Wasze listy

36 wpisów

LIST IWONKI


Tak dlugo myślałam i trudno mi bylo podjąć decyzję, ale teraz już wiem, po kolejnym przeczytanym artykule moje serce wypelniło się miłością, pani miłością do siebie, do świata, do nas wszystkich i dlatego piszę ten list.Słowa nie wyrażą tego co czuję, ale dziękuję za optymizm, za miłość, za wskazówki, za radość życia, które przebijają w tych wszystkich artykułach. Myślę, że długo będę do nich powracać, bo ciągle znajduję coś nowego.


Probuję z całych sil kierować się sercem, bo wiem, że gdzieś tam czeka na mnie coś pięknego, coś czego nawet sobie nie  potrafię wyobrazić- to coś, to cud olśnienia i wybudzenia się, tak bardzo tego pragnę i tak wiele mam jeszcze do zrobienia. Unoszę się na powierzchni tej cudownej boskości i tylko momentami, potrafię się w niej zanurzyć, ale już po chwili moje ego domaga sie powietrza i znowu się wynurzam i staczam walkę, która do tej pory wydaje mi się być nierówna, bo niestety ego wygrywa.


Najbardziej uświadamiam sobie to w swoich snach. Kiedy w ciągu dnia wydaje mi się, że przezwyciężam swoje lęki, noc weryfikuje wszystko. Tak bardzo chciałam zrozumieć siebie sama. Jest pare spraw, które wydaje mi sie odkryłam w sobie i wreszcie zrozumialam, ale jest jeszcze wiele, z którymi nie potrafię sobie poradzić i dlatego chciałabym skorzystać z przekazu. Myślałam również o przekazie telefonicznym, ale tym razem potrzebuje czegoś do czego będę mogła wracać, czytać i czytać by wreszcie zrozumieć, a przede wszystkim poczuć, poczuć tą boskość istnienia, która nie pozwoli mi nawet przez sekundę zwatpić, ze idę właściwą drogą./……../Dziękuję z całego serca.

Z wyrazami ogromnej miłości i uznania.

LIST ULI

 

Jesteś duszą, która potrafi do mnie dotrzeć najgłębiej – doświadczenie z warsztatów z Tobą są bez porównania, chociaż byłam na wielu innych warsztatach i pracowałam z różnymi osobami… to, co przeżyłam w wakacje u Ciebie i sposób w jaki to przeżyłam jest „wielkim” wydarzeniem i zwrotem na mojej drodze, także dziękuję Ci 😉

LIST ANECZKI

Może dla kogoś będzie to historia poniekąd osobista, a dla innych historia która sprowokuje do przemyślenia wielu rzeczy.

 

Niezwykle wydarzenia, które odmieniły moje życie

 

Mam 28 lat, od zawsze pragnęłam mieć dzieci, założyć rodzinę. Po rozpadzie mojego domu rodzinnego, pragnienie to było jeszcze większe.

Od 2009 staraliśmy sie z partnerem o dziecko. Po pół roku zaczęłam dokładnie przyglądać się sprawie, analizowałam wszystko  i stosowałam testy owulacyjne.

Do tego wiedza na temat witamin/suplementów diety/zioła/polaryzacja dopełniała całość.

Ja sama wiedziałam instynktownie że wszystko ze mną jest ok, co potwierdziły też badania. Wszystko wydawało sie już być sprawdzone, łącznie z badaniami partnera. Te niestety nie były takie dobre i klinika leczenia niepłodności zaleciła sztuczne zapłodnienie dla przyspieszenia upragnionego celu, z zaznaczeniem że może jeszcze upłynąć wiele czasu jeżeli zdecydujemy się jednak  na naturalny przebieg. Zapłodnienie naturalną drogą było więc możliwe, ale perspektywa dalszego długiego czekania i tej „niewiadomej” czy zajdę w ciąże w ogóle była dla mnie paraliżująca. Z drugiej strony cały proces sztucznego zapładniania to sprawa skomplikowana i nie dająca też żadnej gwarancji…

