229683_poster_l-e1577127283725
Dostrzegając prawdziwe życie, twórzcie w Waszych umysłach, sercach, działaniach – świat Boga.
229683_poster_l-e1577127283725 - kopiuj
Uwierzcie w Waszą moc, kreujcie przyszłości, twórzcie wizję świata Miłości.
229683_poster_l-e1577127283725 - kopiuj - kopiuj
Im więcej miłości dasz, tym szybciej odkryjesz w Sobie Boga.
229683_poster_l-e1577127283725 - kopiuj - kopiuj - kopiuj
Ty możesz o Nim zapomnieć, On/ Bóg o Tobie z pewnością nie zapomni.
previous arrow
next arrow
Shadow

REGRES LUSTRZANY

REGRES SARY

Sara zgłosiła się na regres.

Zaczęłyśmy jak zawsze, od prośby o prowadzenie. Zawierzenie Wyższej Mądrości daje gwarancję, że proces będzie przebiegał na wyższych wibracjach i ukażą się te wcielenia, które są najistotniejsze oraz oprócz uzdrowienia, zostanie nam przekazana głęboka nauka wynikająca z przeżytych doświadczeń.

Pierwsze wcielenie.

Mężczyzna, kat, więzienie. Torturuje więźniów i czuje się w tym dobrze. Odczuwa władzę nad nimi, to podnosi jego poczucie wartości. Wprawdzie podlega zwierzchnikom, ale w swoim więzieniu, w relacji z więźniem jest panem życia i śmierci. Jest bezwzględny, bezlitosny, nie dlatego, że lubi okrucieństwo, lecz z potrzeby dominowania.Gdzieś wewnątrz wie, co to ból, cierpienie, lecz nie na tym się skupia podczas tortur, a na odczuwaniu całkowitej władzy nad zależnym od niego człowiekiem.

Obraz wcielenia znika, zapraszamy mężczyznę. I tutaj następują trochę inne wydarzenia, niż w dotychczasowych procesach. 
Zostaje nam ukazana przyczyna zachowań mężczyzny, jego wcześniejsze wcielenia, okazuje się to niezwykle ważne dla zrozumienia nauki, po którą zszedł.


Pierwszy obraz – pole walki, żołnierze walczą zaciekle. Mężczyzna walczy w słusznej sprawie – o wolność, jednak przegrywa wraz ze swoją drużyną. Czuje bezsilność, jest odważny, waleczny, jednak nie odniósł zwycięstwa. Zapisuje się w nim bezsilność wobec zewnętrznej siły najeźdźcy, władza należy do innych.


W następnym wcieleniu szuka innej formy, poprzez którą odniesie zwycięstwo. W poprzednim walczył z bronią w ręku i przegrał, teraz spróbuje poprzez agitację, przekonuje ludzi do obalenia jakiejś władzy. Zostaje zatrzymany i poddany torturom. I znów odczuwa nad sobą władzę innych, jest bezsilny wobec swego kata. Gdy podczas tortur spogląda w twarz oprawcy czuje nienawiść, jednocześnie zapisuje się w nim ponownie – kat ma władzę, ja jestem bezsilny.

W następnym życiu staje się, więc katem. Gdy był torturowany nie zastanawiał się, że i kat ma swego zwierzchnika, gdy został nim, zrozumiał, że i nad nim jest jeszcze ktoś, kto ma większą władzę, był to urzędnik kościelny.
Pragnął władzy, dlatego następne wcielenia – kościelnego dostojnika najpierw niższego, a następnie wyższego rangą, biskup, kardynał.

Choć miał różne wcielenia i coraz większą władzę, nie znalazł spokoju, nie wypełnił się szczęściem i ciszą. 
Pokazano nam jak z odważnego człowieka, żołnierza, broniącego wolności swego narodu ewoluował do posiadającego władzę hierarchy kościelnego, bezwzględnego, zimnego, cynicznego. Chciał poznać temat władzy, czym jest, zrozumieć jej funkcję na Ziemi.

Choć przeszedł kilka wcieleń, podczas których rozpoznawał temat, nie wyciągnął wniosków.

