ENERGETYKA CZŁOWIEKA

 

Dr.Deepak Chopra twierdzi , że każdy atom jest więcej niż w 99,9% pusta przestrzenią, a jego cząstki elementarne, które poruszają się  z wielką prędkością w tej przestrzeni są wiązkami wibrującej energii, przenoszącymi informacje oraz unikalne kody.

Nasze ciało składa się z atomów i komórek, które zawierają energię oraz informacje. Energią są także myśli, słowa, czyny. Energia poszerza się, zmniejsza i zmienia formę tak, że wszystko, co wysyłamy trafia do nas. W kategoriach religijnych zawiera się to w stwierdzeniu ?Jak zasiejesz, tak zbierzesz plony?. W kategoriach energii wszystkim rządzi uniwersalne Prawo Rezonansu oraz Prawo Przyciągania, w którym podobne przyciąga podobne.

Istoty ludzkie posiadają cztery ?niższe? ciała energii, które emitują drgania o różnych częstotliwościach: ciało fizyczne, /jedyne, które jest widzialne lub wydaje się stałe naszym fizycznym oczom/ , emocjonalne, mentalne oraz duchowe. Mamy także ciała o wyższej energii ? nazywane wyższe, gdyż drgają one na wyższych częstotliwościach.

Jeżeli nasze ciała zostaną doskonale zestrojone ze sobą osiągniemy ?wyższa? mądrość i doświadczymy bardziej spełnionego celu naszej egzystencji, jako, że wszystko będzie wskakiwało na swoje miejsce. Stan oświecenia, jest możliwy do osiągnięcia przez precyzyjne dostrojenie czterech ciał niższych, nie tylko do doskonałego rezonansu wobec siebie nawzajem, ale także do wysokości drgań, która pozwala ciałom wyższej energii Obecności Ja Jestem, wewnętrznego Boga czy też Świadomości Chrystusa/ wszystkie nazwy określają bardziej doskonałe Ja/ ukazać w pełni swoją moc i magię w obrębie ciała fizycznego.

Jesteśmy systemami energii, przekazujemy i emitujemy sygnały. Jeśli wyślemy przypadkowy sygnał/ myśl, słowo/ w rezultacie otrzymamy przypadkowe lub losowe doświadczenie życiowe. Jeśli kontrolujemy nasze sygnały, możemy osiągnąć większą kontrolę nad naszym życiem.

Jeśli dostroimy swoje ciała i zestroimy nasze częstotliwości / sygnały energetyczne, które transmitujemy/ do doskonalszej i bardziej harmonijnej wysokości częstotliwości, możemy kontrolować jakość i wielkość naszego życia oraz doświadczenia życiowe.

 

7aa730b93d

MÓJ REGRES

 

Kurs był ciekawy. Sporo się działo. Wiedza, którą przekazywano pozwoliła osiągnąć wewnętrzne skupienie i ciszę.

Jeden z uczestników zwrócił moją szczególna uwagę. Nie była to sprawa wyglądu zewnętrznego, lecz energii. Nie znałam go, jednak czułam jakąś bliskość, zaciekawienie.

Po zakończeniu kursu, nawiązaliśmy bliższy kontakt. Działo się coś dziwnego. Kiedy opowiadał mi o sobie, przed oczyma zaczęły pojawiać się sceny, znajome, bliskie, choć niewyraźne.

Przepełniała mnie miłość. Dlaczego? Byłam w związku i nie szukałam innego mężczyzny. Zadawałam sobie pytanie, dlaczego pojawił się ten człowiek, co ma mi przekazać.

Od jakiegoś czasu szukałam swojej ścieżki w rozwoju duchowym. Próbowałam, czytałam, medytowałam. Wołałam do Boga o kierunek, wsparcie, pomoc. Czułam, że jestem za cienką ścianą, poza którą, jest to, czego szukam. Było to na wyciągnięcie ręki, odczuwałam już to, jednak było wciąż nieosiągalne.

Czułam się jak w amoku. Nie wiedziałam, co się dziej. Prosiłam o wskazówki, wyjaśnienie. Byłam niewypowiedzianie szczęśliwa. Zaczęłam pisać wiersze, które sypały się w sposób lawinowy. Zapisałam ich tylko kilka/są na tej stronie- w dziale wiersze/, innych nie zdążyłam.

W moim sercu grała cudowna muzyka, dusza śpiewała najpiękniejszą pieśń. Chciałam, aby trwało to przez wieczność. Ale nie mogło.

Miałam rodzinę. Zaczęły się problemy. Mąż nie rozumiał, co się ze mną dzieje, podejrzewał o zdradę. Jednak tak nie było.

Nie wiedziałam jeszcze, dlaczego nastąpiło to spotkanie, jednak z pewnością nie miało być początkiem nowego związku.

Wydarzyło się coś niesamowicie pięknego. Było to coś nowego, czego dotychczas nie znałam. Badałam to, przyglądając się uważnie.

Po kilku spotkaniach wiedziałam już, że spotkaliśmy się w jednym z poprzednich wcieleń.

Znałam metodę autoregresji. Kiedy energie zadomowiły się już, kiedy zaprzyjaźniłam się już z nimi, mogłam taką sesję przeprowadzić.

/Poniżej znajduje się zapis z sesji autoregresu/.

Był to bardzo burzliwy i bolesny/ze względu na wydarzenia w domu/ okres, jednak po pewnym czasie zrozumiałam, że był jednym z ważniejszych przystanków na mojej drodze.

Nasze Wyższe Jaźnie, Przewodnicy, stawiają na naszej drodze różne doświadczenia, czasami piękne, innym razem bolesne, każde jednak z  takich przeżyć jest nam potrzebne w  rozwoju. Mądrość, która jest ponad nami, wie, w którą stronę nas kierować, aby przyspieszyć rozwój. Często nie zauważamy tego, przyjmując trudy, za uciążliwość, fatum, pecha. A tak nie jest. Jeśli tylko potrafimy dostrzec wyższą mądrość w naszym życiu, wszystko staje się nagle jasne, zrozumiałe, potrzebne.