 

To ja muszę być poddawana terapii hormonalnej, narkozie, liczyć się z krwawieniami itd…

 

W marcu 2011 roku trafiłam na stronę epokaserca.pl . Miałam dobre przeczucie, nie analizowałam tej strony, weszłam na kontakt i napisałam do Kochanej Elen na skype. Cierpienie przepełniało moje życie, niepewność, rozgoryczenie i to nieodparte uczucie posiadania dzieci… Wiele dni przepłakanych i spędzonych na rozmyślaniach o tym co robić. Czy ktoś mi może powiedzieć??

 

Podczas naszej pierwszej rozmowy, byłam zaskoczona pytaniami i nawet zła bo „JA chce wiedzieć co mam robić i kiedy to będzie!!! a nie rozważać czym w sumie jest dla mnie rodzina itd” Ale postanowiłam poddać się rozmowie. Po ok 2 godzinach rozmowy byłam jak uwolniona od wszystkiego co mnie hamowało. Dowiedziałam się dlaczego tak ważna jest dla mnie rodzina, co wydarzyło się w moich poprzednich wcieleniach tzn. co dokładnie miało wpływ na moje obecne postępowanie.

Po słowach opisujących moją rodzinę w poprzednim wcieleniu, po opisie co się wydarzyło (umarłam przy porodzie pozostawiając dzieci jak i męża) siedziałam przy telefonie sparaliżowana, a jednocześnie uwolniona od wszystkiego, to uczucie które zawsze miałam ale nie potrafiłam go nazwać, zidentyfikować i się z nim uporać – pojawiło sie natychmiast. Powstrzymywałam się od płaczu, cierpienie, ból przepełniał mnie, myślałam że mi głowa pęknie z tych katuszy. Wiedziałam że to jest to uczucie które mam w dole brzucha jak myślę o rodzinie/dzieciach. Ono zawsze pojawiało sie jak myślałam o ciąży, bardzo jej chciałam, ale jak tylko pomyślałam o tym że w brzuchu nosze dziecko – momentalnie pojawiał się hamulec, tępe uczucie i jakoś nie mogłam sobie tego wyobrazić. Ta rozmowa to było dla mnie tyle przeżyć, że cały dzień myślałam o niej.

 

 

Umówiłyśmy sie na następną rozmowę, żeby przeanalizować jeszcze parę rzeczy, popracować nad moimi schematami. Dla mnie było to jednak abstrakcja tzn. mam uwierzyć i zawierzyć – czyli uwolnić się od zaciętego pragnienia „ciąży” i poddać się energii czekając na to co przyjdzie do mnie?? Nie wiedząc kiedy i czy w ogóle? No i poza tym przecież mamy złe wyniki badan partnera… Byłam na rozdrożu.

 

Podczas pierwszej rozmowy zrozumiałam, że byłam już mamą w poprzednich wcieleniach, a skoro byłam już kiedyś to tak jakbym była i dziś -BYŁAM MAMĄ = jestem mamą 🙂 To ja i ta sama istota, jestem mamą 🙂 Eureka 🙂

 

Pomimo, że mieliśmy już decydować się w tym miesiącu na leczenie w klinice zdecydowaliśmy, że poczekamy jeszcze. To duże obciążenie dla psychiki i związku, i nie   jest łatwe…

W międzyczasie działo się ze mną coś fantastycznego 🙂 Byłam wolna, szczęśliwa, nie śledziłam swojej temperatury, nie stosowałam żadnych testów, nie robiłam nic… i co najważniejsze nie miałam już tego uczucia w brzuchu!! Czułam sie mamą 🙂 to było najpiękniejsze uczucie!

