że ten lęk pozostał aż do teraz to niesamowite.. jak to musiało być we mnie zakorzenione…
Muszę przyznać, że dzisiaj obudziłam się z takim spokojem wewnętrznym jakiego nie zaznałam od dobrych kilku lat. Miałam nadzieję, że przekaz mi otworzy oczy, pomoże i tak się stało 🙂 Miałaś rację..za każdym razem gdy czytam treść, co innego do mnie przemawia i na nowo odkrywam tekst i lepiej go rozumiem 🙂 Teraz po prostu ta fala myśli gdzieś znika, czuję spokój.

Janek  stwierdził, że zawsze pociągały go klimaty fantasty, zamki i te czasy, o których była mowa i na koniec zapytał czy oddam mu swe serce. Ech to wszystko takie delikatne, ostrożne, a jednak czuję z nim niesamowitą wieź i stwierdziliśmy, że to jest piękne, że znaliśmy się wcześniej i teraz się znamy i że ta sama numerologia.

        

 Przekaz dla Marioli.

 Ukochana  Mariolu, Twoja duszyczka, niczym piękny ptak unosi się wysoko i to, czego poszukujesz dla niej jest wiadomym. Twoje poszukiwania zakończyły się, czas na realizację. Jak lepiej zrozumieć, jak nawiązać kontakt, to jest proste.

Ty masz już ten kontakt, wystarczy otworzyć się szerzej na wszelkie dary, które tak hojnie spływają. Uwierzyć, że to, co dzieje się jest potrzebne i nieuniknione, jako etap wzrastania. Zbyt szybko stało się to, co powinno być w czasie rozłożone, lecz to nic, teraz uwierzyć masz, że wydarzenia te mają głębszy sens. Jeśli ufność zajmie miejsce pierwsze, ufność w mądrość prowadzenia duszy, stanie się to, na co czekasz. Całkowite zjednoczenie z miłością, spokojem, radością wewnętrzną. Wszak lęki odejdą w przeszłość, bo nie będą zupełnie potrzebne. Lęki są wytworem wyobraźni, a ta często jest na usługach ego, które figle płata Wam.

Jeśli głęboko wejrzysz w siebie, zobaczysz ocean spokoju i miłości, i wiedzieć będziesz, że to Twój dom, że odnalazłaś Boga. Jesteś na dobrej drodze, postępuj nią z ufnością. Jeśli tylko to ufność zajmie naczelne miejsce i wiedza w mądrość prowadzenia duszy, drzwi otworem staną przed Tobą. Drzwi najpiękniejszej realizacji marzeń i planów.

Owszem regresing jest dobrym sposobem na dotarcie do siebie, do poprzednich wcieleń, lecz również dobry wgląd w siebie może rozwiązanie przynieść i odpowiedzi na pytania.

Gdy miłość zajmie pierwsze miejsce, a Wy niczym światło staniecie się, wiedza już nie jest potrzebna z nikąd, bo nagle rozumiecie, co dzieje się i jakie są przyczyny wydarzeń.

2.Pytasz o mężczyznę.

 Czy nie powinnaś najpierw zaufania odnaleźć i spokoju? Czy nie najpierw odnaleźć siebie? Gdy osiągniesz wewnętrzny spokój i harmonia zapanuje, wówczas czas będzie na związek, który nie tylko miłość przyniesie, lecz zrozumienie i jedność.

A przecież o takim marzysz. Nie chciałabyś w bólu i chaosie żyć. A teraz czyś gotowa? Chyba nie. Jeśli zrobisz porządek w swym wnętrzu i najpiękniejsze światło zajaśnieje w twym sercu, przyciągniesz tego, który jak i Ty będzie światłem emanował, teraz cóż mogłabyś przyciągnąć. Jakie energie, jaką duszę?

Pracuj nad sobą. Nad swym światłem, Mistrzem wewnętrznym, który w Was drzemie i czeka na zbudzenie Waszej świadomości. On woła, WY nie słyszycie. A gdy już gotowa będziesz głos ten usłyszeć, to drogę prostą ujrzysz, On poprowadzi Cię dalej. I nie zastanawiaj się, gdzie masz miłości szukać, ona sama Cię odnajdzie.

Teraz skup się na sobie, na budowaniu swej siły Mariolu. Ona zbuduje nowe, piękne dziewczę. Radosne, szczęśliwe, wesołe, które niczym magnez przyciągnie tego, który jest przeznaczony. Oczy jego ciemne będą, po tym go rozpoznasz.

 3.Mistrz jest jeden, ten, który w Was jest, On guru Twoim i nauczycielem. Szukasz autorytetu, szukasz oparcia w mądrości innych, a przecież inni, czy więcej wiedzy mają? Czy wzorem być muszą? Każdy z Was inny i Ty Mariolu, sama dla siebie siłą bądź i mądrością. Owszem czytaj, szukaj tam, gdzie dusza wskaże, lecz nie bierz mistrza żadnego, bo nie o przywiązanie chodzi i skupianie się na nim, lecz na naukach, a te w sercu Twoim są i tam mądrość, i miłość największą znajdziesz.