Te doświadczenia miały wstrząsnąć moim sercem i przypomnieć mi, czym jest prawdziwa miłość, wysokie wibracje, wieczność. Trochę to kosztowało, ale było warto, bo podczas tej lekcji otworzyło się wiele wewnętrznych drzwi, zrozumiałam wiele prawd, nawiązałam wiele duchowych kontaktów.

Nastąpił nowy etap w moim życiu.

Oto zapis dokonany bezpośrednio po sesji. Byłam jeszcze pod wpływem energii ogromnej miłości. Nawet teraz, kiedy przepisuję ten tekst, dokładnie odczuwam tamte emocje.

?1. Pierwszy obraz.

Dziewczyna ok.20 lat. Wysoka, szczupła, blondynka. Włosy splecione w warkocz. Chłopiec ? właściwie młody mężczyzna, wysoki, silny, włosy ? bardzo jasny blond, obcięte równo na wysokości karku. Ciągle rozwiane.

Pochodzili z jednej, niedużej wioski, która liczyła zaledwie kilkanaście domów. Były one niewielkie, czyste, przy każdym mały ogródek. Cała wioska położona bardzo malowniczo, między polami, pełnymi kwiecia kolorowymi łąkami. Bokiem płynęła niewielka rzeczka. Zimą wioska przypominała obrazek jak z bajki.

Spowita grubą warstwą śniegu z małymi domkami, w których ciepłym światłem mrugały małe okienka.

Z kominów leniwie unosił się w górę szary dym. Duże płatki śniegu odbijały promienie słońca i wydawało się, że z nieba lecą małe płatki srebra. Na dachu każdego domku leżała puchata pierzyna śniegu.

Wyraźnie odczułam, że w wiosce mieszkają życzliwi, mili ludzie.

Chłopiec i dziewczyna znali się od dziecka. Razem bawili się nad brzegiem rzeki, biegali po łąkach, okolicznych lasach.

To, co opisałam wyżej widziałam i czułam w kilku migawkach.

2. Drugi obraz.

Dziewczyna i chłopiec bardzo zakochani, trzymający się za ręce biegną przez łąkę, przez las, do człowieka, szlachcica, który jest właścicielem ich wioski.

Jest to człowiek w średnim wieku, ze sporym brzuszkiem, sumiastym wąsem. Jest przyjacielem, choć nie dosłownie, młodej pary.

Pełen życzliwości, wyrozumiałości i mądrości.

Nie jest wyzyskiwaczem chłopskich dusz. Raczej ich opiekunem. Czeka na chłopca i dziewczynę, aby udzielić im błogosławieństwa i dać parę groszy na wesele.

Ewa i Janek, szczęśliwi, weseli, biegną przez las. Jest pełnia lata ok. 1770 r.

Przez całą drogę ich dłonie są połączone. Serca przepełnione czułością, oddaniem, ufnością. Rozmawiają wesoło, często śmieją się. Kiedy ich oczy spotykają się, wyrażają tyle miłości, że słowa nie są potrzebne. Zmęczeni docierają na niewielką polanę w lesie. Jest to ulubione miejsce spotkań z czasów, kiedy nieśmiało budziła się ich miłość.

Usiedli pod brzozą. Chłopiec oparł się plecami o drzewo. Dziewczyna usiadła blisko niego i oparła głowę na jego ramieniu. Tulili się do siebie niewinnie, nie przeczuwając, że miejsce to będzie bardzo ważne w ich wspomnieniach.

Nie czuli żaru namiętności, nie wiedzieli, co to seks. Połączyła ich ogromna miłość, delikatna, nieśmiała, pełna oddania.

Rozmawiali o przyszłości. Potrzeba bliskości była w nich tak ogromna, że przytulenie odbierali jako rozłąkę. Pieścili się delikatnie i niezręcznie, sami nie rozumiejąc, co się z nimi dzieje.

Ewa po raz pierwszy poczuła szybki oddech swego narzeczonego na szyi. Po raz pierwszy czuła rozszalałe bicie jego serca.

Ich pierwsze zbliżenie było nieporadne, ale pozwoliło im, choć na chwilę połączyć swe dusze i ciała.

Pozwoliło poczuć się jednością. Po dłuższej chwili pełni radości, pobiegli do swego opiekuna.

Powitał ich na ganku. Trzymał w dłoni filiżankę. Uśmiechając się serdecznie, zapytał o plany związane z weselem. Przed odejściem dał im monetę. Wiem, że była jedna, nie wiem jaka była jej wartość.

3. Trzeci obraz.

Niewielka izba. Nie widzę jej całej. Tylko fragmenty. Pod oknem, przy ścianie na wprost drzwi stoi kołyska. Niska, drewniana. W środku dwoje małych dzieci. Właściwie niemowlęta. Chłopcy ? bliźniacy. Nad nimi nachylona Ewa. Buja lekko kołyskę. Co jakiś czas poprawia kołderkę, głaszcze dzieci delikatnie po główkach.

Warkocz spada na ramię, opierając się o brzeg kołyski. Siedzi na stołku. W oczach, gestach kobiety jest ogromnie dużo macierzyńskiej miłości, tkliwości.

Dzieci śpią. Ich buźki są radosne. Z boku przy stoliku siedzi mężczyzna. Pierwsze wrażenie ? ciemne włosy, jest zły. Po zadaniu pytania i polecenia o jaśniejszy obraz widzę, że ma na głowie czapkę, jakąś ciemną, włochatą. Wstaje, podchodzi do żony i daje jej coś małego. Początkowo nie widzę, co to jest. Potem zauważam, że to pierścionek. Zrobiony własnoręcznie przez Janka.