 

Ponieważ wiedziałam że w poprzednim wcieleniu byłam mamą to powiedziałam sobie ze i teraz będę, a o tym kiedy dziecko chce do mnie ma przyjść – nie mogę zadecydować JA. To ono decyduje do jakich rodziców i w jakim momencie przychodzi. O tym, że nie mam tego uczucia w brzuchu wspomniałam partnerowi na początku kwietnia.

 

W połowie kwietnia stojąc w kuchni i coś przygotowując do jedzenia usłyszałam: Halo to ja, teraz jestem tutaj! Pomyślałam, że coś chyba ze mną jest nie tak 😉 Ale wiedziałam, że usłyszałam naprawdę głos który mi to powiedział. Nie przywiązałam do tego uwagi gdyż nawet nie podejrzewałabym, że  ma to coś wspólnego z ciążą. Był to moment w okolicach zapłodnienia.

 

26 kwietnia POZYTYWNY TEST CIĄŻOWY  – wiedziałam już co to był za głos 🙂 Przyszedł do mnie, żeby mi zakomunikować co nastąpi!! Niesamowite przeżycie -nie z tej ziemi 🙂 Po 2 latach starań sie o dzidzię, tak po prostu byłam w ciąży, bez sztucznego zapładniania……. tak po prostu 🙂 zniewalające!!

 

Z Kochaną Elen miałam jeszcze przyjemność parę razy rozmawiać, żeby pomówić  o paru innych rzeczach pojawiających sie w moim życiu. Zaczęłam coraz więcej rozmyślać o naszym istnieniu, medytowałam i zaczęłam zajmować się archaniołami.

 

W lipcu otrzymałam diagnozę: toksoplazmoza w ciąży. Świeże zakażenie w ciąży… należy poddać się terapii. Nikt niczego nie potrafi zagwarantować, nawet sama terapia jest „zachowawcza”. Może nastąpić upośledzenie płodu (możliwe fizyczne jak i psychiczne) i nawet nie wiadomo czy powodują je lekarstwa czy jednokomórkowiec. Totalny szok…

 

Zastanawiałam się czy jestem w stanie, gdyby co, wychować dziecko upośledzone?? Czemu ja?? Dlaczego znowu coś sie dzieje i nie mogę być po prostu szczęśliwa?? Płakałam…. Poruszyłam niebo i ziemi! Ten tydzień nie pracowałam, tylko zajmowałam sie szukaniem wyjścia!! Konsultowałam się z polskim lekarzem, ale będąc tutaj w Niemczech muszę poddać sie terapii która jest w tym kraju standardowa. Miałam dużo szczęścia, gdyż gdziekolwiek nie zadzwoniłam spotkałam się z natychmiastową odpowiedzią i życzliwością. Chciałam poddać się terapii wysoko dawkowanej witaminy c. Podaje się ją u osób chorych na nowotwory (zabija pasożyty). Znalazłam klinikę w moim mieście. Doktor kazał mi przyjść na 2 dzień, jednak tego następnego dnia nie chciał już podjąć się tego „ryzyka”.

Do tej pory nikt tego nie robił, nie ma badań dotyczących wpływu leczenia na płód.

 

Następny szok… Nie pozostało mi nic jak poddać się terapii konwencjonalnej. Konsultowałam się również z uzdrowicielem (metoda fantomowa) z Polski (miałam zażywać lecytynę i żurawinę + wiara). Kazał dzwonić po miesiącu, miałam zrobić wyniki – toksoplazmozy nie będzie!

W międzyczasie poddałam sie terapii konwencjonalnej, gdyż TYLKO żurawina?? Czy mogę zaufać tak lekkiej terapii?? To ja ponoszę odpowiedzialność… To najcięższa decyzja mojego życia. Zdecydowałam się na obydwie terapie jednocześnie. W domowym zaciszu modliłam się i wchodziłam w niesamowicie głębokie medytacje, kontaktowałam się z archaniołami, osobami dla mnie ważnymi jak i z ojcem Pio.