Nie szukaj tego, kto dla Ciebie niczym Bóg będzie, bo po cóż? Ty w sobie Boga masz, Tyś Bogiem i wystarczy w ciszy siąść i wejść w siebie i głos usłyszeć. A brzmieć on będzie niczym piękna muzyka. To miłość. Ta otworzy serce, wiedzieć będziesz, żeś jednością i wiedza w każdym z Was ta sama, tylko drogi różna. Najlepsza i największa jednak przez serce.

 Ci, którzy po to do serca zmierzają, drogę tę znacznie skrócić mogą i z pewnością nie zbłądzą. A jeśli na innych opierać się będziesz, cóż, czy możesz pewność mieć, że słuszna ta droga? W duszy Waszej największa jest wiedza i mądrość o Was i drodze Waszej i tam szukaj. Tam wszystkie odpowiedzi.

4.Strach.

 Strach niczym jest, jeno złudą, a ta czymże? Złuda, fantazja, wytwór mai. Nie jest on niczym, na czym warto uwagę skupić. Lęk i strach zawsze bierze się z niezrozumienia, kim jesteście i dlaczego te, a nie inne wydarzenia dzieją się.

A przecież wystarczy zaufać, że wydarzenia mądrością są, która do zrozumienia i rozwoju prowadzi, to, co lęk powoduje odrzuć.

 Usiądź codziennie przez chwil kilka, choć lepiej trochę więcej czasu poświęć. Oczy do wnętrza zwróć. Skup się na sercu. Zobacz jak przecudny płomień złotego światła wypełnia Twe serce i jak rozprzestrzenia się wokół. Jest coraz większy i większy. Sięga już daleko poza twoje ciało, wypełnia całą okolicę, całe miasto, kulę ziemską i sięga jeszcze dalej. Poczuj jak wibruje. Iskierki wypełniają tą złotą przestrzeń wszystkimi barwami tęczy. Oddychaj tym światłem. Niech iskierki wypełniają Twe wnętrze. I zaproś Jezusa do swego serca. Spójrz głęboko w Jego oczy, zobacz uśmiech na twarzy i ramiona, które przytulają Cię do siebie, do swego serca. Jesteś bezpieczna. Poprzez tę złocistą energię łączysz się ze sferami o wysokich wibracjach, wypełnia ona Ciebie i Jezusa.

 Łączycie się w jedno. Jesteś jednym z Jezusem, Bogiem. Jesteś w nich, a oni w Tobie. Czegóż bać się, czegóż obawiać. To świat realny, Ty i on Bóg, Jezus i Ty światła pełna. Oto świat realny. Lęki i strachy są wytworem wyobraźni i ego, które figle płata, gdy zapomnisz o Boskiej potędze i mocy. To Ty wybierasz sposób życia, odbierania, pojmowania.

Jeśli przypomnisz sobie siebie, swoje pochodzenie, niczym Bogiem będziesz, promieniująca mocą, światłem i miłością i śmiać się będziesz z dzisiejszych lęków.

I widzieć będziesz siebie z tych dni jako małą dziewczynkę, która niczym złego wilka, bała się tego, co się działo. Ego ma Wam być podległe. To Ty masz wydawać dyspozycje i decydować. Ono wypełniać Twoją wolę, nie odwrotnie. Teraz, gdy o świetle swym zapomniałaś, za nos Cię wodzi, aby pokazać, że to ono Twym panem. Czy tak jest?Potęgą jesteś i gdy staniesz w lustrze, zobacz tę przepiękną świetlistą postać, uśmiechnij się do niej. To Ty, silna, piękna duchowa Istota. Pani swego życia i działania. Melchiawel z przepięknych świetlistych rejonów wszechświata, prowadzi Cię, abyś w tym życiu mogła odnaleźć siebie.

Archanioł Gabriel

 Odpowiedź Marioli

 Elen!

 Napisałam Ci ten feedback, ponieważ myślę, ze przekaz jest cudowny. Prawdy zawarte w nim pomogą mi odkrywać świat, na nowo, bo czuję że wokół mnie wszystko jest nowe. Cieszę się, ze zdecydowałam się na ten krok i wiedz, ze pomoc, której udzielasz jest nieoceniona, nie da się jej przeliczyć na żadne pieniądze.

Słowa tego przekazu są tak prawdziwe, jakby je moja dusza dyktowała ? może, dlatego płaczę znowu po raz 3 już otwierając twój przekaz . Chce abyś wiedziała, ze ten przekaz dla mnie jest jak tablica ze złotymi literami napisanymi Anielska Dłonią.

Pozdrawiam!

 

Każdy przekaz jest pewnego rodzaju kluczem, otwierającym kanał, poprzez który przepływa energia Przewodników, pomagająca nam przepracować problemy, o które pytaliśmy.