Ewa uśmiecha się czule i dziękuje. Wraca do dzieci.

Janek był zły, chciałby dać Ewie, piękniejszy podarek, prawdziwy pierścionek. Nie stać ich na to.

4. Czwarty obraz.

Jest zima. Minęło 9 lat. W drzwiach domku stoi mężczyzna. Na jego rękach leży chłopiec. Mam wrażenie, że jest sztywny. Zadaję pytanie. Dziecko nie żyje. Ojciec kładzie dziecko na wóz wypełniony sianem. Jedzie do lekarza, do pobliskiego miasteczka, aby wystawił akt zgonu. Mimo ogromnego bólu, ojciec nie płacze. Jego mądrość jest ogromna. Nie ma pretensji do Boga. Dziękuję mu za to, co dostał od losu. Potrafi pogodzić się z ?boskim wyrokiem?..

Mimo młodego wieku ok. 30 lat., jego wewnętrzna mądrość, duchowa dojrzałość są zastanawiająca i godna podziwu.

Ale takie jest życie tej pary..

Nawet, kiedy to piszę, czuję to, co wtedy, kiedy widziałam te obrazy miłość, szacunek, czułość, wewnętrzny spokój i promieniujące światło. Takie musiało być ich życie. Pełne prostoty, niezbyt bogate, ale jakże piękne mądrością i miłością.

5. Piąty obraz.

Drugi syn został księdzem. Finansowo pomagał im szlachcic. Darzył ich ogromną sympatią. Podziwiał mądrość.

Syn jest księdzem. Ma swoją parafię. Rodzice są starszymi ludźmi. Przyjechał zabrać ich do siebie. Stoją na cmentarzu, przy grobie ( chyba Kacperka/. Grób jest zadbany, są na nim kwiaty. W koło grobu zrobiony płotek. Jest też tabliczka. Widziałam imię, nazwisko, datę. Zapamiętałam tylko imię.

Ksiądz stoi w środku. Po bokach matka i ojciec. Przyciska ich do siebie, otaczając ramionami. Wiedzą, że już tu nie wrócą. Żegnają  synka. Żegnają życie, które tu spędzili.

6. Szósty obraz.

Ten obrazek trwał bardzo krótko i właściwie wiele informacji usłyszałam, a nie zobaczyłam.

Plebania. Janek zmarł. Był mocno starszym człowiekiem. Ewa żegna go, pełna  straszliwej tęsknoty, wie, że będzie jej ciężko żyć bez przyjaciela.

Niedługo umiera i ona. Ich wspólny grób. Rok śmierci Ewy 1837.

Ich syn ? ksiądz był prawdziwym kapłanem, prawym człowiekiem.

 

 

Kurs Huny, kilka lat temu. Wykładowcą był starszy mężczyzna. Kiedy dowiedziałam się o kursie, postanowiłam poszukać informacji o prowadzącym. Na naszym rynku, dostępna była jego książka. Widziałam jego zdjęcie, ale poza sympatyczną twarzą starszego człowieka, nic mnie w niej nie poruszyło. Coś jednak ciągnęło mnie na ten kurs.

Nie przypuszczałam nawet, że spotkam ogromną miłość sprzed wieków.

 

Już pierwsze spotkanie, wywołało niesamowite przeżycia.

Ogrom ciepła, serdeczności, miłości wypełniał aurę tego człowieka. Pierwsze spojrzenie w jego oczy i moje serce zaczęło szybciej bić, duszę przepełniała cudowna wibracja miłości.

 

Pierwszy kontakt, choć przez tłumacza był ciepły, sympatyczny. Musiałam powiedzieć, co odczułam, choć nie wszystko. Tylko tyle, że jest wspaniałym, pełnym miłości człowiekiem. Henry podszedł i pogłaskał mnie po głowie.

Cudowne odczucie bliskości, oto, co czułam. Znajoma energia. To tak, jakbyśmy znali się od lat i byli bardzo blisko związani uczuciem ogromnej miłości.

 

Znałam już te wibracje. Miałam doświadczenie po poprzednim spotkaniu. Wiedziałam, że dzieje się coś cudownego, nie związanego z obecnym wcieleniem.

 

Na początku zajęć każdy z uczestników podchodził do innych i wymienialiśmy się uściskami, mówiliśmy sobie kilka miłych słów, aby poznać się i zaprzyjaźnić.

Przyszła moja kolej. Każdemu  ciepłe spojrzenie i sympatyczne słowo. Kiedy podeszłam do Henrego, zupełnie niespodziewanie dla samej siebie pocałowałam go w dłoń.

Tak jak całuje się matkę lub ojca w dowód miłości, szacunku, wdzięczności.

Słowa miłości popłynęły same wprost z serca. Henry odwzajemnił się takimi samymi i ucałował mnie po ojcowsku.

To było niesamowite.

Następne odczucie bliskości, ciepła, miłości.

Byłam trochę speszona swoją reakcją. Nikt nie postąpił podobnie. Było mi po prostu głupio. Co pomyślą inni?

Miałam w oczach łzy wzruszenia i nie rozglądałam się specjalnie, ale w czasie przerwy jedna z uczestniczek kursu, podeszłą do mnie i powiedziała, że widziała tę scenę i miała również w oczach łzy. Wzruszyła się tak, jak i ja.

 Nie znam niemieckiego, kontakt był utrudniony, ale przez cały dzień zajęć przepełniała mnie miłość.

Na koniec pierwszego dnia henry zadał zadanie domowe.

Mieliśmy cofnąć się do dzieciństwa i przypomnieć sobie jakieś wydarzenia. Nie mogłam jednak skupić się, myśląc cały czas o  Henrym. Tak mało o nim wiedziałam. Byłam ciekawa wielu spraw, jego rodziny, żony.

