Regres

5 wpisów

SESJA REGRESU


Spotkanie trwa około półtorej godziny,  jego długość zależna jest od ilości spraw / wcieleń/, które należy oczyścić.

Odbywa się ono pod opieką Istot Światła, Duchowych Przewodników, Aniołów.

Prosimy ich, oraz Boga o pomoc i prowadzenie sesji.

Regres poprzedza krótka rozmowa, podczas której nawiązuję bliższy kontakt z osobą zwracająca się po pomoc.

Możesz porozmawiać ze mną o swoich problemach, troskach, zadać pytania. W kilku zdaniach wyjaśniam, na czym polega regres i co będzie się działo.

Po moim słownym prowadzeniu, wchodzisz w stan relaksu, następnie zaglądamy do wcieleń, które wymagają oczyszczenia. Każde wcielenie kończy się wybaczeniem i rytuałem, który pomaga uwolnić się od balastu przeszłych inkarnacji.

Czasami odnajdujemy podczas sesji Przewodnika lub Anioła Opiekuńczego, który prowadzi ?pacjenta? przez wcielenia. Możemy również zobaczyć, co dzieje się między wcieleniami / okres między śmiercią i ponownymi narodzinami/.

 Niektórzy chcą spotkać się z osobami z obecnego życia, które odeszły już na drugą stronę ży i jest to możliwe, często nawet wskazane, aby nastąpiło wybaczenie.

Można spotkać się z ukochaną osobą, która odeszła również po to, aby po prostu porozmawiać, powiedzieć o swojej miłości do niej, tęsknocie, poprosić o opiekę, pokazać babci, czy dziadkowi, wnuczęta.

Podczas jeden z sesji, kobieta spotkała się ze swoim zmarłym tatą, który nie zdążył zobaczyć swej wnuczki. Było to bardzo wzruszające spotkanie. Odbywało się w obecności przepięknego Anioła. Było wiele łez, słowa miłości, rozmowa, podczas której ojciec przekazał wskazówki dotyczące przyszłości, prosił o przekazanie kilku zdań swoim żyjącym bliskim, opowiedział o swojej miłości i ciągłej opiece.

Od śmierci ojca minęło kilka lat, kobieta marzyła, aby spotkać się z nim, choć przez chwilę porozmawiać. To spotkanie podczas sesji regresu było dla niej ogromnym zaskoczeniem, nie po to tu przyszła, ale jednocześnie ogromną radością. Zrealizowało się to, o czym od lat marzyła.

 Śmierć była dla niej niewyobrażalna. Nie chciała nawet o niej myśleć. Bała się jej. Podczas sesji, w jednym z wcieleń umiera. Jest przy niej Anioł, piękny, potężny, miłujący. Kiedy kobieta umiera, ON bierze ją na swoje ręce, otula skrzydłami i wznoszą się razem w górę. Płyną w wyższe sfery, gdzie jest ogrom miłości, światło, poczucie bezpieczeństwa.

Zatrzymują się na chmurce i rozmawiają. 

Kobieta otrzymuje wskazówki, ale przede wszystkim słyszy, jaką jest cudowną istotą, piękną, dobrą, mądrą. Jest krótkie podsumowanie tamtego wcielenia i poczucie cudownej miłości.

 Po sesji kobieta opowiada, że nie zdawała sobie sprawy, że można tak realnie widzieć obrazy, odczuwać emocje. Z radością na twarzy i blaskiem w oczach, mówiła o niesamowitym odczuwaniu skrzydeł Anioła. Były takie miękkie, jak najdelikatniejszy puch.Przestała bać się śmierci. Mówiła o niej z lekkością i uśmiechem na ustach.

W jej oczach po zakończeniu sesji widać było cud. Prawdziwy cud radości, szczęścia, miłości. Kiedy przyszła do mnie była spięta, trochę zdenerwowana, nie wiedziała, czy potrafi coś zobaczyć, odczuć.

Po sesji  powiedziała : Gdyby to było możliwe, chciałabym  wyjść teraz  na ulicę i krzyczeć jak bardzo jestem szczęśliwa.

Największą radością jest dla mnie widzieć jak po seminarium, udzielanej poradzie, czy sesji regresu, widzę w oczach moich duchowych braci, wieczny boski płomień miłości, ich radość, szczęście, lekkość, miłość. Oni często nie zdają sobie sprawy z tego, że właśnie nastąpiło wejście na wyższy poziom wibracji.

Czują radość i uwolnienie, ale nie wiedzą jeszcze, jakie to będzie miało znaczenie dla ich życia, jak wiele uczynili.

7aa730b93d

MÓJ REGRES

 

Kurs był ciekawy. Sporo się działo. Wiedza, którą przekazywano pozwoliła osiągnąć wewnętrzne skupienie i ciszę.

Jeden z uczestników zwrócił moją szczególna uwagę. Nie była to sprawa wyglądu zewnętrznego, lecz energii. Nie znałam go, jednak czułam jakąś bliskość, zaciekawienie.

Po zakończeniu kursu, nawiązaliśmy bliższy kontakt. Działo się coś dziwnego. Kiedy opowiadał mi o sobie, przed oczyma zaczęły pojawiać się sceny, znajome, bliskie, choć niewyraźne.

Przepełniała mnie miłość. Dlaczego? Byłam w związku i nie szukałam innego mężczyzny. Zadawałam sobie pytanie, dlaczego pojawił się ten człowiek, co ma mi przekazać.

Od jakiegoś czasu szukałam swojej ścieżki w rozwoju duchowym. Próbowałam, czytałam, medytowałam. Wołałam do Boga o kierunek, wsparcie, pomoc. Czułam, że jestem za cienką ścianą, poza którą, jest to, czego szukam. Było to na wyciągnięcie ręki, odczuwałam już to, jednak było wciąż nieosiągalne.

Czułam się jak w amoku. Nie wiedziałam, co się dziej. Prosiłam o wskazówki, wyjaśnienie. Byłam niewypowiedzianie szczęśliwa. Zaczęłam pisać wiersze, które sypały się w sposób lawinowy. Zapisałam ich tylko kilka/są na tej stronie- w dziale wiersze/, innych nie zdążyłam.

W moim sercu grała cudowna muzyka, dusza śpiewała najpiękniejszą pieśń. Chciałam, aby trwało to przez wieczność. Ale nie mogło.

Miałam rodzinę. Zaczęły się problemy. Mąż nie rozumiał, co się ze mną dzieje, podejrzewał o zdradę. Jednak tak nie było.

Nie wiedziałam jeszcze, dlaczego nastąpiło to spotkanie, jednak z pewnością nie miało być początkiem nowego związku.