Będąc w tym stanie wchodziłam w siebie sama i identyfikowałam gdzie znajduje się ten pasożyt. Miałam wrażenie że w oczach. Usuwałam go wręcz mechanicznie a raczej symbolicznie tzn „chwytałam” go i wyrzucałam z organizmu. Codziennie powtarzałam po 100 razy jak nie więcej: Moje dziecko jest silne i zdrowe. Lekarstwa które zażywam „przepływają” tylko przeze mnie i nie docierają do dziecka. Wszystko co niedobre jest wydalane „bokiem”. Wiedziałam że dziecko jest zdrowe bo się z nim komunikowałam. Terapie zaczęłam w piątek. Medykamenty te są bardzo mocne, to terapia złożona z 3 lekarstw. Jedno bierze sie np. przy malarii, drugie to antybiotyk i kwas folinowy który chroni przed niszczeniem szpiku kostnego… Czułam sie jak przy 10 grypach razem wziętych… Badania krwi były złe, samopoczucie jeszcze gorsze. Terapię ta należy powtarzać z 1 miesięczną przerwą do końca ciąży… czyli 1 miesiąc biorę, 1 pauza. Tragedia… nie wspominając o tym jak się człowiek czuje myśląc co zagraża   dziecku. Ale jak mówię, trzymałam się tego w co wierzyłam i co powtarzałam: Moje dziecko jest silne i zdrowe!!

 

W środę doznałam prawdziwego cudu: Po pracy w pokoju dziennym stojąc mniej więcej po środku poczułam niesamowity zapach fiołków i lilii. Byłam tak zaskoczona, że zapytałam się partnera czy on to też czuje: NIE. Jeszcze raz wdech ? tak, ja to czuję. Poszłam w inne miejsce w pokoju ale tam zapachu nie czułam. Wróciłam do miejsca początkowego i czuje – ten zapach jest boski, jak w najlepszej kwiaciarni na Ziemi – same fiolki i lilie!! To niesamowite!! Co to oznacza – zaczęłam intensywnie myśleć – po chwili: wiem – to cud ojca Pio!!

Pamiętam historię dziewczynki która w szpitalu czuła podobny zapach i odzyskała wzrok. Pobiegłam do sypialni i uklękłam przed lustrem. Łzy poleciały grochem, dziękowałam jak nigdy w życiu. Jesteśmy uratowane!! Panie Boże dziękuję!! Od czwartku czułam się o niebo lepiej i wszystko normowało się. Po ok. 1 miesiącu robiłam dalej na moja prośbę badania – wyniki przeciwciał gdyż to tylko było jednoznaczne. Miałam już brać następna dawkę leków ale wiedziałam że wszystko jest dobrze i czekałam jeszcze na następne badania przeciwciał.

W miedzy czasie inne badania usg (wszystko ok). Po krótkim czasie badania wykazały wystarczającą odporność w ciąży!! Łzy szczęścia!! To dzieje się normalnie ale po jakimś czasie ok 3-6 miesięcy po zarażeniu. Ja miałam takie wyniki po 2 miesiącach 🙂 Lekarstw nie brałam już do końca ciąży!!

 

Teraz po porodzie można było zrobić w końcu badania genetyczne. Pobrana była krew z pępowiny – wynik: negatywny!! Jedyne co ma to, to co chciałam i o czym był przekonana  – przeciwciał na toksoplazmozę:)

My sami mamy narzędzie w naszych rękach do samouzdrowienia!!

 

Z Elen rozmawiałam w międzyczasie i opowiadała mi podobny przypadek, tam chodziło o poważną wadę serca u noworodka, której dzięki pracy mamy nie bylo!! To dało mi jeszcze większą sile i wsparcie!!

Matka ma bardzo duży wpływ na zdrowie swego dziecka. Jeśli uwierzy w jego zdrowie tak się stanie.