W nocy przyśnił mi się Henry. Spacerowaliśmy po mieście, w którym odbywał się kurs, a on opowiadał mi o swojej rodzinie. Mówił o żonie, która zmarła przed kilku laty i jeszcze innych sprawach. To był długi cudowny spacer. Trzymałam go pod rękę, jak starego kochanego przyjaciela.

 

Na drugi dzień każdy opowiadał o swoich przeżyciach, ja wspomniałam tylko, że spacerowałam z Henrym całą noc.

Na przerwie podeszłam do niego i powiedziałam, co mi się śniło. Spytałam o żonę. Potwierdził, zmarła przed kilku laty.

Na zakończenie wymieniliśmy kilka zdań, mówiąc o miłości i wzajemnej sympatii. Moja znajomość niemieckiego wystarczyła zaledwie do powiedzenia i zrozumienia kilku  zdań.

 Henry wyjechał, ale pozostało uczucie zaciekawienia, kim jest, kiedy spotkaliśmy się i dlaczego odczuwałam taką niesamowita miłość.

 Znałam metodę. Zastosowałam ją.

Oto wspomnienie inkarnacyjne.

Chyba II połowa XVII w.

 

 1. OBRAZ

 Jestem małą dziewczynką, mieszkam z ojcem i nianią. Mamy duży dom, piękny ogród. Widzę siebie siedzącą przy ogromnym stole, obok ojciec. Mama zmarła przy porodzie.Jestem kochana, bezpieczna. Ojciec jest bardzo czuły, troskliwy. Cała miłość przelał na mnie. Jestem jego skarbem.

 2. 

Dzieje się coś złego. Zamieszanie. Mamy opuścić dom. Ojciec jest zmartwiony. Był wysokim urzędnikiem. Teraz następuje jakby zmiana władzy. Jest zdegradowany. Musimy uciekać. Nastają inne rządy. Ojciec uważany jest za zdrajcę, ponieważ jest przedstawicielem starej władzy. Bardzo się martwi. Chce mi zapewnić wysoki poziom życia, bezpieczeństwo. To, co się dzieje sprawia, że nie wie, czy sobie poradzi.

3.

Mieszkamy w Paryżu. Mam ok.19 lat. Ukrywamy się pod zmienionym nazwiskiem. Przechodzimy szybko ulicami. Jest czas niepokoju, chaosu, wiece na ulicach. Dużo mieszczan.Jesteśmy ubrani skromnie. Jestem w długiej sukni, okryta peleryną, z kapturem na głowie.Chodzimy wszędzie razem. Ojciec bardzo mnie kocha. Troszczy się o mnie. Mieszkamy w małym mieszkanku.Dwa pokoiki, ale umeblowane gustownie, starannie i czysto.Nasza wzajemna obecność wystarcza nam do życia. Choć obecny jest ciągły niepokój, jesteśmy szczęśliwi.

 4 .

Przechodzimy ulicą. Szybko nie rozglądając się na boki.Nagle moją uwagę przykuwa młodzieniec. Jest piękny i taki bezpośredni, pewny siebie, radosny, rozwiane włosy. Ojciec nie chce się zatrzymać, a ja bardzo chcę się przyjrzeć. Moje serce zaczyna bić szybciej.

 5.

Jesteśmy już ?po słowie? z moim ukochanym. Pokój naszego mieszkanka. Ojciec leży na sofie jest umierający.Nie chcę żeby odszedł. Tak bardzo go kocham. To jest ogromna, głęboka miłość. Ojciec płacze. Od dawna chorował.Tak bardzo bał się, że będzie musiał mnie zostawić samą. Nie chciał tego. Trzymał się kurczowo życia. Nie mógł przecież zostawić swojej małej dziewczynki, samej na świecie, bez opieki kogoś bliskiego. Teraz może już odejść. Wie, że będę miała opiekuna. Nie będę sama. Ojciec jest już bardzo zmęczony. Ta walka o zdrowie, o przetrwanie, ciągłe ukrywanie i lęk przed opuszczeniem mnie zupełnie pozbawiły go sił. Tak bardzo nie chce umierać. Tak bardzo mnie kocha. Nie chce się rozstawać. Ale sił coraz mniej.

A ja tak bardzo się boję, że nie poradzę sobie bez jego miłości.Przepełniają mnie te same uczucia, które towarzyszyły spotkaniu z Henrym. To niesamowite. Trudne do opisania.Miłość, totalna wszechogarniająca miłość, czułość, ciepło.Nie można tego ubrać w słowa.Ojciec umiera. Ja płaczę. Dopiero odszedł, a ja już tęsknię, za jego spojrzeniem, dotykiem, sercem.

 6 .

 Spacerujemy z mężem i dziećmi. Mamy dwóch małych synków. Jesteśmy szczęśliwą rodziną.To zastanawiające, jak wieczna może być miłość. Jak uczucia, odczuwane prze wiekami, mogą odżywać w naszych sercach. Dlaczego spotkałam się z ojcem po latach?

 Myślę, że po to, by wznieść się na wyższe poziomy miłości.

Kochany Henry pojawił się, aby dokonało się dalsze oczyszczenie serca, abym przypomniała sobie czym jest miłość i dalej pracowała w tym kierunku.

Dalszy etap budzenia się serca.

 PRAWDZIWA JEST TYLKO MIŁOŚĆ.

 

 

 

 

dsc_0008

Wczasy duchowe 11-21.08.2011

Jak zwykle oddaję prowadzenie Duchowi wierząc , że wydarzą się sprawy najważniejsze dla wszystkich.

Pogoda sprzyjała – był upał i ciepło, ulewa i burza i mogliśmy uczestniczyć w tym wszyscy. Było nas 12 osób.

Każdy z uczestników otrzymał swój dzwięk do śpiewania, który podnosi wibracje , zmienia enegetykę, otwiera czakram serca, gardła, uwalnia przestrzeń płuc, grasicę, wycisza.  Śpiewaliśmy wspólnie w puszczy, podczas wyprawy kolejką wąskotorową, w cerkwi, na ognisku , w miejscu mocy i w domu, harmonizując się coraz bardziej we wspólnym śpiewie.