Wydarzyło się coś niesamowicie pięknego. Było to coś nowego, czego dotychczas nie znałam. Badałam to, przyglądając się uważnie.

Po kilku spotkaniach wiedziałam już, że spotkaliśmy się w jednym z poprzednich wcieleń.

Znałam metodę autoregresji. Kiedy energie zadomowiły się już, kiedy zaprzyjaźniłam się już z nimi, mogłam taką sesję przeprowadzić.

/Poniżej znajduje się zapis z sesji autoregresu/.

Był to bardzo burzliwy i bolesny/ze względu na wydarzenia w domu/ okres, jednak po pewnym czasie zrozumiałam, że był jednym z ważniejszych przystanków na mojej drodze.

Nasze Wyższe Jaźnie, Przewodnicy, stawiają na naszej drodze różne doświadczenia, czasami piękne, innym razem bolesne, każde jednak z  takich przeżyć jest nam potrzebne w  rozwoju. Mądrość, która jest ponad nami, wie, w którą stronę nas kierować, aby przyspieszyć rozwój. Często nie zauważamy tego, przyjmując trudy, za uciążliwość, fatum, pecha. A tak nie jest. Jeśli tylko potrafimy dostrzec wyższą mądrość w naszym życiu, wszystko staje się nagle jasne, zrozumiałe, potrzebne.

Te doświadczenia miały wstrząsnąć moim sercem i przypomnieć mi, czym jest prawdziwa miłość, wysokie wibracje, wieczność. Trochę to kosztowało, ale było warto, bo podczas tej lekcji otworzyło się wiele wewnętrznych drzwi, zrozumiałam wiele prawd, nawiązałam wiele duchowych kontaktów.

Nastąpił nowy etap w moim życiu.

Oto zapis dokonany bezpośrednio po sesji. Byłam jeszcze pod wpływem energii ogromnej miłości. Nawet teraz, kiedy przepisuję ten tekst, dokładnie odczuwam tamte emocje.

?1. Pierwszy obraz.

Dziewczyna ok.20 lat. Wysoka, szczupła, blondynka. Włosy splecione w warkocz. Chłopiec ? właściwie młody mężczyzna, wysoki, silny, włosy ? bardzo jasny blond, obcięte równo na wysokości karku. Ciągle rozwiane.

Pochodzili z jednej, niedużej wioski, która liczyła zaledwie kilkanaście domów. Były one niewielkie, czyste, przy każdym mały ogródek. Cała wioska położona bardzo malowniczo, między polami, pełnymi kwiecia kolorowymi łąkami. Bokiem płynęła niewielka rzeczka. Zimą wioska przypominała obrazek jak z bajki.

Spowita grubą warstwą śniegu z małymi domkami, w których ciepłym światłem mrugały małe okienka.

Z kominów leniwie unosił się w górę szary dym. Duże płatki śniegu odbijały promienie słońca i wydawało się, że z nieba lecą małe płatki srebra. Na dachu każdego domku leżała puchata pierzyna śniegu.

Wyraźnie odczułam, że w wiosce mieszkają życzliwi, mili ludzie.

Chłopiec i dziewczyna znali się od dziecka. Razem bawili się nad brzegiem rzeki, biegali po łąkach, okolicznych lasach.

To, co opisałam wyżej widziałam i czułam w kilku migawkach.

2. Drugi obraz.

Dziewczyna i chłopiec bardzo zakochani, trzymający się za ręce biegną przez łąkę, przez las, do człowieka, szlachcica, który jest właścicielem ich wioski.

Jest to człowiek w średnim wieku, ze sporym brzuszkiem, sumiastym wąsem. Jest przyjacielem, choć nie dosłownie, młodej pary.

Pełen życzliwości, wyrozumiałości i mądrości.

Nie jest wyzyskiwaczem chłopskich dusz. Raczej ich opiekunem. Czeka na chłopca i dziewczynę, aby udzielić im błogosławieństwa i dać parę groszy na wesele.

Ewa i Janek, szczęśliwi, weseli, biegną przez las. Jest pełnia lata ok. 1770 r.

Przez całą drogę ich dłonie są połączone. Serca przepełnione czułością, oddaniem, ufnością. Rozmawiają wesoło, często śmieją się. Kiedy ich oczy spotykają się, wyrażają tyle miłości, że słowa nie są potrzebne. Zmęczeni docierają na niewielką polanę w lesie. Jest to ulubione miejsce spotkań z czasów, kiedy nieśmiało budziła się ich miłość.

Usiedli pod brzozą. Chłopiec oparł się plecami o drzewo. Dziewczyna usiadła blisko niego i oparła głowę na jego ramieniu. Tulili się do siebie niewinnie, nie przeczuwając, że miejsce to będzie bardzo ważne w ich wspomnieniach.

Nie czuli żaru namiętności, nie wiedzieli, co to seks. Połączyła ich ogromna miłość, delikatna, nieśmiała, pełna oddania.

Rozmawiali o przyszłości. Potrzeba bliskości była w nich tak ogromna, że przytulenie odbierali jako rozłąkę. Pieścili się delikatnie i niezręcznie, sami nie rozumiejąc, co się z nimi dzieje.

Ewa po raz pierwszy poczuła szybki oddech swego narzeczonego na szyi. Po raz pierwszy czuła rozszalałe bicie jego serca.

Ich pierwsze zbliżenie było nieporadne, ale pozwoliło im, choć na chwilę połączyć swe dusze i ciała.

Pozwoliło poczuć się jednością. Po dłuższej chwili pełni radości, pobiegli do swego opiekuna.

Powitał ich na ganku. Trzymał w dłoni filiżankę. Uśmiechając się serdecznie, zapytał o plany związane z weselem. Przed odejściem dał im monetę. Wiem, że była jedna, nie wiem jaka była jej wartość.

3. Trzeci obraz.

Niewielka izba. Nie widzę jej całej. Tylko fragmenty. Pod oknem, przy ścianie na wprost drzwi stoi kołyska. Niska, drewniana. W środku dwoje małych dzieci. Właściwie niemowlęta. Chłopcy ? bliźniacy. Nad nimi nachylona Ewa. Buja lekko kołyskę. Co jakiś czas poprawia kołderkę, głaszcze dzieci delikatnie po główkach.

Warkocz spada na ramię, opierając się o brzeg kołyski. Siedzi na stołku. W oczach, gestach kobiety jest ogromnie dużo macierzyńskiej miłości, tkliwości.