 

Jesienią 2011 zaczęłam szkolenie u Elen, żeby zrozumieć nasze istnienie, nasze źródło i nauczyć się tak cudownych „metod”. Chcę pomagać ludziom. Rok 2011 doświadczył mnie i pozwolił odkryć nowe możliwości… Jestem głęboko przekonana, ze nasze nasze życie, zdrowie jak i inne rzeczy zależą od nas samych. Tak wiele rzeczy jest już udowodnionych m.in. jak nasze myśli maja wpływ na krystalizację wodoru w wodzie czyli w naszych komórkach, fizyka kwantowa opisuje cały szereg zależności. My to energia 🙂 to już nie podlega wątpliwości!! Czasami jednak potrzebny jest ktoś kto nam pomoże „otworzyć drzwi” do życia które w gruncie rzeczy znamy, ale o nim zapomnieliśmy. Siła naszej podświadomości jest ogromna.

Na przykładzie uzdrowiciela z Polski: koleżanka uzdrowiona z mięśniaków na macicy, następna z polipów na tchawicy, następna przepuklina brzuszna w ciąży, ja z toksoplazmozy. Takie osoby dają wiarę, dają impuls żeby samemu zaktywować swoje pokłady energii leczniczej. Sama wiara pielgrzymek w uzdrowienie to właśnie nic innego. Dlatego potrzebne są osoby które pomogą nam się otworzyć, a szczególnie takie które nie usuwają skutku ale  przyczynę i pomogą nam zrozumieć genezę problemu takie jak Elen.

Jestem przeogromnie wdzięczna za to wszystko co dla mnie zrobiła i robi dla innych. Myślę, że coraz więcej osób potrzebuje takiej pomocy.

 

Od pewnego lekarza usłyszałam ostatnio – nowa definicja choroby w literaturze: brak zrozumienia.

 

Poszczególne problemy życiowe odbijają się na naszym zdrowiu. Nie bez przyczyny potocznie mówi sie, że np. od tego mam ból żołądka, czy to zatruwa nam wątrobę… Jest to przelożenie 1:1

 

Uwolnijmy sie więc 🙂 Poznajmy czym jest uwolnienie sie od schematów i dlaczego pewne sytuacje powodują u nas konkretne emocje.

Wracając do mnie. Jestem sobie wdzięczna że nie podjęłam jednak studiów medycyny 😉 i nie przepisuje dzisiaj kolejnych lekarstw, że poszłam drogą medycyny niekonwencjonalnej aż trafiłam na sedno sprawy 🙂

To jest przyszłość w uzdrawianiu! Tylko tak będziemy szczęśliwi, spełnieni i zdrowi 🙂

Patrzę właśnie na moją córeczkę – mój prawdziwy cud 🙂 życzę każdemu poznania naszego źródła. Ja jestem na tej drodze i jeszcze wiele przede mną!!!

Wiedza którą mi przekazała Elen to esencja wiedzy która jest przekazywana co prawda tylko w niektórych szkołach i w bardzo wyjątkowy sposób. Już teraz doświadczam rzeczy, które dzięki temu poznaniu do mnie przychodzą. Zaczęłam już pomagać ludziom… a obrazy które widzę wywołują u mnie samej gęsią skórkę, gdyż sama muszę odkryć i poczuć ze jest to możliwe. To się po prostu dzieje i każdy z nas to potrafi!! Na mojej drodze spotkałam wiele zadufanych w sobie osób mówiących o tym kto jaką ma energie, jaki kolor i na jakim poziomie żyje i że ktoś jest „poniżej” ich samych… Nie tędy droga… Miłość uniwersalna i odpowiednia werbalizacja myśli czynią cuda.

Tutaj też muszę jeszcze sama popracować 😉 Uświadomienie sobie tego co jest możliwe i że  jest to  w naszych rekach, jest największym krokiem, potem poprzez naszą pracę życie kreuje się już samo.