Energia podwyższa nasze wibracje, puszczają  blokady, często pojawia się oczyszczający płacz. Wiele osób przekaz energii odczuwa  bardzo wyraźnie, inne nie odczuwają zupełnie nic, nie znaczy to jednak, że energia nie przepływa, lecz,  że są osobami mniej podatnymi na odczuwanie odbioru..

Odpowiedz Ewy

 Dziękuję za przekaz! Tak, popłakałam się czytając go, a potem odczulam niesamowite odprężenie. Myślę też, ze podczas czytania stało się coś, czego jeszcze nie pojmę i dopiero z biegiem czasu zobaczę jak ten tekst na mnie podziałał. Wiem, ze bardzo ujął moje serce? Wczoraj w nocy ? mniej więcej w czasie kiedy przesłałaś mi  e-maila,  odczuwałam silna energie, szczególnie w czakramach stóp oraz rąk. Trwało to dopóki nie otworzyłam przekazu ? dziś rano, a myślę ze energie czuje jeszcze teraz.

 

 Zmiany w życiu u osób otrzymujących przekaz  następują w różnym czasie, często są to nagłe ?olśnienia? ? ?nagle zrozumiałam, jaki jest cel mojego życia, dlaczego wcześniej tego nie dostrzegałam, to jak olśnienie?,  lub ?nagle zrozumiałem, jak wielka wartość ma uczciwość wobec partnerki, jaką cudowną siłę ma miłość duszy?.

 U innych jest to krótki proces, lecz dający intensywny wzrost zrozumienia

?Przekaz spowodował to, że zobaczyłem drogę którą kroczę, a była to droga fałszywa. Droga kogoś innego. Czy nie wydaje Ci się, że kiedy twój rozwój przekroczy pewien poziom i z pułapu „wierzę” wkraczasz na pułap „wiem”, to widząc codzienną krzątaninę ludzi postrzegasz ich, jak dzieci bawiące się różnymi „zabawkami”? Widzisz ich błędy i zaczynasz traktować jak małe dzieci, które muszą pokonywać kolejne wyzwania, aby nauczyć się coraz innych rzeczy??

 

 U jeszcze  innych zrozumienie budzi się powoli, małymi kroczkami, ale zawsze, jeśli tylko wyrazimy chęć i zgodę, następują zmiany wzrostu świadomości duchowej, a tym samym i jakość życia.

 Niejednokrotnie sama jestem zdziwiona  jak niewiele potrzeba , aby nasze życie przybrało inny wymiar, nasze serce stało się bardziej kochające, a my po prostu szczęśliwsi.

 Więcej  przykładów znajdziecie w dziale  Przekazy i Wasze listy –  

 

/opracowano na podst. Sanaya Roman ,Duane Packer ?Channeling?,Christina Thomas ?Przebudzenie duszy?, Jasmuheen ?Żyć w rezonansie?, Barbara Ann Brennan ?Dłonie pełne światła? , oraz własnych doświadczeń./

 

 

 

 

 

 

INWOKACJA SŁUŻĄCA JEDNOCZENIU CZAKR


Wdycham światło przez centrum mojego serca,

pozwalając wnikać światłu

obejmując moją czakrę gardła i czakrę splotu słonecznego

w jedno połączone pole światła znajdujące się w mym wnętrzu

płynące poprzez moje ciało i wokół mojego ciała.



Wdycham światło przez centrum mojego serca

pozwalając wnikać światłu,

obejmując moją czakrę czoła i czakrę pępka

w jedno połączone pole światła znajdujące się w mym wnętrzu,

płynące poprzez moje ciało i wokół mojego ciała.



Wdycham światło przez centrum mojego serca,

pozwalając wnikać światłu,

obejmując moją czakrę korony i czakrę podstawy

w jedno połączone pole światła znajdujące się w mym wnętrzu,

płynące poprzez moje ciało i wokół mojego ciała.



Wdycham światło przez centrum mojego serca,

pozwalając wnikać światłu,

obejmując moją czakrę alfa znajdującą się ponad moją głową

i czakrę omega znajdującą się poniżej kręgosłupa

w jedno połączone pole światła znajdujące się w mym wnętrzu,

płynące poprzez moje ciało i wokół mojego ciała.

Pozwalam, by fala Metatronu rezonowała pomiędzy nimi.

Jestem jednością światła.



Wdycham światło przez centrum mojego serca,

pozwalając wnikać światłu,

obejmując moją ósmą czakrę znajdującą się ponad moją głową i udami

w jedno połączone pole światła znajdujące się w mym wnętrzu,

płynące poprzez moje ciało i wokół mojego ciała.

Pozwalam, by moje ciało emocjonalne połączyło się z ciałem fizycznym.

Jestem jednością światła.



Wdycham światło przez centrum mojego serca,

pozwalając wnikać światłu,

obejmując moją dziewiątą czakrę znajdującą się ponad moją głową i łydkami

w jedno połączone pole światła znajdujące się w mym wnętrzu,

płynące poprzez moje dało i wokół mojego dala.