Dzieci śpią. Ich buźki są radosne. Z boku przy stoliku siedzi mężczyzna. Pierwsze wrażenie ? ciemne włosy, jest zły. Po zadaniu pytania i polecenia o jaśniejszy obraz widzę, że ma na głowie czapkę, jakąś ciemną, włochatą. Wstaje, podchodzi do żony i daje jej coś małego. Początkowo nie widzę, co to jest. Potem zauważam, że to pierścionek. Zrobiony własnoręcznie przez Janka.

Ewa uśmiecha się czule i dziękuje. Wraca do dzieci.

Janek był zły, chciałby dać Ewie, piękniejszy podarek, prawdziwy pierścionek. Nie stać ich na to.

4. Czwarty obraz.

Jest zima. Minęło 9 lat. W drzwiach domku stoi mężczyzna. Na jego rękach leży chłopiec. Mam wrażenie, że jest sztywny. Zadaję pytanie. Dziecko nie żyje. Ojciec kładzie dziecko na wóz wypełniony sianem. Jedzie do lekarza, do pobliskiego miasteczka, aby wystawił akt zgonu. Mimo ogromnego bólu, ojciec nie płacze. Jego mądrość jest ogromna. Nie ma pretensji do Boga. Dziękuję mu za to, co dostał od losu. Potrafi pogodzić się z ?boskim wyrokiem?..

Mimo młodego wieku ok. 30 lat., jego wewnętrzna mądrość, duchowa dojrzałość są zastanawiająca i godna podziwu.

Ale takie jest życie tej pary..

Nawet, kiedy to piszę, czuję to, co wtedy, kiedy widziałam te obrazy miłość, szacunek, czułość, wewnętrzny spokój i promieniujące światło. Takie musiało być ich życie. Pełne prostoty, niezbyt bogate, ale jakże piękne mądrością i miłością.

5. Piąty obraz.

Drugi syn został księdzem. Finansowo pomagał im szlachcic. Darzył ich ogromną sympatią. Podziwiał mądrość.

Syn jest księdzem. Ma swoją parafię. Rodzice są starszymi ludźmi. Przyjechał zabrać ich do siebie. Stoją na cmentarzu, przy grobie ( chyba Kacperka/. Grób jest zadbany, są na nim kwiaty. W koło grobu zrobiony płotek. Jest też tabliczka. Widziałam imię, nazwisko, datę. Zapamiętałam tylko imię.

Ksiądz stoi w środku. Po bokach matka i ojciec. Przyciska ich do siebie, otaczając ramionami. Wiedzą, że już tu nie wrócą. Żegnają  synka. Żegnają życie, które tu spędzili.

6. Szósty obraz.

Ten obrazek trwał bardzo krótko i właściwie wiele informacji usłyszałam, a nie zobaczyłam.

Plebania. Janek zmarł. Był mocno starszym człowiekiem. Ewa żegna go, pełna  straszliwej tęsknoty, wie, że będzie jej ciężko żyć bez przyjaciela.

Niedługo umiera i ona. Ich wspólny grób. Rok śmierci Ewy 1837.

Ich syn ? ksiądz był prawdziwym kapłanem, prawym człowiekiem.

 

 

Kurs Huny, kilka lat temu. Wykładowcą był starszy mężczyzna. Kiedy dowiedziałam się o kursie, postanowiłam poszukać informacji o prowadzącym. Na naszym rynku, dostępna była jego książka. Widziałam jego zdjęcie, ale poza sympatyczną twarzą starszego człowieka, nic mnie w niej nie poruszyło. Coś jednak ciągnęło mnie na ten kurs.

Nie przypuszczałam nawet, że spotkam ogromną miłość sprzed wieków.

 

Już pierwsze spotkanie, wywołało niesamowite przeżycia.

Ogrom ciepła, serdeczności, miłości wypełniał aurę tego człowieka. Pierwsze spojrzenie w jego oczy i moje serce zaczęło szybciej bić, duszę przepełniała cudowna wibracja miłości.

 

Pierwszy kontakt, choć przez tłumacza był ciepły, sympatyczny. Musiałam powiedzieć, co odczułam, choć nie wszystko. Tylko tyle, że jest wspaniałym, pełnym miłości człowiekiem. Henry podszedł i pogłaskał mnie po głowie.

Cudowne odczucie bliskości, oto, co czułam. Znajoma energia. To tak, jakbyśmy znali się od lat i byli bardzo blisko związani uczuciem ogromnej miłości.

 

Znałam już te wibracje. Miałam doświadczenie po poprzednim spotkaniu. Wiedziałam, że dzieje się coś cudownego, nie związanego z obecnym wcieleniem.

 

Na początku zajęć każdy z uczestników podchodził do innych i wymienialiśmy się uściskami, mówiliśmy sobie kilka miłych słów, aby poznać się i zaprzyjaźnić.

Przyszła moja kolej. Każdemu  ciepłe spojrzenie i sympatyczne słowo. Kiedy podeszłam do Henrego, zupełnie niespodziewanie dla samej siebie pocałowałam go w dłoń.

Tak jak całuje się matkę lub ojca w dowód miłości, szacunku, wdzięczności.

Słowa miłości popłynęły same wprost z serca. Henry odwzajemnił się takimi samymi i ucałował mnie po ojcowsku.

To było niesamowite.

Następne odczucie bliskości, ciepła, miłości.

Byłam trochę speszona swoją reakcją. Nikt nie postąpił podobnie. Było mi po prostu głupio. Co pomyślą inni?

Miałam w oczach łzy wzruszenia i nie rozglądałam się specjalnie, ale w czasie przerwy jedna z uczestniczek kursu, podeszłą do mnie i powiedziała, że widziała tę scenę i miała również w oczach łzy. Wzruszyła się tak, jak i ja.

 Nie znam niemieckiego, kontakt był utrudniony, ale przez cały dzień zajęć przepełniała mnie miłość.

Na koniec pierwszego dnia henry zadał zadanie domowe.

Mieliśmy cofnąć się do dzieciństwa i przypomnieć sobie jakieś wydarzenia. Nie mogłam jednak skupić się, myśląc cały czas o  Henrym. Tak mało o nim wiedziałam. Byłam ciekawa wielu spraw, jego rodziny, żony.

W nocy przyśnił mi się Henry. Spacerowaliśmy po mieście, w którym odbywał się kurs, a on opowiadał mi o swojej rodzinie. Mówił o żonie, która zmarła przed kilku laty i jeszcze innych sprawach. To był długi cudowny spacer. Trzymałam go pod rękę, jak starego kochanego przyjaciela.

 

Na drugi dzień każdy opowiadał o swoich przeżyciach, ja wspomniałam tylko, że spacerowałam z Henrym całą noc.

