Każdy z nas przychodzi tutaj z konkretnym celem duszy. Każdy jest jak niepowtarzalny dźwięk. Każdy jest jedyny w swoim rodzaju.
Rodzimy się w różnym czasie, poznajemy różne doświadczenia.
Im młodszy człowiek, czyli z mniejszym obciążeniem obecnym wcieleniem, tym łatwiej jest mu wejść na nową ścieżkę wolności od tego trudnego świata, trudnych doświadczeń.
Widzimy dziś wielu budzących się, zbudzonych.
Aby mogła dokonać się ta lawinowa transformacja świadomości musieli pojawić się wcześniej tacy, którzy przygotowali pole świadomości, pokonali pierwsze bariery, zmienili swoje życie.
Często brali na siebie, jako dusza, trud doświadczeń, wchodzili w niej, transformowali, wygładzali teren.
Niektórzy upadli po drodze, nie dali rady, odchodzili poprzez samobójstwa, choroby, odchodzili z wybranych ścieżek.
Nie było łatwo. Byli pionerami.
Teraz jest dużo łatwiej.
Zewsząd podpowiedzi, książki, internet.
Nowi są często jak kwiaty, które wyrosły niczym lotos z błotka. Korzeniami byli poprzednicy. To oni torowali drogi.
Jest coraz więcej światła, coraz więcej scalania, odkrywania tego, co czyste, radosne, zdrowe, spójne.
Starsi swoim życiem wspinali się na kamieniach, aby ci młodsi mogli już kąpać się w strumieniu ożywczego wodospadu wody życia.
Moja praca za mną. Należę to tych co szli po kamieniach.
Ten czas rozszyfrowywania programów tworzących stare struktury za mną. Objawił mi wszystko co istotne, dał zrozumienie stworzenia, ewolucji, planu.
Wielu wzięło je do siebie. Rozpracowywaliśmy stary model programowy.
Dla mnie to koniec tamtej pracy.
Dusza chce odpocząć, zatopić się w nowym, choć przecież odwiecznym.
Kiedy w mojej pierwszej książce zapytałam o imię Wyższej Jaźni – padła odpowiedź – Jam Jest Miłością Wszechświata.
Cudnie, brzmi pięknie.