Pozdrawiam osoby odwiedzające tę stronę i życzę dużo Miłości 🙂

Otwórzmy się na cud świata 🙂

Ania

 

LIST ERI

 

U mnie wszystko dobrze się układa, otaczający świat i życie widzę jako wspaniałe miejsce do rozwoju – do przypomnienia sobie tego kim jestem „Światłem i Miłością”. Staram się codziennie medytować ze wspaniałym tekstem z Pani książki który zaczyna się słowami „Jestem cudem tego świata, Jestem Światłem i Miłością……………….”.

W dobie pogłębiającego się kryzysu, możliwości wojny z Iranem itd. myślę o roku 2012 – ale nie przez pryzmat katastrof – bo wielu nimi straszy, ale widzę ten okres jako szansę ku przebudzeniu się wielu dusz – które są uśpione. Życie tu na ziemi jest tak piękne zwłasza gdy widzi się miłość i jedność z innymi i z całym otaczającym Nas światem…….pozdrawiam Miłością.Eri

LIST MATYLDY

 

To niesamowite ale panowie mi usługiwali, otwierali drzwi, widziałam w ich oczach podziw i szacunek. Panie, z którymi prowadziłam zajęcia stwierdziły, że przeszłam jakąś metamorfozę, widać wewnętrzne piękno i pewność. Cały dzień się uśmiecham, czuję radość w sercu.Z synem wymieniamy się czułościami i przytulamy, mały siedzi przy komputerze spokojny i wesoły. Wojtek również miał piękny dzień czuł się pewny siebie i zadowolony. Serdecznie dziękujemy. Czy Pani jest ANIOŁEM?

LIST GRACJI II

 