Na przerwie podeszłam do niego i powiedziałam, co mi się śniło. Spytałam o żonę. Potwierdził, zmarła przed kilku laty.

Na zakończenie wymieniliśmy kilka zdań, mówiąc o miłości i wzajemnej sympatii. Moja znajomość niemieckiego wystarczyła zaledwie do powiedzenia i zrozumienia kilku  zdań.

 Henry wyjechał, ale pozostało uczucie zaciekawienia, kim jest, kiedy spotkaliśmy się i dlaczego odczuwałam taką niesamowita miłość.

 Znałam metodę. Zastosowałam ją.

Oto wspomnienie inkarnacyjne.

Chyba II połowa XVII w.

 

 1. OBRAZ

 Jestem małą dziewczynką, mieszkam z ojcem i nianią. Mamy duży dom, piękny ogród. Widzę siebie siedzącą przy ogromnym stole, obok ojciec. Mama zmarła przy porodzie.Jestem kochana, bezpieczna. Ojciec jest bardzo czuły, troskliwy. Cała miłość przelał na mnie. Jestem jego skarbem.

 2. 

Dzieje się coś złego. Zamieszanie. Mamy opuścić dom. Ojciec jest zmartwiony. Był wysokim urzędnikiem. Teraz następuje jakby zmiana władzy. Jest zdegradowany. Musimy uciekać. Nastają inne rządy. Ojciec uważany jest za zdrajcę, ponieważ jest przedstawicielem starej władzy. Bardzo się martwi. Chce mi zapewnić wysoki poziom życia, bezpieczeństwo. To, co się dzieje sprawia, że nie wie, czy sobie poradzi.

3.

Mieszkamy w Paryżu. Mam ok.19 lat. Ukrywamy się pod zmienionym nazwiskiem. Przechodzimy szybko ulicami. Jest czas niepokoju, chaosu, wiece na ulicach. Dużo mieszczan.Jesteśmy ubrani skromnie. Jestem w długiej sukni, okryta peleryną, z kapturem na głowie.Chodzimy wszędzie razem. Ojciec bardzo mnie kocha. Troszczy się o mnie. Mieszkamy w małym mieszkanku.Dwa pokoiki, ale umeblowane gustownie, starannie i czysto.Nasza wzajemna obecność wystarcza nam do życia. Choć obecny jest ciągły niepokój, jesteśmy szczęśliwi.

 4 .

Przechodzimy ulicą. Szybko nie rozglądając się na boki.Nagle moją uwagę przykuwa młodzieniec. Jest piękny i taki bezpośredni, pewny siebie, radosny, rozwiane włosy. Ojciec nie chce się zatrzymać, a ja bardzo chcę się przyjrzeć. Moje serce zaczyna bić szybciej.

 5.

Jesteśmy już ?po słowie? z moim ukochanym. Pokój naszego mieszkanka. Ojciec leży na sofie jest umierający.Nie chcę żeby odszedł. Tak bardzo go kocham. To jest ogromna, głęboka miłość. Ojciec płacze. Od dawna chorował.Tak bardzo bał się, że będzie musiał mnie zostawić samą. Nie chciał tego. Trzymał się kurczowo życia. Nie mógł przecież zostawić swojej małej dziewczynki, samej na świecie, bez opieki kogoś bliskiego. Teraz może już odejść. Wie, że będę miała opiekuna. Nie będę sama. Ojciec jest już bardzo zmęczony. Ta walka o zdrowie, o przetrwanie, ciągłe ukrywanie i lęk przed opuszczeniem mnie zupełnie pozbawiły go sił. Tak bardzo nie chce umierać. Tak bardzo mnie kocha. Nie chce się rozstawać. Ale sił coraz mniej.

A ja tak bardzo się boję, że nie poradzę sobie bez jego miłości.Przepełniają mnie te same uczucia, które towarzyszyły spotkaniu z Henrym. To niesamowite. Trudne do opisania.Miłość, totalna wszechogarniająca miłość, czułość, ciepło.Nie można tego ubrać w słowa.Ojciec umiera. Ja płaczę. Dopiero odszedł, a ja już tęsknię, za jego spojrzeniem, dotykiem, sercem.

 6 .

 Spacerujemy z mężem i dziećmi. Mamy dwóch małych synków. Jesteśmy szczęśliwą rodziną.To zastanawiające, jak wieczna może być miłość. Jak uczucia, odczuwane prze wiekami, mogą odżywać w naszych sercach. Dlaczego spotkałam się z ojcem po latach?

 Myślę, że po to, by wznieść się na wyższe poziomy miłości.

Kochany Henry pojawił się, aby dokonało się dalsze oczyszczenie serca, abym przypomniała sobie czym jest miłość i dalej pracowała w tym kierunku.

Dalszy etap budzenia się serca.

 PRAWDZIWA JEST TYLKO MIŁOŚĆ.

 

 

 

 

ANATOL i AMELKA

 

 

Amelka bardzo kochała swego mężczyznę, ale cokolwiek by nie zrobiła było nie tak, domagał się ideału, a każde jej zachowanie oceniał i dopasowywał do swoich oczekiwań ideału kobiety i niestety był zawiedziony, a wówczas bardzo ostro reagował poprzez emocje.

W ten związek Anatol wszedł ze sporymi obciążeniami. Pierwsze małżeństwo było porażką, zdradzał żonę , szukał, wciąż szukał. Twierdził, że kochał żonę i ona jego kochała, wydawało im się  że właściwie nic nie powinno zakłócić spokoju i szczęścia.

Jednak stało się inaczej.

Poprzedni związek jest odzwierciedleniem wnętrza i wzorców mężczyzny dlatego opowiem i o nim.

Anatola wychowywała babcia , mama miała inne zajęcia , ale często odwiedzała matkę i synów / chłopców było dwóch/.

Kiedy trochę podrośli młodszy wrócił do domu , starszy poszedł do szkoły z internatem.

Minęło kilka lat , Anatol wyszedł z domu , zamieszkał w internacie.

Przez wiele lat matka całą odpowiedzialnością za jego postępowanie obarczała starszego syna, to on był odpowiedzialny  i on dostawał burę od matki.

Anatol właściwie żył w innym świecie. 

Kiedy ożenił się oczekiwał od żony podobnych zachować jak od matki, nikt nie nauczył go odpowiedzialności , nikt nie nauczył odczuwania drugiego człowieka, współczucia.

Miał dobre serce, jednak ukierunkowane bardziej na siebie, tak pomagał innym , działał społecznie, dbał zewnętrznie o dom, dzieci, żonę , zapewniał byt  materialny, lecz nigdy nie zastanawiał się nad tym co czuje drugi człowiek.