Były też wspólnie odśpiewywane runy.

Otwieraliśmy się coraz bardziej na wspólne połączenie poprzez głos i …było naprawdę pięknie, muzyka serc wznosiła się do góry.

Były dwa ogniska, jedno u Pani Lucynki,  podziwialiśmy tam grę na bębnie szamańskim Gyuli, drugie -w głębi puszczy gdzie odwiedziliśmy pięknych ludzi i przy wieczornym ognisku słuchaliśmy  bardzo ekspresyjnej gry na perkusji – grał Gyula i tajemnicze, młode dziewczę, grali też na szamańskim bębnie.

Odwiedziliśmy miejsce mocy w Puszczy Białowieskiej . Przemówiły do nas kamienie, opowiadając swoją historię – był kamień strażnik pełen ciepła i miękkości, kamień z męską energią mówiący o bolesnych wydarzeniach, kamień żeński pokazał  mocarną mądrość żyjących tam kobiet, pomimo swej delikatności, trudów , napaści, potrafiły utrzymać wewnątrzną pewność swej mocy , nieprzemijalność żeńskiej boskiej mądrości serca i kamień dziecko – obietnica Nowego. Niektórzy z uczestników rozpoznali swoje wspólne  wcielenia, było wybaczanie, zjednoczenie, miłość.

Nic nie dziele się przypadkowo , tak i tu zjawiliśmy się rozwiązania starej karmy i odnalezienia nieprzemijających prawd przechowywanych w kamieniach.

Zwiedziliśmy pobliskie miasteczka, w Hajnówce starą, piękną cerkiew, carski dworzec, carski park, wchodziliśmy na wieżę widokową, oglądaliśmy zwierzęta – łosie, żubry, sarny, żbika, polskie koniki, i inne. Gyula prowadził nas w dziewicze tereny puszczy, tam gdzie nie tylko niezwykłe piękno przyrody / ścisły rezerwat/, ale i zwodnicze bagna. Sama miałam okazję poznać ich siłę kiedy wpadłam wraz z jednym z uczestników w niewielkie bagienko i żadnym sposobem nie mogłam sama się wydostać – potrzebna była pomoc innych.

Niektórzy odwiedzili szeptuchę, być na Podlasiu  i nie dotknąć tajemnicy ……….?

Sporo pracowaliśmy, dyskutowaliśmy, otwieraliśmy serca i umysły aby poznać wolność czwartego wymiaru.

Malowaliśmy obrazy duszy, Adrian napisał dla każdego wiersz, bawiliśmy się kartami Osho i mandalami Mayów, które zawsze miały dla nas ciekawe przesłania.

Byliśmy też w gospodarstwie Gyuli – strzelaliśmy z bata, łuków, jedliśmy jabłka prosto z drzewa, głaskaliśmy konie.

No i zadziały się niespodziewane rzeczy.

Tomek – podczas warsztatów poprosił o rękę swoją ukochaną Madzię i został przyjęty / jest zdjęcie w galerii/,  Gyula i Ewunia odnaleźli się po wiekach i ich serca ponownie połączyła miłość / też jest zdjęcie/.

Kamila wraz z Andrzejem / są parą /  wypiekali pyszne ciasta.

Igor , zawsze chętny do pomocy, rozśmieszał nas wszystkich swoim poczuciem humoru , tak jak i Adrian , który dzielił się swoimi przemyśleniami i snami.

Piotr cichy i spokojny pracował wytrwale nad swymi ograniczeniami z trzeciego wymiaru, opowiadał sny, które układały się w logiczne przesłanie.

Aneczka – zagłębiona w swoim duchowym świecie, roztaczała kobiece piękno i czas.

Ewunia – delikatna i drobna, przytulanka, odnalazła swoje wcielenie silnej mądrej kobiety na miejscu mocy.

Jurek – pilnie uczestniczył w pracy i rozśmieszał nas często, szczególnie utkwiło w pamięci , chyba nam wszystkim, jego pytanie — Na ile lat ja wyglądam – wspomnienie tego pytania zawsze budziło salwy śmiechu.

Madzia i Tomek , Kamilka i Andrzej – zakochani – przyjemnie było patrzeć na ich miłość i wzajemne obdarowywanie.

Śmialiśmy się często ……bardzo czesto. 

Czas szybko mijał, to tylko 10 dni, ale był to PIĘKNY CZAS .

Dziękuję Kochani za ten wspólny CZAS DUSZ, czas radości, miłości i dobra.

Kochani w Galergii wiele zdjęć z naszej wspólnej wyprawy w głąb siebie.

dsc_0008

LIST EWUNI

Kochana Elen, Namaste

Chciałabym opisać słowami niezwykłość warsztatów ale tak trudno to wszystko słowami wyrazić, każda chwila była w JAM JEST, nie zastanawiałam się co będziemy robić za chwilę i czy w ogóle coś będziemy robić, nie wiedziałam jaki jest dzień nie znałam jaki jest czas a działo się, na warsztatach zobaczyłam swoje silne wzorce i ograniczenia, niektóre ujawniły się i zeszły jak lawina, czy uzdrowiłam wszystkie wzorce schematy które sobie uświadomiłam?, nie wiem, wiem jednak że nie boje się iść przez
życie ponieważ Ty pokazałaś Nam jak żyć, nie tylko dopełniłaś moją wiedzę porządkując ją w taki sposób,iż nie pozostały wątpliwości ale najpiękniejsze jest to że całą sobą pokazałaś Nam swoją kobiecość, delikatność a jednocześnie siłę, pokazałaś prawdziwe życie w 4 wymiarze jakie jest, jak je odnaleźć w sobie jak uczyć się kochać codzienność jak odbierać to co życie przynosi i za to Ci z całego serca dziękuje niezwykła przepiękna Kobieto, nie mogłam doczekać się poznania Ciebie, myślałam jaka
jesteś naprawdę czy jesteś dostępna czy będę mogła się do Ciebie przytulić, przy Tobie uruchomiły mi się wzorce oceny i krytyki zobaczyłam silny wzorzec że wszystko musi być doskonałe wręcz idealne a Ty pięknie pokazałaś siebie jako taką zwyczajna niezwyczajną, na warsztatach poznałam niezwykłych ludzi, moje wakacje to CUD doświadczania 4 wymiaru wesołego radosnego, już nie boje się smutku nie boje się wiatru ani piorunów czekam na to co życie przynosi i chce iść z nurtem życia ono przynosi
same dary. Kocham Cię Elen i serdecznie pozdrawiam wszystkie cudowne istoty dziękuje Wam że byliście ze mną na warsztatach, dziękuje Ci Aniu, Kamilko, Madziu, Andrzeju, Igorze, Tomku, Piotrze, Adrianie, Jurku, dziękuje mojemu Rycerzowi.