Pozwalam, by moje ciało psychiczne połączyło się z ciałem fizycznym

Jestem jednością światła.




Wdycham światło przez centrum mojego serca,

pozwalając wnikać światłu, obejmując moją dziesiątą czarkę

znajdującą się ponad moją głową i pod mymi stopami

w jedno połączone pole światła znajdujące się w mym wnętrzu,

płynące poprzez moje ciało i wokół mojego ciała.

Pozwalam, by moje ciało duchowe połączyło się z ciałem fizycznym.

Jestem jednością światła.



Wdycham światło przez centrum mojego serca,

pozwalając wnikać światłu, obejmując moją jedenastą

czakrę znajdującą się ponad moją głową i aż pod mymi stopami

w jedno połączone pole światła znajdujące się w mym wnętrzu,

płynące poprzez moje ciało i wokół mojego ciała.

Pozwalam, by moja naddusza połączyła się z ciałem fizycznym.

Jestem jednością światła.



Wdycham światło przez centrum mojego serca,

pozwalając wnikać światłu, obejmując moją dwunastą czakrę

znajdującą się ponad moją głową i aż pod mymi stopami

w jedno połączone pole światła znajdujące się w mym wnętrzu,

płynące poprzez moje ciało i wokół mojego ciała.

Pozwalam, by moja dusza Chrystusowa połączyła się z ciałem fizycznym.

Jestem jednością światła.



Wdycham światło przez centrum mojego serca,

proszę, by najwyższy poziom mojej duszy

promieniował na zewnątrz ze środka mojego serca,

wypełniając całkowicie to zjednoczone pole energetyczne.

Od tej pory promienie wychodzą ze mnie.

Jestem jednością Ducha.



Z książki Jasmuheen /Żyć w rezonansie/

ENERGETYKA CZŁOWIEKA

 

Dr.Deepak Chopra twierdzi , że każdy atom jest więcej niż w 99,9% pusta przestrzenią, a jego cząstki elementarne, które poruszają się  z wielką prędkością w tej przestrzeni są wiązkami wibrującej energii, przenoszącymi informacje oraz unikalne kody.

Nasze ciało składa się z atomów i komórek, które zawierają energię oraz informacje. Energią są także myśli, słowa, czyny. Energia poszerza się, zmniejsza i zmienia formę tak, że wszystko, co wysyłamy trafia do nas. W kategoriach religijnych zawiera się to w stwierdzeniu ?Jak zasiejesz, tak zbierzesz plony?. W kategoriach energii wszystkim rządzi uniwersalne Prawo Rezonansu oraz Prawo Przyciągania, w którym podobne przyciąga podobne.

Istoty ludzkie posiadają cztery ?niższe? ciała energii, które emitują drgania o różnych częstotliwościach: ciało fizyczne, /jedyne, które jest widzialne lub wydaje się stałe naszym fizycznym oczom/ , emocjonalne, mentalne oraz duchowe. Mamy także ciała o wyższej energii ? nazywane wyższe, gdyż drgają one na wyższych częstotliwościach.

Jeżeli nasze ciała zostaną doskonale zestrojone ze sobą osiągniemy ?wyższa? mądrość i doświadczymy bardziej spełnionego celu naszej egzystencji, jako, że wszystko będzie wskakiwało na swoje miejsce. Stan oświecenia, jest możliwy do osiągnięcia przez precyzyjne dostrojenie czterech ciał niższych, nie tylko do doskonałego rezonansu wobec siebie nawzajem, ale także do wysokości drgań, która pozwala ciałom wyższej energii Obecności Ja Jestem, wewnętrznego Boga czy też Świadomości Chrystusa/ wszystkie nazwy określają bardziej doskonałe Ja/ ukazać w pełni swoją moc i magię w obrębie ciała fizycznego.

Jesteśmy systemami energii, przekazujemy i emitujemy sygnały. Jeśli wyślemy przypadkowy sygnał/ myśl, słowo/ w rezultacie otrzymamy przypadkowe lub losowe doświadczenie życiowe. Jeśli kontrolujemy nasze sygnały, możemy osiągnąć większą kontrolę nad naszym życiem.

Jeśli dostroimy swoje ciała i zestroimy nasze częstotliwości / sygnały energetyczne, które transmitujemy/ do doskonalszej i bardziej harmonijnej wysokości częstotliwości, możemy kontrolować jakość i wielkość naszego życia oraz doświadczenia życiowe.

 

7aa730b93d

MÓJ REGRES

 

Kurs był ciekawy. Sporo się działo. Wiedza, którą przekazywano pozwoliła osiągnąć wewnętrzne skupienie i ciszę.

Jeden z uczestników zwrócił moją szczególna uwagę. Nie była to sprawa wyglądu zewnętrznego, lecz energii. Nie znałam go, jednak czułam jakąś bliskość, zaciekawienie.