Nie posiadł niestety  najważniejszej rzeczy, tak niezbędnej w prawdziwej miłości ? współodczuwania.

Wychowanie, a właściwie jego brak wpłynęło  na to, że nie czuł innych ludzi. Nie potrafił zrozumieć drugiej strony i widział człowieka tylko zewnętrznie. Miał swój świat, zaspakajał swoje potrzeby i zewnętrzne potrzeby innych.

Inni odczuwali jego dobre serce ale nie potrafili zrozumieć sprzecznych zachowań. Był wybuchowy, bardzo emocjonalny.

Czuł się świetnie kiedy był chwalony , podziwiany, doceniany, nie znosił krytyki ani oceny, nawet jeśli była konstruktywna.

W takich sytuacjach bronił się, a ponieważ miał silną energie uderzał nią boleśnie.

Oczekiwał od żony całkowitej akceptacji, podporządkowania, widzenia w sobie ideału. Starał się , kochał, ale jego miłość zaciemniona była przez jego bardzo silne wzorce odrzucenia.

Matka odrzuciła go nie tylko w tym życiu , ale o tym za chwilę.

Pracował, chciał zapewnić  rodzinie byt, ale jednocześnie zdradzał bo jak mówił czuł się niezrozumiany, nigdy nie pomyślał co może czuć żona, jakie energie przynosi do swojego domu, do żony i dzieci. Mówił , że czuł się winny, ale kiedy poddawał się rządzy nie było to takie trudne, nawet radosne. To trwało wiele lat, robił co chciał i jak chciał. Właściwie całe małżeństwo szukał Miłości, kobiety. Nie rozumiał, że niszczył w ten sposób związek w którym był i kobietę, która mu zaufała. Jedyne co pamiętał to to, że miał wyrzuty sumienia , że rządza  była silniejsza. Użalał się nad sobą, że było mu trudno, że żona nie była ideałem, że nie była doskonałością. Z jednej strony twierdził ,że chciał aby była samodzielna i silna, z drugiej niszczył jej siłę ciągłymi zdradami, poniżającymi przecież  godność kobiety.

Wchodził z relacje z prostytutkami , z różnymi kobietami, do głowy  u nie przyszło , aby pomyśleć , co one  czują, odchodził kiedy chciał. To co zapamiętał to to, że chciał jak najlepiej ,że darzył te wszystkie kobiety szacunkiem. Nie rozumiał , że szacunek do kobiety to uznanie jej za świętość, wyjątkowość, dobro  a nie korzystanie z jej ciała , uważał , że miał misję do spełnienia, przekazywania tym kobietom jakie są niezwykłe. Zapomniał, że tak działa ego a nie dusza. Ego znajdzie zawsze  jakieś wytłumaczenie, aby tylko uniewinnić  swoje niecne działania.

Tam gdzie Miłość, której szukał, nie ma traktowania kobiet jak pochwę , czy przedmiot zaspokojenia rządzy.

Miłość miłuje a nie korzysta.

Napełniał się tą energią o niskich wibracjach zbieraną w domach publicznych cz innych tego typu przybytkach i zanosił ją swojej kobiecie, dziwiąc się później , że coś  między nimi się psuje.

Niszczył świętość bliskości i jeszcze stworzył sobie usprawiedliwienie .

Ego często daje takie argumenty, wybielamy się , szukamy winy w innych.

Żona wybaczała, tolerowała , pozwalała do momentu kiedy zaczęli tracić własność, finanse zaczęły upadać, nastała katastrofa, wówczas postanowiła odejść.

Miała z tym życiu odnaleźć prawdziwe wartości. Jako dziecko wychowywała się w biedzie , bez ojca i bardziej niż zdrad obawiała się biedy i samotności, tolerowała dopóki nie brakło pieniędzy.

Za chwilę opowiem jeszcze o ich wspólnym wcieleniu bo to też rzutuje na ich związek.

Anatol  szukał Miłości nie wiedząc, że ma ją znaleźć w sobie, a nie w kobiecie , partnerce. Wcześniejsze wcielenia, odrzucenie przez matkę , nienauczenie się odpowiedzialności za partnerkę, za związek, spowodowało oczekiwanie od partnerki ciągłego wybaczania, akceptacji. Robił ?zło? bo jego zachowanie przynosiło innym ból i tłumaczył to wyższymi prawdami, prowadzeniem, mądrością.

Zdradzał ? mówił że to misja, krzyczał, uderzał, mówił, ze to odpowiedź na zachowanie partnerki, bo przecież to ona ma problem a nie on. Stworzył sobie świat iluzji aby tylko nie dotknąć tego co najbardziej boli, aby tylko nie zobaczyć swego lęku przed porzuceniem i można powiedzieć nienawiści jaką miał do kobiet. Wiem, że nie zgodził by się tu ze mną, ale korzystanie z płatnych usług kobiet jest formą nienawiści do nich, poniżania ich kobiecości, zemsty i choć mówił, że wewnątrz czuł coś innego, to był to tylko kamuflaż.

Jeśli jest w człowieku miłość, nie krzywdzi się ukochanej kobiety, a innych nie traktuje poprzez rządzę. Nie opowiedział mi wszystkiego, nie otworzył do końca, pozostał w obawie i lęku . Dał z siebie tyle na ile pozwoliło mu jego ego, przecież też jestem kobietą i choć jego słowa pełne były miłości wewnątrz było coś innego, ocena, żal, krytyka, wymuszanie bardzo silna destrukcyjna energią podporządkowania się kobiety. Jego informacje były pełne sprzeczności, nie widział tego, jego serce mówiło coś innego, a energia coś innego. Ten wewnętrzny chaos odbijał się głównie na jego bliskich bo przecież on zawsze znalazł jakie wytłumaczenie dla siebie, aby tylko nie dotknąć swego cienia.

Jakie były jego wcielenia.

Najpierw z byłą żoną.

Był czas inkwizycji.  Tu się spotkali, on był jej podwładnym, ona była mężczyzną. Obaj byli urzędnikami kościoła, którzy poszukiwali ? czarownic? aby dokonała się sprawiedliwość.

Właściwie powinnam wspomnieć, że Anatol we wcześniejszych wcieleniach  został odebrany matce/ co zapisał w sobie jako porzucenie przez matkę ? to wcielenia z Amelką/, był wówczas wzięty do niewoli i miał bardzo trudne , krótkie życie. Następnie został zakonnikiem ? pustelnikiem, studiował duchowość na poziomie ziemskim, kościelnym, zachował po wcześniejszym  wcieleniu  brak miłości matczynej, odrzucenie , nie potrafił kochać , nie umiał stworzyć związku , uważał, ze kobiety nie potrafią dać miłości ,że powinno się uczyć je tego, pozostał samotny z wiedzą duchową zakonną. Nauczył się miłości do Boga, który był gdzieś tam wysoko, poza człowiekiem.