Ocean Miłości dla wszystkich

Ewunia

 

Witaj Kochana Elen,

Jest czas niezwykły, powoli otwieram serce,czuję jak roztapiają się wszystkie lęki czasem nie wierząc czy śnię bo piękny prezent dostałam – niezwykłego mężczyznę który jest dla mnie tak wielkim oparciem inspiracją przy którym tak dobrze się czuję, jego ciepło bliskość mądrość, dobroć nie sposób nie iść za tym, czuję swoje serduszko jak staje się coraz większe coraz bardziej czyste w swej prawdzie, wzrusza mnie to; czuję i widzę jak życie jest piękne, jak wiele darów przynosi, mam taką siłę w sobie i wiarę w siebie wiem że idę właściwa drogą pozwalam aby życie płynęło nurtem, tak pięknie pokazałaś Nam że życie w każdej sytuacji jest wyjątkowe, dla mnie warsztaty , spotkanie z Tobą stanowią łaskę Boga, kiedy dokonujemy wyboru, głęboko ze swej duszy pragniemy wzrostu to otrzymujemy pomoc, wiele rzeczy dzieje się poza sfera naszych wyobrażeń oczekiwań, a wszystko we właściwym dla Nas czasie, po warsztatach przestałam się przejmować wieloma sprawami bardziej pozwalam sobie na bycie sobą,przyjmuje to co życie przynosi, nie planuję i jest pięknie, Gyula był u mnie pojechaliśmy razem w góry była z Nami Ania, i wspaniałe istotki które tak samo idą piękna droga wzrostu, jest czas łączenia się spotykania dusz, na szczycie góry Radochna śpiewaliśmy runy i tak pięknie niosło dźwięk, cały czas następuje praca nad sobą widzę swoje ograniczenia, maski już nie boje się ich zobaczyć,będę pisać kochana Elen i napewno zadzwonię – tak wiele się dzieje ostatnio, ……., bardzo Cię Kocham, wiem że otoczyłaś mnie swoim sercem, dałaś wsparcie i ochronę, dałaś mi zrozumienie i piękną lekcję pokory, wiem że niedługo się zobaczymy, kochana Elen zwykła niezwykła czasem mam ochotę powiedzieć Mamo, tak czuje w sercu, taką bliskość do Ciebie, Kocham Cię Elija, jesteś przepiękną Boginią, pokazujesz Nam kobietom jak być silną, a jednocześnie delikatną, w pełni kobiecą.

Ocean miłości dla Ciebie i Jureczka
Jesteście cudowni
Ewunia

 

 

LIST ADRIANA

Podczas wczasów duchowych, na których byłem, przede wszystkim się zrelaksowałem i odpocząłem od zgiełku codziennego dnia. Poznałem tam wspaniałych, serdecznych ludzi, których polubiłem i którzy zostali moimi przyjaciółmi. Każdy dzień tych niezwykłych wczasów był wypełniony kontaktem z pięknem puszczy Białowieskiej, która to napełniała mnie spokojem i harmonią. Dzięki pracy duchowej, która miała tam miejsce pogłębiłem swój kontakt z samym sobą. Udało mi się zrozumieć i uświadomić dwie bardzo ważne kwestie dotycząc mojego obecnego życia. Pierwsza z nich, która to jest niezmiernie ważna dla każdego człowieka, który zaczyna się w jakiś sposób rozwiać duchowo jest zrozumienie, że droga tego rozwoju jest we mnie i to ja jestem tą drogą. Kiedyś wydawało mi się, że to od kogoś lub czegoś zależy- mój rozwój. Jednak teraz uświadomiłem sobie to, że powód jak i przyczyna oraz skutek są częścią mej wiecznej istoty. I tylko ja jestem odpowiedzialny za moje postępy i efekty w moim życiu. Drugą bardzo ważną kwestią, którą sobie uświadomiłem było głęboki zrozumienie tego, dlaczego uciekałem przed związkami i nie potrafiłam stworzyć trwałego związku . Było to spowodowane tym, że w poprzednich życiach doświadczałem utraty swych rodzin jak i partnerek życiowych oraz dzieci, które w tamtych życiach bardzo kochałem. Te straty zapisały się we mnie i niosły przekaz w mej podświadomość, że związek to coś strasznego i pełnego bólu, co powodowało, że przed tym doświadczeniem uciekałem i nie potrafiłem się na nie otworzyć. Bardzo się cisze z tego że zdecydowałem się na ten wyjazd i ze wszystkiego co otrzymałem na tych wczasach.