Tak długo, że przyszedł impuls z zewnątrz, za który bardzo, bardzo Pani dziękuję!:-) Zastanawiałam się- jak połączyć pewne rzeczy- te z teraz z tymi  z przeszłości…? Jak odnieść się do tego, co było a czego już nie ma…? Nie umiałam tego zrobić, jakbym sobie pamięć wymazała…Wiem co czuję, jak widzę świat teraz, jak postrzegam inne Istoty ale nie umiałam przypomnieć sobie, jak było wcześniej…I wtedy przyszła kolejna podpowiedź od Pani… 
Przede wszystkim pragnę z głębi mojego serduszka bardzo Pani podziękować za pracę, za Pani otwrtość i poświęcony mi czas. Bez tego, bez Pani Miłości, nie byłabym tu, gdzie teraz jestem. A gdzie jestem? W LEKKOŚCI BYCIE.. To niesamowite uczucie KOCHAĆ…KOCHAĆ MIŁOŚCIĄ UNIWERSALNĄ…siebie, innych, Życie! Być lekkością to wyzbyć się schematów, pozwolić- aby opadły długo noszone okulary, wyjść poza to, co jest, ukochać swoje SERCE, spoglądać z MIŁOŚCIĄ na wszystko to- co nas dotyka, na osoby, które pojawiają się obok nas choćby na chwilką..Bo nie czas tu jest istotny, to my i nasze pragnienie WZROSTU jest ważne! A kiedy płynie ono prosto z serca- wszystko nam sprzyja! Radość wypełnia moje JAM JEST! I to wszystko mogę odczuwać dzięki sobie, bo wyraziłam na to gotowość ale przede wszystkim dzięki Pani. To Pani pokazała mi, jak iść aby droga była prosta…
Wiem, ze nasz kontakt nie był przypadkowy. Przypadków nie ma! Poznałyśmy się w momencie, kiedy nie miałam pracy, moje relacje z rodziną były- delikatnie mówiąc- mało przyjazne, miałam wrócić na studia- a tu się okazało, że nie jest to możliwe, bo gdzieś nastąpił błąd. Moja dusza (Wyższa jaźń, Głębia) weszła na ścieżkę rozwoju i poszukiwała…poszukiwałam NAUCZYCIELA…i tak trafiłam na Pani stronę. Teraz dziekuję za to, co wówczas się działo! Potrzebowałam tego czasu dla siebie i dla pracy nad sobą, moja dusza tego pragnęła- to m.in. powiedziała mi Pani już przy pierwszej naszej rozmowie.To było bardzo piękne, już wtedy moje myślenie zeszło na inne tory. A to był dopiero początek! Pojawiły się sny, bardzo wyraźnie, które dostarczały mi wiele ważnych- dla mnie i mojego dalszego rozwoju- informacji. Dzieliłam się nimi z Panią. Były sny, w których dostawałam zadania do wykonania. Kilkakrotnie pojawił się w nich mój kuzyn, który opóścił swe ciało dokładnie 3 miesiące przed naszą pierwszą rozmową. To było dla mnie uczucie jakby nie stąd…I w końcu przyszedł ten sen, który wyniósł mnie na kolejny etap rozwoju…Nawiązałam połączenie ze swoją Wyższą Jaźnią. Doskonale pamiętam i czuję ten głos..wyraźny, donośny i niemożliwy do sklasyfikowania, czy jest on męski czy żeński. Poczułam się wówczas, jakby mi skrzydła urosły!!!
W kolejnej naszej rozmowie, zaproponowała mi Pani, że mogę spróbować przekazów. Hmmm przekazów? Ja? Ale jak to? Miałam wątpliwości a jednocześnie bardzo pragnęłam tego kontaktu. Już pierwszy przekaz pozytywnie mnie zaskoczył, ale będąc jeszcze pod wpływem lęku czy wszystko dobrze zrobiłam, chciałam się upewnić.. Po Pani zapewnieniach, że wszystko potoczyło się poprawnie- nabrałam wiatru w żagle!
Cały czas robię przekazy. To w nich dostaję odpowiedzi na pytania, które gdzie się pojawiają. To one są moimi drogowskazami. To w nich dostaję wsparcie Istot Świetlistych. I co ważne- cały czas jest przy mnie mój kuzyn, otacza mnie Miłością i rozmawiamy właśnie poprzez przekazy. Razem udało nam się zniwelować pewne nawarstwienia energii, które były w naszej rodzinie. Jak? Podał mi w przekazie wskazówki- jak i z kim mam rozmawiać- a ja pojechałam do moich rodzinnych stron i to uczyniłam. To było niesamowite uczucie- wspólna praca, która zaowocowała m.in. tym, że jego tata zaczął „godzić się” z jego odejściem…Poza tym coś się rozpuściło, coś się zmieniło w naszej rodzinie..nie ma już tyle zawiści..
Kolejną kwestią, którą poruszyłysmy w naszych rozmowach, były moje relacje z mamą i siostrą. Teraz trudno mi jakoś to pojąć, ale wcześniej nie umiałyśmy się dogadać, pozostawałyśmy w konflikcie. Chciałam jakoś to ogarnąć. Dostałam od Pani wskazówkę: Miłość..słowa: KOCHAM CIĘ, które- jeśli płyną z Serca- niwelują wszystko…Podpowiedziała mi Pani, abym zadzwoniła do obu i to właśnie wyznała…Tak też uczyniłam zaraz po naszej rozmowie. Dzisiaj mamy serdeczne, otwarte kontakty. Wszystkie relacje między mną a rodziną „wyprostowały się”, są pełne ciepła. Dziękuję Pani Elen!
I kolejny miły aspekt- odkrywanie w sobie BOGINI. To jest cudowne, mieć taką świadomość i takie czucie! Potrzebowałam tego. Dostałam takie doświadczenia, które pozwoliły mi STAĆ SIĘ BOGINIĄ. Jednak, gdyby nie nasze rozmowy i nauki, które Pani mi przekazała, z pewnością nie odebrałabym tego w taki sposób i nie pokierowałabym pewnymi zdarzeniami w takim właśnie kierunku. DZIĘKUJĘ!
Piękna droga wymalowała się przede mną od pierwszego naszego kontaktu. Miłośc przepełnia moje Serce, moją Istotę i moją Przestrzeń.Moje otoczenie się zmieniło. poznaje ludzi, którzy są tak samo uśmiechnięci jak ja! Czuję spokój, wyciszenie, pewność i wdzięczność.. radość, że TU JESTEM. Codziennie dziekuję Stwórcy za wszystko, co wydarza się w moim życiu! Czuję obecność innych ENERGII, tych do których się zwracam w przekazach. Ten kontakt, ta więź, to czucie…to należy odczuć, bo nie sposób wyrazić tego słowami.
Czuję WOLNOŚĆ…wolność opartą na tym, że to my stanowimy o sobie. Czuję LEKKOŚĆ ISTNIENIA, która powoduje, że rzeczy same się układają, że myśli materializują się, ze przychodzi do nas to, co pragniemy, aby zaistniało. Świadomośc, że to my jesteśmy KREATORAMi naszego życia…a jednocześnie, że ponosimy pełna odpowiedzialność za to, co sprowadzamy do naszej rzeczywistości. To piękne spoglądać na każdą Istotę z Miłością, z wdzięcznością…
DZIĘKUJĘ PANI I SOBIE!!!