Jezus przekazał nam tę naukę na zakończenie pracy z mężczyzną. Najpierw uzdrowił jego energię, oczyścił pamięć komórkową, a na koniec powiedział:
– Jedyna władza, jaką człowiek powinien posiadać – to władza nad sobą. Szukałeś władzy nad innymi, nawet, gdy walczyłeś o wolność, chodziło o władzę nad najeźdźcą, to nie jest właściwa droga. Właściwa władza ma zastosowanie tylko do własnego wnętrza. Miej władzę nad swymi myślami, uczuciami, pragnieniami, słowami i czynami. Miej władzę nad utrzymaniem w sobie światła i miłości, aby żaden wróg nie zakłócił ich, żaden wróg wewnętrzny, wzorzec świata dualnego, chciejstwa, żądzy, obawy, lęku, cierpienia, ograniczenia. To jest zadaniem władzy, być władcą siebie samego. 

Uzdrowiona energia mężczyzny połączyła się z Sarą, która odczuła w sobie spokój i harmonię. Znalazła mądrość, której szukała kilka wcieleń.

Następne wcielenie.


Kobieta, jest zimno, pierwszy śnieg, biednie ubrana, chodzi ulicami miasta, jest jakby w wewnętrznej izolacji, snuje się bez celu, niekochana, nikomu niepotrzebna, trafia na most i postanawia rzucić się do rzeki. Podczas skoku, wiatr unosi jej długą, bardzo zniszczoną suknię delikatnie góry. Kobieta tonie. Choć trwa to chwilę, czas jakby spowolnił. Kobieta uświadamia sobie, że powinna zrobić to dużo wcześniej, dziwi się, dlaczego wcześniej nie wpadła na ten pomysł, czuje ulgę.

Gdy opuszcza ciało, czuje spokój, zostawiła już to trudne wcielenie, to biedne, samotne ciało, biedę, zimno, głód.

Obraz rozmazuje się. Wzywamy kobietę.

Gdy staje przed nami, wychudzona i biedna, widzimy historię jej życia. Mieszkała w małym mieszkanku z rodzicami, mama zmarła, dziewczynka przejęła jej obowiązki i życie płynęło spokojnie do chwili, aż ojciec poznał kobietę. Mieszkano było za ciasne, musiała odejść z domu, choć miała kilkanaście lat. Tułała się, pomieszkiwała gdzieś, brała dorywcze prace. Zamknięta, smutna, nie widziała nikogo, całkowicie skupiona na swym trudzie, bólu, samotności. Nie znalazła swego miejsca, minęło kilka lat, znów zima, jak ją przetrzyma – myślała, nie miała ciepłej odzieży, ani ciepłego kąta, nogi same zaprowadziły ja nad rzekę.

Jezus podszedł do kobiety a ona, tak bardzo spragniona czyjegoś zainteresowania otworzyła się na Jego energię miłości, na uzdrowienie. Gdy dokonało się, Jezus wyjaśnił przyczynę jej trudnego życia.

Poprzednie wcielenia mężczyzn, to zamknięte serca, potrzeba władzy, brak empatii. Teraz dusza chciała poznać inny aspekt, nauczyć się energii serca, otwarcia, współczucia, empatii. Mama umiera, aby dziewczynka mogła zainteresować się drugim człowiekiem – tutaj ojcem, obdarować. Gdy do domu przyszła inna kobieta i dziewczynka musiała odejść, powinna dalej czynić to samo, pomagać innym, otwierać na nich serce, udzielać się, otaczać opieką – wyjść w ich stronę – tak zostało to nazwane, odnalazłaby szczęście. 
Postąpiła inaczej, ponownie, jak w poprzednich wcieleniach skupiła się na sobie, oczekiwała od innych, że zainteresują się nią, zobaczą, jaka jest biedna, pomogą. Nie widziała innych, oczekiwała. Jednak nie byłaby w stanie przyjąć niczego, gdyż jej cała uwaga skupiona była na samotności, żalu, poczuciu krzywdy. Oczekiwanie to też forma władzy nad innymi. Ja chcę – oni muszą mi to dać, inaczej będę nieszczęśliwa i była. 


-Jest jeszcze jeden aspekt – rzekł Jezus. Ojciec – kochał Cię niezwykle mocno i to właśnie miłość nakazała mu oddalić ciebie z domu, to była twoja lekcja, po którą zeszłaś, czy powinien cię przed nią chronić? Z poziomu człowieka nie rozumiał tego, z poziomu ducha czynił, co powinien, nie było to łatwe dla jego duszy, złożył tobie ten dar miłości, dla twego wzrostu, nauki współodczuwania, otwarcia serca, empatii. 


Sara poczuła głęboko tę prawdę, tak jak i wcześniej pojawiły się łzy wzruszenia.
Zrozumiała to, poczuła spokój i ulgę. Energia już uzdrowiona, bogatsza o mądrość duchową, połączyła się z Sarą.

Następne wcielenie.