Wewnętrzne królestwo

Każdy z nas w głębi siebie

Ma wieczny niezwykły świat

Królestwo pełne miłości

Tam początek ma

Ogień woda ziemia i wiatr

Tam początek istnienia

Tam ten wieczny ojciec

Który na nas czeka

My wieczne kwiaty

Ciałem, kośćmi oblepione

Poprzez dotyk emocje

Rozpalamy duszy naszej płomień

Odkrywamy czar delikatności

Poznajmy, czym jest głód tej wiecznej miłości

Smakujemy smutku jak i radości

Doznajemy z ciałem rozłąki, jaki i zjednoczenia

Bo tak właśnie wygląda droga wiecznego istnienia

Droga prostej niezachwianej prawdy

Poza nami nie istnieją bogowie ani diabły

Bo wszystko, co nas dotyka w nas początek bierze

W nas się zaczyna nasza wędrówka

Nasze wybawienie

Tam właśnie kroczymy

Zamieszkując ziemię

 

LIST ANI
Kochana Elen,
Kochani: Adrianie, Gyula, Igorze, Tomku, Piotrusiu, Andrzeju, Jureczku, niezwykle się cieszę, że mogłam Was poznać. Kochane Boginie: Elen, Madziu, Ewuniu, Kamilko niezwykle się cieszę, że mogłam Was obserwować i podziwiać, ale co najważniejsze, wiele się od Was nauczyć. Ilekroć przypomnę sobie ten niezwykły, spędzony we wspólnym gronie czas, niezmiernie za Wami  wszystkimi tęsknię. Każdy z nas to dopełnienie całości. Niezwykła różnorodność w jedności, wszystko w nicości. Dziękuję za te wspaniałe i niepowtarzalne chwile. Dziękuję za słowa otuchy i mobilizacji. Dziękuję za ostatnią noc spędzoną na korytarzu :-), trochę pokory nigdy nikomu jeszcze nie zaszkodziło 🙂
Adrianie, mój niezwykły bracie Kocham Cię :);
Gyula, jesteś dla mnie prawdziwym oparciem i wzorem wolności Dziękuję, że jesteś :);
Igorze, jesteś niesamowitym mężczyzną i takim pozostań na Zawsze. Dzięki Tobie poznałam swoje ograniczenia. Dziś moje serce jest już w pełni otwarte i gotowe na przyjęcie miłości mężczyzny. Dziękuję Ci za to z całego serca :-);
Tomku, Twoja tajemnicza osobowość i niezwykłość były/są dla mnie wielką inspiracją. Jesteś wzorem dla wszystkich mężczyzn Nowego Czasu. Poznać Ciebie rycerzu Madzi, to wielki zaszczyt. Dziękuję :). 
Piotrusiu, Ty mój Aniołku, jest w Tobie tyle dobroci i łagodności, że aż dech zapiera w piersiach. Twoja KOBIETA to niesamowita szczęściara :). Zaszczytem było Cię poznać. Mam nadzieję, że wkrótce się zobaczymy (mam ochotę Cię troszeczkę „rozruszać”) :);
Andzejku, Twój spokój i miłość do Kamilki są wzruszające. Dziękuję, że pokazałeś nam jak Miłość potrafi być cierpliwa, wytrwała i niewzruszona :);
Jureczku jest taki cudowny :). Potrafisz wzruszać, aż do łez. To niezwykły dar, pielęgnuj go w sobie. Twój ujmujący uśmiech niech nigdy nie zchodzi z Twojej, „wiecznie młodej” twarzyczki :). Nadal wspaniale opiekuj się Elen – Rycerzu :); 
Elenko, Ty mój cudzie świata, cóż mogę jeszcze dodać do tych wspaniałych cech Twojej osobowości, które są wychwalane na Twojej stronie (ale nie tylko) pod niebiosa ? Chyba tylko, one wszystkie razy nieskończoność i tak po wieczne czasy :). Dziękuję Ci kochana za wszystko. Moja wdzięczność za Twoje wspaniałe cuda nie ma końca;
Madziu, wiesz, że z ciężkim sercem oddawałam Ci „moje” łóżko ? :). Dziś bez mrugnięcia okiem oddałabym Ci wszystkie łóżka świata ( i wszechświata :). Jesteś WIELKA moja kochana Madziu. Brak mi słów, abym potrafiła wyrazić Tobie moją ogomną wdzięczność, szacunek i podziw za to, że Tu Jesteś. Kochanie liczę na to, że wkrótce się zobaczymy :);
Ewuniu, kruszynko WIELKA DUCHEM, jesteś moim najsłodszym oparciem i najukochańszą bratową pod słońcem. Dziękuję każdego dnia, że jesteś mój cudowny Aniołku :);
Kamilko, jesteś słodka jak ciasteczko i gdybym mogła to bym Cię kochanie schrupała :). Kochanie masz tyle dobra, ciepła i miłości w sobie – jesteś CUDOWNA królowo. Do zobaczenia :); 
Pozdrawiam Was w nieskończonej Miłości
Ania

JAK ZAMÓWIĆ PRZEKAZ

1. Datę urodzenia
2. Imię, nazwisko.
3. Pytania, choć może być również przekaz ogólny.

Możesz zdawać tyle pytań, ile potrzebujesz lub poprosić o przekaz ogólny / to co w danej chwili chcą Ci przekazać Przewodnicy/.

Przekaz wysyłam w ciągu 14 dni po odnotowaniu wpłaty.
Zamówienie najlepiej złożyć poprzez pocztę : zyjwmilosci@wp.pl lub telefonicznie 516 797879 , 43 650 63 15

PRZYKŁADY  PRZEKAZÓW.

http://www.epokaserca.pl/instytut/2013-03-03-15-25-24/przekazy-indywidualne

Mały przekaz

 


Nie oglądaj się za siebie, nie lękaj przyszłości, bądź jak ptaki na niebie, pozwól, by niósł cię wiatr miłości, szybuj z Duchem.
Kochaj i żyj – teraz.