Następne wcielenie to właśnie inkwizytor.

Wyznaczył sobie zadanie ? nauczenia kobiet miłości. Myślał, że poznał Boga prawdziwego, że poznał miłość, której przecież nie znają kobiety i chętnie poszukiwał tych najbardziej wynaturzonych, porzucających Boga, czarownic, kobiet wolnych, nie ulegających presji czasów.

To wcielenie łączy obie kobiety i Anatola.

Jego zwierzchnik , była żona, dobrze wiedziała, ze nie chodzi o naprawianie , nauczanie miłości. Była czas kiedy kościół potrzebował więcej wiernych, potrzebował zbudować swój autorytet i zaczęła się nagonka na kobiety. Trzeba było krwi, zagrożenia, trwogi i działo się to, chodziło też o pieniądze, wiele osób płaciło , aby uzyskać wolność, najczęściej tracili zarówno pieniądze jak i zdrowie.

Była żona , zwierzchnik Anatola bardzo manipulowała swoimi podwładnymi, szczególnie Anatolem, który był ślepo zapatrzony w swoją misję ? nawracania kobiet.

Szukano ich, polegając na donosach ,sprowadzano do Anatola, on bardzo sumiennie , z miłością przekazywał swą wiedzę o Bogu, przekonywał aby podpisały dokument ze chcą się nawrócić, uczył ich o dobrym , kochającym , miłującym Bogu ,a kiedy podpisały oddawał katom na stos. Uznawał, że widać Bóg uznał , ze mogą już umrzeć bo przecież przekazał im to co niezbędne ? miłość, aby mogły w spokoju odejść.

Te działania spowodowały , że kobiety rzucały przekleństwa, dziś osoby widzące i czujące więcej, uznały , ze Anatol miał nałożone klątwy.

To również efekt tamtego życia.

Kiedy przyszła starość w tamtym wcieleniu Anatol zrozumiał , jaki błąd popełnił, ale było za późno. Teraz przy spotkaniach z prostytutkami jego podświadomość kazała wierzyć , że robi dobro, bo uczy je znów miłości. Chodził do nich i jak mówił chciał przekazywać miłość.

Dla wszystkich tych kobiet otwierał całe serce i nie rozumiał ,że robi następne zło, krzywdzi siebie, swoje dzieci, żonę i każdą następną partnerkę, bo przekazuje im energie tych kobiet i ich klientów , energię rządzy i często najniższych , negatywnych instynktów. Z jednego życia inkwizytora, gdzie czynił zło poszedł w następnie czyniąc to samo.

Miał nauczyć się Miłości prawdziwej, miał nauczyć się partnerstwa, szacunku dla kobiety, zobaczenia w niej duszy, opieki nad nią nie tylko materialnej , ale i energetycznej, emocjonalnej. Miał nauczyć się , że kochać można tylko jedną kobietę a seksualność dana jest człowiekowi do stworzenia z ukochaną świętej jedności.  Że Miłość to szacunek, uwielbienie, obdarowywanie, wierność, otwartość, dbałość, współodczuwanie, że kobieta to nie ciało , lecz niezwykła istota , pełna dobra, mądrości, ciepła, o którą należy dbać jak o największy skarb. Nie trzeba jej uczyć miłości lecz nauczyć jej siebie samego bo wówczas będzie można zobaczyć to w kobiecie.

Nie trzeba miłować prostytutek, szukać usprawiedliwienia dla swych niecnych zachowań, lecz zrozumieć kim jest kobieta i oddać jej hołd.

Kiedy zobaczysz w sobie doskonałość, zobaczysz ją w innych.

To dla niego zadanie.

Nie trzeba nikogo zmieniać , pouczać, pokazywać, z pewności nie potrzebne jest to przygodnym kobietom, bo dla takich łatwo być ideałem, nauczającym zakonnikiem. Nauka którą miał przejść to związek z jedną kobietą i miłowanie jej , zobaczenie w niej doskonałości , praca nad sobą, nad swymi wzorcami, emocjami, rządzami.

Mnie miał im folgować , lecz zmienić je, podnieść wibracje i uzdrowić siebie.

Uważał, że niesie dobro prostytutkom, a dla nich był tylko jednym z wielu klientów, myślał, że daje im miłość , a im chodziło o pieniądze. Chciał je nauczać o one nie potrzebowały tego. Jakże łatwo być niedzielnym proboszczem i jakże trudno w codziennym życiu dawać z siebie szacunek , miłość, zrozumienie a nie oczekiwać od swej kobiety doskonałości.

Uznawał prostytutki za ideały, dawał im serce, pokazywał ich doskonałość a żonę traktował jak zło, żądał idealnych zachowań, pouczał, żądał podporządkowania, traktował źle. Jak to byłą miłość, czym ona była.

Traktował tak prostytutki bo żałował ich, sam kiedyś był jedną z nich, rozumiał i dobrze się czuł. Tu nie musiał nic z siebie dawać na dłużej, byli jak jedna krew, znali to życie, te energie, klimaty. Tu nie musiał się starać , zabiegać, lękać że zostanie  odrzuconym , nie musiał się bronić, atakować, mógł być ideałem.

Żona była kimś innym, ale też była to ich wspólna karma do przepracowania. Ona miała nauczyć się , że pieniądze , nie są najważniejsze, oraz sama zarabiać pieniądze, a nie korzystać z pieniędzy kościoła czy ofiar. Nauczyła się manipulacji , której nie przepracowała jeszcze, pozostała w poprzednim postrzeganiu kościoła.

Pod koniec związku Anatol  zaczął pracować nad sobą, szukał ,jego finanse zaczęły upadać, firma plajtowała, pojawiły się długi. Sięgnął  po książki duchowe, zaczął się modlić.

Było to jeszcze sporadyczne, ale dusza wskazała kierunek.

Kiedy spotkał Amelkę ? zobaczyła w  nim jego dobre serce,  światło. Pracowała od jakiegoś czasu , pokochała siebie i potrafiła zobaczyć światło w innych. Ponieważ łączyły ich wspólne wcielenia, ponownie zaiskrzyło między nimi. On otworzyła całkowicie swe serce, gotowa była dać całą siebie.