Po zakończeniu kursu, nawiązaliśmy bliższy kontakt. Działo się coś dziwnego. Kiedy opowiadał mi o sobie, przed oczyma zaczęły pojawiać się sceny, znajome, bliskie, choć niewyraźne.

Przepełniała mnie miłość. Dlaczego? Byłam w związku i nie szukałam innego mężczyzny. Zadawałam sobie pytanie, dlaczego pojawił się ten człowiek, co ma mi przekazać.

Od jakiegoś czasu szukałam swojej ścieżki w rozwoju duchowym. Próbowałam, czytałam, medytowałam. Wołałam do Boga o kierunek, wsparcie, pomoc. Czułam, że jestem za cienką ścianą, poza którą, jest to, czego szukam. Było to na wyciągnięcie ręki, odczuwałam już to, jednak było wciąż nieosiągalne.

Czułam się jak w amoku. Nie wiedziałam, co się dziej. Prosiłam o wskazówki, wyjaśnienie. Byłam niewypowiedzianie szczęśliwa. Zaczęłam pisać wiersze, które sypały się w sposób lawinowy. Zapisałam ich tylko kilka/są na tej stronie- w dziale wiersze/, innych nie zdążyłam.

W moim sercu grała cudowna muzyka, dusza śpiewała najpiękniejszą pieśń. Chciałam, aby trwało to przez wieczność. Ale nie mogło.

Miałam rodzinę. Zaczęły się problemy. Mąż nie rozumiał, co się ze mną dzieje, podejrzewał o zdradę. Jednak tak nie było.

Nie wiedziałam jeszcze, dlaczego nastąpiło to spotkanie, jednak z pewnością nie miało być początkiem nowego związku.

Wydarzyło się coś niesamowicie pięknego. Było to coś nowego, czego dotychczas nie znałam. Badałam to, przyglądając się uważnie.

Po kilku spotkaniach wiedziałam już, że spotkaliśmy się w jednym z poprzednich wcieleń.

Znałam metodę autoregresji. Kiedy energie zadomowiły się już, kiedy zaprzyjaźniłam się już z nimi, mogłam taką sesję przeprowadzić.

/Poniżej znajduje się zapis z sesji autoregresu/.

Był to bardzo burzliwy i bolesny/ze względu na wydarzenia w domu/ okres, jednak po pewnym czasie zrozumiałam, że był jednym z ważniejszych przystanków na mojej drodze.

Nasze Wyższe Jaźnie, Przewodnicy, stawiają na naszej drodze różne doświadczenia, czasami piękne, innym razem bolesne, każde jednak z  takich przeżyć jest nam potrzebne w  rozwoju. Mądrość, która jest ponad nami, wie, w którą stronę nas kierować, aby przyspieszyć rozwój. Często nie zauważamy tego, przyjmując trudy, za uciążliwość, fatum, pecha. A tak nie jest. Jeśli tylko potrafimy dostrzec wyższą mądrość w naszym życiu, wszystko staje się nagle jasne, zrozumiałe, potrzebne.

Te doświadczenia miały wstrząsnąć moim sercem i przypomnieć mi, czym jest prawdziwa miłość, wysokie wibracje, wieczność. Trochę to kosztowało, ale było warto, bo podczas tej lekcji otworzyło się wiele wewnętrznych drzwi, zrozumiałam wiele prawd, nawiązałam wiele duchowych kontaktów.

Nastąpił nowy etap w moim życiu.

Oto zapis dokonany bezpośrednio po sesji. Byłam jeszcze pod wpływem energii ogromnej miłości. Nawet teraz, kiedy przepisuję ten tekst, dokładnie odczuwam tamte emocje.

?1. Pierwszy obraz.

Dziewczyna ok.20 lat. Wysoka, szczupła, blondynka. Włosy splecione w warkocz. Chłopiec ? właściwie młody mężczyzna, wysoki, silny, włosy ? bardzo jasny blond, obcięte równo na wysokości karku. Ciągle rozwiane.

Pochodzili z jednej, niedużej wioski, która liczyła zaledwie kilkanaście domów. Były one niewielkie, czyste, przy każdym mały ogródek. Cała wioska położona bardzo malowniczo, między polami, pełnymi kwiecia kolorowymi łąkami. Bokiem płynęła niewielka rzeczka. Zimą wioska przypominała obrazek jak z bajki.

Spowita grubą warstwą śniegu z małymi domkami, w których ciepłym światłem mrugały małe okienka.

Z kominów leniwie unosił się w górę szary dym. Duże płatki śniegu odbijały promienie słońca i wydawało się, że z nieba lecą małe płatki srebra. Na dachu każdego domku leżała puchata pierzyna śniegu.

Wyraźnie odczułam, że w wiosce mieszkają życzliwi, mili ludzie.

Chłopiec i dziewczyna znali się od dziecka. Razem bawili się nad brzegiem rzeki, biegali po łąkach, okolicznych lasach.

To, co opisałam wyżej widziałam i czułam w kilku migawkach.