Ponownie jest kobietą, umiera mąż, ona zostaje sama z dziećmi. Ma żal do męża, obiecał, że będzie się nimi opiekował a odszedł, pozwolił sobie ich zostawić, jej myśli krążą wciąż wokół tego tematu. Jest bardzo biednie, ale jakoś radzi sobie. Pewnego dnia dowiaduje się, że jest ciężko chora, nie ma pieniędzy na leczenie, wie, że musi umrzeć, – co z dziećmi – zastanawia się. Są jeszcze małe, będzie musiała oddać je gdzieś na wychowanie. Rozpytuje ludzi.

W jej wnętrzu jest cierpienie, żal do męża, poczucie porażki, lęk, co z dziećmi. Przeżywa piekło. Przez poprzednie wcielenia i tutaj, nie zna radości, jest samotność i smutek, nawet dzieci nie widziały jej szczęśliwej. 

Nic nie dzieje się przypadkiem, jesteśmy prowadzeni,  zdarza się więc mały cud.

Zgłasza się do niej mężczyzna, dość zamożny, chrześcijanin, chce wziąć dzieci. Razem z żoną modlili się od dawna, o taką możliwość, sami nie mogli mieć dzieci, teraz są już za starzy na własne, ale przyjmą tych małych jeszcze dwóch chłopców. I tak się dzieje. To dobry, zamożny dom i życie dzieci może być dużo lepsze, ale kobieta jest nadal w cierpieniu i smutku, ale i ogromnym poczuciu winy, że jej dzieci muszą iść do obcych.

Gdy umiera przychodzi po nią mąż. Najpierw okazuje mu złość, po chwili łagodnieje, zjawiają się duchowe istoty i odchodzą wszyscy.

Gdy wzywamy kobietę wygląda jak biedulka, pełna smutki i goryczy, poczucia winy. 

Jezus najpierw wzywa jej synów. Wraz z chłopcami pojawiają się przybrani rodzice. Opowiadają jej, jakie dobre mieli życie. Rodzicie zamożni, dali im to, czego nie mogliby dostać w domu. Byli oboje, mama i tata i bardzo ich kochali. Chłopcy wyrośli na silnych, zdrowych, porządnych mężczyzn, założyli szczęśliwe rodziny, mieli przekazywane wartości, których nie mogliby poznać w swoim wcześniejszym domu.

 
Kobieta wyciszyła się, zrozumiała, że jej lęk o chłopców był bezzasadny. 

Jezus powiedział wówczas: 
-To był twój dar dla swoich dzieci. Umówiliście się na taki scenariusz. Najpierw miał odejść twój mąż, później ty, tak to ustaliliście, mieliście dać życie chłopcom, a następnie odejść. Najpierw on, gdyż miałaś zmierzyć się z samotnym życiem, odnaleźć siłę, aby zająć się dziećmi, choroba miała nauczyć cię współczucia, utrata dzieci otworzyć jeszcze bardziej serce. Ale to nie wszystko, tych dwoje, którzy zajęli się dziećmi, pełni pokory i miłości, wyprosili u Was na tamten czas, aby mogli dać waszym dzieciom to, co jest im niezbędne, mieli wiele do zaoferowania. Ty z mężem zgodziliście się, dla dobra dzieci, aby właśnie tam znaleźli dom. 

Wszystko, co się wydarzyło, było wielkim darem miłości – od was dla dzieci i dla przybranych rodziców, męża dla ciebie, czy jest, więc powód do smutku czy poczucia winy?

Kobieta zaczęła płakać. Bardzo głęboko poruszyły ją słowa Jezusa. W jednej chwili zniknęło poczucie winy, na jego miejscu pojawiła się radość.

Kobieta najpierw nie mogła uwierzyć – była jednak dobra? Szybko pojęła przekazaną jej mądrość i odzyskała wewnętrzną harmonię. 
Pojawił się też jej mąż, poprzytulali się z dziećmi, podziękowali za wychowanie przybranym rodzicom.
Gdy goście odeszli, uzdrowiona energia kobiety połączyła się z Sarą. 

Sara odczuwała zmęczenie procesem, było dużo przeżyć i łez, ale była też głęboka wewnętrzna cisza i spokój. Poleciłam jej sen. 
W późniejszej rozmowie Sara wyznała, że zawsze odczuwała tak, jak bohaterowie jej regresu – smutek, samotność, potrzebę dominacji.
Przed nami jeszcze trochę wyzwań, trzeba poukładać wiele tematów, ale najcięższa praca za nami.
l

 

Dodaj komentarz