Wiedziała, że nie umie tworzyć partnerstwa więc otworzyła się i na tę naukę . Wiedziała, że w tych czasach związek partnerski służy pracy nad uwalnianiem najgłębszych wzorców.

Łatwo nam pracować z rodzicami, dziećmi, innymi ludźmi, najtrudniej z partnerem, bo jest tu silna więź emocjonalna i seksualna. 

Tu otwieramy się bo tylko wówczas możemy stworzyć związek ale i tu najłatwiej jest nas zranić.

Otworzyła się bo chciała iść dalej w swym oczyszczaniu , stworzyć z tym człowiekiem MIŁOŚĆ, prawdziwą MIŁOŚĆ.

Anatol poczuł się doskonale kiedy poznał Amelkę ,ktoś nareszcie zobaczył  w nim Miłość. Tak naprawdę nikt wcześniej tego nie zrobił . Poczuł się zaakceptowany w pełni. Wszedł w ten związek choć długo nie mógł się zdecydować jak ma wyglądać.  Energie w których żył dotychczas w zetknięciu z energią tej kobiety były przeciwnych zupełnie biegunów.

Traktował kobiety poprzez swe wzorce, nie ufał, chciał nauczać, zmieniać, pouczać. Choć mówił o miłości i dane im było przeżyć niezwykłe chwile, nadal silniejsze były energie poprzednich lat.  Zdradzał i kłamał, nie ufał, żądał zmian u partnerki.

Nie potrafił zrozumieć prawdy, uczciwości, oddania, lojalności, wierności, pełni oddania.

Był gotów oddać pokłon prostytutce natomiast kobiecie, która otworzyła swe serce nie.

Mówił  piękne słowa, umiał to bo przecież miał praktykę, lecz w życiu postępowała inaczej.

Amelka bardzo cierpiała, szukała w sobie, pracowała nad wzorcami, których tak naprawdę nie miała wiele.

To on przyniósł jej zdradę, kłamstwa, rządze, oczekiwanie, poniżanie, wyzwiska, nieodpowiedzialność , gniew, przemoc.

Dała mu całą siebie , uczyła czym jest miłość.

On oczekiwał ,że stanie się świętą i będzie jak święta reagował na każde jego zachowanie, a pozwalał sobie na dużo. Uznał, ze robi dobrą rzecz, bo uczy kobietę Miłości, pozwala jej zobaczyć wszystkie jej wzorce i stać się święta. Nie rozumiał, ż eto nie ona a on ma problemy i zrzuca je na nią , uważając, ze jeśli ona stanie się czystością jego wzorce znikną.

Miał ich tak wiele ,że bał się o  nich mówić.

Kiedy wchodzili na połączenie dusz, przyznawał, że jest dla niego aniołem, niezwykłością , ż przyniosła mu nowe życie, pokazała inną wartość .

Nigdy nie pokazał swej prawdziwej twarzy, był podwójny , z jednej strony ciepłe serce, dobro, z  drugiej poniżenie, lekceważenie , zło.

Były w nim te dwie siły, walczyły o niego, a on poddawał się im ,bo przecież tak jak poprzednio nie wiedział co ona czuje, nie interesowało go to.

Znał siebie jeśli cokolwiek by zabolało ,uderzał energią zwrotną , mówiąc, że to Amelka stworzyła, że to jej wzorce lęku tworzą jego zachowania, że jego agresja, ponizanie jej są jej wytworem a on tylko to jej pokazuje.

Nie rozumiał , lub nie chciał zrozumieć, ze to gra jego ego.

Sam postępował jak chciał, nie będę się zastanawiał czy to ego czy dusza, to wszystko jestem ja- mawiał. Czy pomyślał jaki ból zadaje kobiecie, która pokochał go i pokazała raj?

Nie, bo nie znał czegoś takiego.

Stworzył sobie dobre wytłumaczenie i ślepo za tym szedł.

Krzywdził ale nie pozwolił krzywdzić siebie, ona miała pracować za nich dwoje, bo przecież to co on robił to były jej wzorce, to co ona robiła były jej wzorce.

Porzucał ją, rozstawał się na miesiąc , dwa, odkładał telefon, dawał sobie prawo inkwizytora uczyć ją miłości . Tam robił to łagodnie teraz poprzez ból i przemoc.

Czasami płakał prosząc , aby zmieniła się już, bo on nie chce więcej tego robić, ale nie rozumiał, że to w nim jest destrukcja i złość, nienawiść i zamknięcie. Nie pozwolił sobie pomóc.

Amelka słabła ,jej ciało energetyczne stało się dziurawe od tej ciężkiej energii, bólu , cierpienia , kłamstw, manipulacji.

Trwała długo w tym związku, uczyła się , obserwowała. Przyszłą do mnie kiedy już nie miała sił aby iść dalej, wiedziała, ze jeśli pójdzie za tym mężczyzną zginie.

Zawsze szukał by w niej przyczyny aby uderzyć energia, wychowywać, pouczać, bo widział w niej zło, mówił coś innego, ale jego podświadomość odbierała ją jako zagrożenie.

Z kobiety silnej stała się słaba, zalękniona, straciła blask, to działanie jego energii, potrzebował jej pełnej akceptacji, miłowania, ale jednocześnie widział w niej zagrożenie. Zamiast radości miała w sercu ból,  bo wiedziała do czego zmierza ten związek, Anatol był jak sam powiedział niereformowalny.

Ona widziała w nim wzorzec samo destrukcji, on to odrzucał, niszczył siebie, karał za inkwizycję, uznając wewnętrznie , że  nie zasługuje na miłość. Był odrzucany przez matkę , czuł się niewart miłości.

Widziała to, lecz on nie pozwolił jej o tym mówić, miał swoją wizję inkwizytora, zajrzeć Do swego serca i wydobyć cały ból , zawyć jest bardzo trudno, nie zrobił tego, nie chciał, tak ją odpędzał od siebie, że kobieta pewnego dnia powiedziała dość.

Wiedziała, że mogliby stworzyć coś niezwykłego, lecz nie mgła już dużej pozwalać na to co się działo.

Zrozumiała, ze miłość to nie ciągłe pozwalanie na złe traktowanie i ciągłe wybaczanie. Zrozumiała , ze miłość, to najpierw miłość i szacunek do samej siebie i powiedziała dość.

Nie chciał jej pomocy i stracił ją, stracił miłość swego życia.

Nie zrozumiał lekcji , wolał być inkwizytorem , mądralą, która wie lepiej.