2. Drugi obraz.

Dziewczyna i chłopiec bardzo zakochani, trzymający się za ręce biegną przez łąkę, przez las, do człowieka, szlachcica, który jest właścicielem ich wioski.

Jest to człowiek w średnim wieku, ze sporym brzuszkiem, sumiastym wąsem. Jest przyjacielem, choć nie dosłownie, młodej pary.

Pełen życzliwości, wyrozumiałości i mądrości.

Nie jest wyzyskiwaczem chłopskich dusz. Raczej ich opiekunem. Czeka na chłopca i dziewczynę, aby udzielić im błogosławieństwa i dać parę groszy na wesele.

Ewa i Janek, szczęśliwi, weseli, biegną przez las. Jest pełnia lata ok. 1770 r.

Przez całą drogę ich dłonie są połączone. Serca przepełnione czułością, oddaniem, ufnością. Rozmawiają wesoło, często śmieją się. Kiedy ich oczy spotykają się, wyrażają tyle miłości, że słowa nie są potrzebne. Zmęczeni docierają na niewielką polanę w lesie. Jest to ulubione miejsce spotkań z czasów, kiedy nieśmiało budziła się ich miłość.

Usiedli pod brzozą. Chłopiec oparł się plecami o drzewo. Dziewczyna usiadła blisko niego i oparła głowę na jego ramieniu. Tulili się do siebie niewinnie, nie przeczuwając, że miejsce to będzie bardzo ważne w ich wspomnieniach.

Nie czuli żaru namiętności, nie wiedzieli, co to seks. Połączyła ich ogromna miłość, delikatna, nieśmiała, pełna oddania.

Rozmawiali o przyszłości. Potrzeba bliskości była w nich tak ogromna, że przytulenie odbierali jako rozłąkę. Pieścili się delikatnie i niezręcznie, sami nie rozumiejąc, co się z nimi dzieje.

Ewa po raz pierwszy poczuła szybki oddech swego narzeczonego na szyi. Po raz pierwszy czuła rozszalałe bicie jego serca.

Ich pierwsze zbliżenie było nieporadne, ale pozwoliło im, choć na chwilę połączyć swe dusze i ciała.

Pozwoliło poczuć się jednością. Po dłuższej chwili pełni radości, pobiegli do swego opiekuna.

Powitał ich na ganku. Trzymał w dłoni filiżankę. Uśmiechając się serdecznie, zapytał o plany związane z weselem. Przed odejściem dał im monetę. Wiem, że była jedna, nie wiem jaka była jej wartość.

3. Trzeci obraz.

Niewielka izba. Nie widzę jej całej. Tylko fragmenty. Pod oknem, przy ścianie na wprost drzwi stoi kołyska. Niska, drewniana. W środku dwoje małych dzieci. Właściwie niemowlęta. Chłopcy ? bliźniacy. Nad nimi nachylona Ewa. Buja lekko kołyskę. Co jakiś czas poprawia kołderkę, głaszcze dzieci delikatnie po główkach.

Warkocz spada na ramię, opierając się o brzeg kołyski. Siedzi na stołku. W oczach, gestach kobiety jest ogromnie dużo macierzyńskiej miłości, tkliwości.

Dzieci śpią. Ich buźki są radosne. Z boku przy stoliku siedzi mężczyzna. Pierwsze wrażenie ? ciemne włosy, jest zły. Po zadaniu pytania i polecenia o jaśniejszy obraz widzę, że ma na głowie czapkę, jakąś ciemną, włochatą. Wstaje, podchodzi do żony i daje jej coś małego. Początkowo nie widzę, co to jest. Potem zauważam, że to pierścionek. Zrobiony własnoręcznie przez Janka.

Ewa uśmiecha się czule i dziękuje. Wraca do dzieci.

Janek był zły, chciałby dać Ewie, piękniejszy podarek, prawdziwy pierścionek. Nie stać ich na to.

4. Czwarty obraz.

Jest zima. Minęło 9 lat. W drzwiach domku stoi mężczyzna. Na jego rękach leży chłopiec. Mam wrażenie, że jest sztywny. Zadaję pytanie. Dziecko nie żyje. Ojciec kładzie dziecko na wóz wypełniony sianem. Jedzie do lekarza, do pobliskiego miasteczka, aby wystawił akt zgonu. Mimo ogromnego bólu, ojciec nie płacze. Jego mądrość jest ogromna. Nie ma pretensji do Boga. Dziękuję mu za to, co dostał od losu. Potrafi pogodzić się z ?boskim wyrokiem?..

Mimo młodego wieku ok. 30 lat., jego wewnętrzna mądrość, duchowa dojrzałość są zastanawiająca i godna podziwu.

Ale takie jest życie tej pary..

Nawet, kiedy to piszę, czuję to, co wtedy, kiedy widziałam te obrazy miłość, szacunek, czułość, wewnętrzny spokój i promieniujące światło. Takie musiało być ich życie. Pełne prostoty, niezbyt bogate, ale jakże piękne mądrością i miłością.