— 

Gracja

LIST OLIWII

 

Dziś czuję się zupełnie inaczej, wiem że nie można się zamykać ani poddawać niższym wibracjom. Cieszę się że jesteś i że zawsze pomagasz, każde Twoje słowo jest dla mnie bardzo ważne i zawsze mnie „unosi”. Wiem jak wiele jeszcze przede mną, tych najtrudniejszych bram. Ale jak to kiedyś pięknie napisałaś na tej drodze na tym etapie nie jest już możliwe zawrócenie, bo zbyt duża już i świadomość i wiedza. To byłoby jak unicestwienie. Owszem mam obawy, lęk czy podołam, czy nie poddam się, ale to normalne emocje przecież będą istnieć dopóki ich nie przepracujemy. Bardzo Mocno przytulam się w myślach do Ciebie dziękując za twoje dobro, miłość, ciepło i oddanie i marzę o dniu kiedy będę mogła poznać Cię osobiście. Posyłam ocean miłości.

LIST WOJTKA


Przyznaję, jesteś cudowna, umiesz dotrzeć do głębi serca. Jakby było cudownie gdyby wszystkie kobiety myślały i czuły jak Ty Elen. Ja od dawna nad sobą pracuję i myślę że stałem się już innym człowiekiem, ale wciąż czuję jakąś pustkę w sobie, sam nie wiem dlaczego. Te wszystkie przejścia życiowe związane z rodziną (małżeństwo, wychowywanie dzieci, rozwód, utrata pracy, itp.itp…), o których pisze wiele pań, mam już za soba. [Nurtują mnie 3 pytania —„Jak nazywaja się moi Przewodnicy i Anioły? Kim byłem w poprzednim wcieleniu? Które z poprzednich wcieleń ma decydujący wpływ na moje obecne życie? Wkrótce o nie poproszę. Tymczasem serdecznie Cię pozdrawiam. Jesteś aniołem. Też Cię kocham, jak i wszyscy. 🙂

LIST LEO

Nie wiem jak mam dziękować za przekaz. Serce mi mocno bije jak to czytam.Trudno to wyrazić słowami… Mam nadzieję, że stare już na zawsze odejdzie i zrobić miejsce dla życia pełnego miłości.
Z wyrazami Miłości Leo

LIST EWY

 

Dziękuję Ci ogromnie i posyłam ocean miłości Tobie, wszystkim Aniołom, Wyższej Mądrości, Bogu. Tak dużo mam wiedzy która jest nie wykorzystywana, na nic jednak zda się mądrość kiedy serce jej nie praktykuje. Wiem, w którą stronę iść ,wiem co czynić, to wszystko, więc pozostaje tylko działać, otwierać serce każdego dnia coraz bardziej coraz mocniej. Pozdrawiam Cie z miłością kochana Elen /…………./
Kocham Cię piękna świetlista istoto. Ewa