Wchodził w relacje z kobietami, był otwarty , kobiety wchodziły całe  w te relacje , uzależniał je od swej energii, bo czuły jako to kobiety jego wnętrze ?ufały jak inkwizytorowi , a on  szedł dalej, nie zastanawiając się nad nimi, przecież nie ma cierpienia na tym świecie mówił.

Amelka odeszła, zaczęła wracać do swej siły, uczyła się na powrót siebie, swego światłą, to co przepracowała zaowocowało większą czystością i ciszą, pozostawiła Anatola, aby dostał swe lekcje pokory, współodczuwania, wyboru i konsekwencji wybory, aby nauczył się podejmowania decyzji, priorytetów, prawdziwej miłości, szacunku, opieki nad kobietą, dbałości o swój skarb, aby zrozumiał, ze kobieta jest delikatnością, motylem, czułością i należy się jej największy szacunek, szczególnie tej , która otwiera całe swe serce.

Pozostawiła go aby nauczył się odróżniać kobietę miłującą od kobiety sprzedającej swe ciało, bo choć wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Boga, jedną świetlistością, jedną energią miłości, wielu nie chce tego dotknąć i pozostają w niskiej energii zła, przemocy, zbrodni, rządzy, przekupstwa, manipulacji i takim ludziom poświęćmy modlitwy ale nie uzdrawiajmy ich na siłę, bo droga którą idą zaprowadzi ich w takie miejsce, gdzie sami zapragną dotknąć Boga w sobie  dopiero wówczas usłyszą Jego głos.

Amelka czuła ogromną miłość do Anatola, było to jak zaćmienie.. Wiedziała, że muszą iść wspólną drogą, ale nie wiedziała dlaczego, myślała, ze to dar z nieba, niezwykła miłość i tak go widziała. Z czasem ,zaczęła dostrzegać w nim nie tylko światło lecz również jego osobowość. Zrozumiała, że widziała tylko część człowieka, jego wnętrze, ale jest jeszcze druga część i trzecia. Wewnątrz światło, pośrodku wzorce , schematy, na zewnątrz osobowość wynikająca z wzorców ? jego emocjonalność , złość, obojętność , lekceważenie, agresja, wymuszanie, pouczanie . Amelka zrozumiała , ze to , te trzy części stanowią dopiero całość. Kiedy byli w połączeniu dusz płynęła czysta miłość, kiedy ona była cicha i podległa, kiedy jednak zrobiła coś co według niego nie było miłością on reagował ?złem?, zadawał ból.

Regres pokazał coś ważnego.

Był wiek XIV , na wioskę napadli najeźdźcy, tereny przygraniczne, palili wioski, mordowali. Ona była matka Anatola , on miał ok. 4 lat. Dzieci zabierano , wiązano im  ręce i przywiązane do wozu szły w szeregu, jedno za drugim. Ona ranna,  umierała leżąc na ziemi. Widziała jak zabierają jej dziecko , wyciągnęła jeszcze ręce w jego kierunku. Dziecko nie rozumiało co się dzieje, widziało matkę, która żyje i nie biegnie do niego, nie ratuje. Zapisało sobie w pamięci , że matka porzuca je , że pozwala aby je zabrano.

Anatol miał tu trudne życie i z tym wspomnieniem i ogromna samotnością umarł młodo w niewoli.

Pomimo trudnych doświadczeń w tym związku Amelka często widziała Anatola jako niemowlę w ramionach , wybaczała w nieskończoność jego zachowania , być może mając wewnątrz poczucie odpowiedzialności za tamte wydarzenia , uważając, że mogły one skrzywić rozumienie kobiet i miłości.

XIV/XV w.

Czas inkwizycji. Ona biega po lesie, zbiera zioła. Ktoś donosi , zostaje aresztowana. Postawiona przed inkwizytorem. On przekonuje ją, że musi ją nauczyć kim jest Bóg. Kobieta zna Boga, ale innego ,to przyroda, życie, ludzie, zna inny poziom boskiego istnienia. ON tego nie rozumie i próbuje przekonać ją , kim jest Bóg, że właściwy jest ten kościelny. Mówi do niej łagodnie z czułością i ona przyjmuje to, choć w sercu wie, że to nie jest prawdą ,ale skoro życie to część Boga , istnienia, więc może przyjąć, ze to co mówi ten ksiądz też jest prawdą. Przystaje na jego nauki, podpisuje i zostaje zamknięta w celi. Później stos. Płonie ale nie widzi płomieni , w jej sercu nie ma złości, nienawiści , tylko smutek, oszukano ją, ona uwierzyła a on ją oszukał. W chwili śmierci widzi jeszcze pola, łąki, lasy, żegna się z tym niezwykłym światem.

Kiedy Amelka opowiadała o tym Anatolowi, on widział , że w chwili śmierci nienawidziła go , powiedział , ze poczuł że mogła  wbić mu nóż w plecy.

Takie było jego wyobrażenie i pamięć tamtych wydarzeń, podświadomie postrzegał Amelkę jako kogoś, kto czuje do niego nienawiść, to bardzo niekorzystnie odbijało się na ich relacjach. Z jednej strony miał poczucie winy za jej śmierć i bronił się poprzez atak przed jej wyimaginowaną nienawiścią za wyrok. 

Kiedy Amelka opowiadała o tym Anatolowi , płakała, czuła ogromny strach a jej ciałem wstrząsały dreszcze. Był lęk, że on tego nie zrozumie, nie oczyści, nie uwolni. Anatol nie przyjął tego w sposób prawidłowy, zlekceważył i powiedział tylko, że musiała czuć do niego nienawiść . To były jego uczucia  do siebie samego, za to co rozbił.

Następne ich wspólne życie.

XVI / XVII w.

1.Wioska, polna droga. Idą oboje, ona spodziewa się ich dziecka, jest przy nadziei jak kiedyś mówiono, ogromny brzuch ogranicza jej ruchy. On idzie za nią   z kosą na ramieniu , śpiewa piosenkę. Podchodzi do niej , obejmuje ją ramieniem . Jest czuły, kochający, oboje szczęśliwi, promienni, zakochani.

2.Mają dwoje dzieci, ale najważniejsza jest ich miłość.

3.Są już starsi, w średnim wieku, dzieci wyszły z domu. Leżą razem na łóżku, on umiera , chyba na gruźlicę. Ona nie chce zostać sama, miłość, którą do niego czuje jest tak silna, z postanawia umrzeć razem z nim. Umierają.

Amelka była bardzo związana energetycznie z Anatolem. Od pierwszej chwili traktowała go jak najbliższą osobę, pokochała jak tamtego mężczyznę , czuła niesamowitą więź i nawet kiedy zadawał ból, ta więź była silniejsza, wciąż mu wybaczała.