5. Piąty obraz.

Drugi syn został księdzem. Finansowo pomagał im szlachcic. Darzył ich ogromną sympatią. Podziwiał mądrość.

Syn jest księdzem. Ma swoją parafię. Rodzice są starszymi ludźmi. Przyjechał zabrać ich do siebie. Stoją na cmentarzu, przy grobie ( chyba Kacperka/. Grób jest zadbany, są na nim kwiaty. W koło grobu zrobiony płotek. Jest też tabliczka. Widziałam imię, nazwisko, datę. Zapamiętałam tylko imię.

Ksiądz stoi w środku. Po bokach matka i ojciec. Przyciska ich do siebie, otaczając ramionami. Wiedzą, że już tu nie wrócą. Żegnają  synka. Żegnają życie, które tu spędzili.

6. Szósty obraz.

Ten obrazek trwał bardzo krótko i właściwie wiele informacji usłyszałam, a nie zobaczyłam.

Plebania. Janek zmarł. Był mocno starszym człowiekiem. Ewa żegna go, pełna  straszliwej tęsknoty, wie, że będzie jej ciężko żyć bez przyjaciela.

Niedługo umiera i ona. Ich wspólny grób. Rok śmierci Ewy 1837.

Ich syn ? ksiądz był prawdziwym kapłanem, prawym człowiekiem.

 

 

Kurs Huny, kilka lat temu. Wykładowcą był starszy mężczyzna. Kiedy dowiedziałam się o kursie, postanowiłam poszukać informacji o prowadzącym. Na naszym rynku, dostępna była jego książka. Widziałam jego zdjęcie, ale poza sympatyczną twarzą starszego człowieka, nic mnie w niej nie poruszyło. Coś jednak ciągnęło mnie na ten kurs.

Nie przypuszczałam nawet, że spotkam ogromną miłość sprzed wieków.

 

Już pierwsze spotkanie, wywołało niesamowite przeżycia.

Ogrom ciepła, serdeczności, miłości wypełniał aurę tego człowieka. Pierwsze spojrzenie w jego oczy i moje serce zaczęło szybciej bić, duszę przepełniała cudowna wibracja miłości.

 

Pierwszy kontakt, choć przez tłumacza był ciepły, sympatyczny. Musiałam powiedzieć, co odczułam, choć nie wszystko. Tylko tyle, że jest wspaniałym, pełnym miłości człowiekiem. Henry podszedł i pogłaskał mnie po głowie.

Cudowne odczucie bliskości, oto, co czułam. Znajoma energia. To tak, jakbyśmy znali się od lat i byli bardzo blisko związani uczuciem ogromnej miłości.

 

Znałam już te wibracje. Miałam doświadczenie po poprzednim spotkaniu. Wiedziałam, że dzieje się coś cudownego, nie związanego z obecnym wcieleniem.

 

Na początku zajęć każdy z uczestników podchodził do innych i wymienialiśmy się uściskami, mówiliśmy sobie kilka miłych słów, aby poznać się i zaprzyjaźnić.

Przyszła moja kolej. Każdemu  ciepłe spojrzenie i sympatyczne słowo. Kiedy podeszłam do Henrego, zupełnie niespodziewanie dla samej siebie pocałowałam go w dłoń.

Tak jak całuje się matkę lub ojca w dowód miłości, szacunku, wdzięczności.

Słowa miłości popłynęły same wprost z serca. Henry odwzajemnił się takimi samymi i ucałował mnie po ojcowsku.

To było niesamowite.

Następne odczucie bliskości, ciepła, miłości.

Byłam trochę speszona swoją reakcją. Nikt nie postąpił podobnie. Było mi po prostu głupio. Co pomyślą inni?

Miałam w oczach łzy wzruszenia i nie rozglądałam się specjalnie, ale w czasie przerwy jedna z uczestniczek kursu, podeszłą do mnie i powiedziała, że widziała tę scenę i miała również w oczach łzy. Wzruszyła się tak, jak i ja.

 Nie znam niemieckiego, kontakt był utrudniony, ale przez cały dzień zajęć przepełniała mnie miłość.

Na koniec pierwszego dnia henry zadał zadanie domowe.

Mieliśmy cofnąć się do dzieciństwa i przypomnieć sobie jakieś wydarzenia. Nie mogłam jednak skupić się, myśląc cały czas o  Henrym. Tak mało o nim wiedziałam. Byłam ciekawa wielu spraw, jego rodziny, żony.

W nocy przyśnił mi się Henry. Spacerowaliśmy po mieście, w którym odbywał się kurs, a on opowiadał mi o swojej rodzinie. Mówił o żonie, która zmarła przed kilku laty i jeszcze innych sprawach. To był długi cudowny spacer. Trzymałam go pod rękę, jak starego kochanego przyjaciela.

 

Na drugi dzień każdy opowiadał o swoich przeżyciach, ja wspomniałam tylko, że spacerowałam z Henrym całą noc.

Na przerwie podeszłam do niego i powiedziałam, co mi się śniło. Spytałam o żonę. Potwierdził, zmarła przed kilku laty.

Na zakończenie wymieniliśmy kilka zdań, mówiąc o miłości i wzajemnej sympatii. Moja znajomość niemieckiego wystarczyła zaledwie do powiedzenia i zrozumienia kilku  zdań.

 Henry wyjechał, ale pozostało uczucie zaciekawienia, kim jest, kiedy spotkaliśmy się i dlaczego odczuwałam taką niesamowita miłość.

 Znałam metodę. Zastosowałam ją.

Oto wspomnienie inkarnacyjne.

Chyba II połowa XVII w.

 

 1. OBRAZ

 Jestem małą dziewczynką, mieszkam z ojcem i nianią. Mamy duży dom, piękny ogród. Widzę siebie siedzącą przy ogromnym stole, obok ojciec. Mama zmarła przy porodzie.Jestem kochana, bezpieczna. Ojciec jest bardzo czuły, troskliwy. Cała miłość przelał na mnie. Jestem jego skarbem.

 2. 

Dzieje się coś złego. Zamieszanie. Mamy opuścić dom. Ojciec jest zmartwiony. Był wysokim urzędnikiem. Teraz następuje jakby zmiana władzy. Jest zdegradowany. Musimy uciekać. Nastają inne rządy. Ojciec uważany jest za zdrajcę, ponieważ jest przedstawicielem starej władzy. Bardzo się martwi. Chce mi zapewnić wysoki poziom życia, bezpieczeństwo. To, co się dzieje sprawia, że nie wie, czy sobie poradzi.

3.

Mieszkamy w Paryżu. Mam ok.19 lat. Ukrywamy się pod zmienionym nazwiskiem. Przechodzimy szybko ulicami. Jest czas niepokoju, chaosu, wiece na ulicach. Dużo mieszczan.Jesteśmy ubrani skromnie. Jestem w długiej sukni, okryta peleryną, z kapturem na głowie.Chodzimy wszędzie razem. Ojciec bardzo mnie kocha. Troszczy się o mnie. Mieszkamy w małym mieszkanku.Dwa pokoiki, ale umeblowane gustownie, starannie i czysto.Nasza wzajemna obecność wystarcza nam do życia. Choć obecny jest ciągły niepokój, jesteśmy szczęśliwi.

 4 .

Przechodzimy ulicą. Szybko nie rozglądając się na boki.Nagle moją uwagę przykuwa młodzieniec. Jest piękny i taki bezpośredni, pewny siebie, radosny, rozwiane włosy. Ojciec nie chce się zatrzymać, a ja bardzo chcę się przyjrzeć. Moje serce zaczyna bić szybciej.

 5.

Jesteśmy już ?po słowie? z moim ukochanym. Pokój naszego mieszkanka. Ojciec leży na sofie jest umierający.Nie chcę żeby odszedł. Tak bardzo go kocham. To jest ogromna, głęboka miłość. Ojciec płacze. Od dawna chorował.Tak bardzo bał się, że będzie musiał mnie zostawić samą. Nie chciał tego. Trzymał się kurczowo życia. Nie mógł przecież zostawić swojej małej dziewczynki, samej na świecie, bez opieki kogoś bliskiego. Teraz może już odejść. Wie, że będę miała opiekuna. Nie będę sama. Ojciec jest już bardzo zmęczony. Ta walka o zdrowie, o przetrwanie, ciągłe ukrywanie i lęk przed opuszczeniem mnie zupełnie pozbawiły go sił. Tak bardzo nie chce umierać. Tak bardzo mnie kocha. Nie chce się rozstawać. Ale sił coraz mniej.

A ja tak bardzo się boję, że nie poradzę sobie bez jego miłości.Przepełniają mnie te same uczucia, które towarzyszyły spotkaniu z Henrym. To niesamowite. Trudne do opisania.Miłość, totalna wszechogarniająca miłość, czułość, ciepło.Nie można tego ubrać w słowa.Ojciec umiera. Ja płaczę. Dopiero odszedł, a ja już tęsknię, za jego spojrzeniem, dotykiem, sercem.

 6 .

 Spacerujemy z mężem i dziećmi. Mamy dwóch małych synków. Jesteśmy szczęśliwą rodziną.To zastanawiające, jak wieczna może być miłość. Jak uczucia, odczuwane prze wiekami, mogą odżywać w naszych sercach. Dlaczego spotkałam się z ojcem po latach?

 Myślę, że po to, by wznieść się na wyższe poziomy miłości.

Kochany Henry pojawił się, aby dokonało się dalsze oczyszczenie serca, abym przypomniała sobie czym jest miłość i dalej pracowała w tym kierunku.

Dalszy etap budzenia się serca.

 PRAWDZIWA JEST TYLKO MIŁOŚĆ.