Bóg stworzył kobietę – aby rozpoznała swą boską i wieczną naturę i potęgę otwartości, przyjmowania, naradzania, a mężczyznę – aby…rozpoznał boską moc umysłu, świadomość zasiewu, oraz odpowiedzialność za zasiew. To właśnie tajemnica tworzenia życia. Te dwie siły, aspekty boskości -stały się człowiekiem, aby na tej planecie, poprzez swe człowieczeństwo, rozpoznali kobieta i mężczyzna, wyższą naturę swej Istności.

Ludzie myślą, że są – zdobywają lub są zdobywani, stają na szczytach lub w dolinach, uznają swoją brzydotę lub piękno, mądrość lub głupotę, są odważni lub tchórzliwi, itd…..dylemat za dylematem, dramat za dramatem……..a przecież, ICH NIE MA. JEST TYLKO BÓG, ISTNOŚĆ, która poprzez figurę człowieczą POZNAJE i ROZRASTA SIĘ. Skąd więc tyle zamieszania i po co?

/przekaz/
Z mojej książki „W kroplach wiosennego deszczu”

644190_409442625821573_304795875_n

PRZYPOWIEŚCI DUCHA

 

 

644190_409442625821573_304795875_n

Więcej opowieści, przypowieści i mądrości DUCHA znajdziesz w książce

„Z MIŁOŚCI SERCA” Opowieści, przypowieści, mądrości Ducha

 http://www.epokaserca.pl/instytut/ksiazki/przypowiesci-ducha

„To co samo przychodzi, jako dar zawsze najlepszy, to przeznaczenie i wybór wyższej mądrości, aby rozpoznać siebie i wzrastać w mądrości i do Ducha swego miłości. Wybór poza wyborem umysłu małego, póki nie dorośnie ten do wyboru świadomego”

 

 Prawdziwy mistrz rzekł: nie idź za mną, idź zawsze za sobą, gdyż tylko tak znajdziesz to co odnaleźć przyszedłeś. We mnie nie ratunek, ani nie mądrość, dość pomocy, ty Światłość Światła, ty blask słońca. Złamię tę lichą trzcinę, zdmuchnę ten słaby płomień, gdyż jedno i drugie iluzją jest prawdy o tobie. Świeć potęgo. Nie dał wsparcia ni litości, dał prawdę, choć nie takiej się uczeń spodziewał pomocy. Nie upadł, nie zgasł, zapłonął, gdyż prawda nie licha jest a potężna i cuda czyni.

 

„Czynienie dobra i uzdrawiania – zawsze jeden kierunek mieć może – ku sobie, jako Duchowi, który nie rozpoznał siebie do końca. Tu uzdrowienie potrzebne i dobra czynienie, aby stać się JA I MÓJ OJCIEC JEDNO JESTEŚMY. Jeśli zaczynasz od zewnętrzności dobro i uzdrawianie jak gruszka jesteś wciąż zawieszona na Drzewie poznania DOBREGO I ZŁEGO, a DRZEWO ŻYCIA WIECZNEGO CZEKA. Gdy Duchem się stajesz nie czynienie dobra pierwsze lecz prawdy, która poprzez Jezusa szła – nie czyńcie drugiemu, aby i wam nie uczyniono. 
Czyń więc nie dobro lecz DUCHA PRAWDĘ, gdyż Jezus rzekł : Nie uzdrowiłem go dla niego, a na świadectwo Ojca. „

 

– Potęga we mnie jest – rzekł uczeń do mistrza po wysłuchaniu wykładu.
– Czyżby? – zadaje podchwytliwe pytanie mistrz – jaka to potęga zamieszkała w tobie?
– Tak jak rzekłeś mistrzu, potęga światła i miłości.
Uśmiechnął się mistrz i pyta:
– Czym światło i miłość jest?
Zastanawia się uczeń, nie bardzo wie co odpowiedzieć.
– No?światło i miłość, każdy wie czym są.
Mistrz śmieje się:
– To nie światło, która znasz, ani nie miłość którą rozumiesz po ludzku jako obraz czułości i nostalgii.
Dziwi się uczeń:
– Jak to, więc czym są, czym mogą być innym światło i miłość?
-To tajemnica, którą nielicznym mogę zdradzić – przekomarza się trochę mistrz – ale, zdradzę ją tobie, bo widzę, że kręcisz się z niecierpliwości, aby poznać prawdę życia.
– Oj tak, tak, proszę.
– Posłuchaj więc. 

Jak Yin i Yang tak miłość i światło są, jak kobieta i mężczyzna, jak przyjmowanie i obdarowywanie. Miłość siłą jest przyjmującą, otwartością serca na przyjęcie każdego aspektu istnienia w ramiona czułości, ze zrozumieniem drogi jaką każdy z tych aspektów zmierza w swej ewolucji, jest jak matka, a światło to siła, ruch, działanie i tworzenie jak ojciec, który mądrością jest, prawdą i prawością życia zewnętrznego, tym co daje, obdarowuje. Miłość rodzi światło, a światło stwarza miłość. Wiedza to tajemna, gdyż przez niewielu rozumiana w pełni, lecz jeśli czas poświecisz poznasz jej głębię, a wówczas otworzą się przed tobą drzwi tajemnic wszelkich.
Uczeń zrozumiał, odszedł i nigdy już uczniem nie był.

 

– Dlaczego dziwisz się światu – zapytał mistrz ucznia, który pilny był w nauce, lecz jeszcze niewiele wiedział  –  Świat jest jaki jest,  nie jemu się dziw, lecz sobie, że jeszcze tego nie pojąłeś.

Smutek ogarnął ucznia, chciał dobrze, pilny  był, więc pojąć chciał jak najwięcej, dlaczego mistrz, tak mówi, przecież jest w nim tyle otwartości i pragnienia zmiany ? dziwił się.

– Mistrzu, czy mam nie pytać nigdy o nic więcej?

– To będzie najlepsze, żyj, ciesz się każdą chwilą, a gdy cisze uzyskasz, w której Twój umysł pytań nie będzie zadawał,  otrzymasz odpowiedź na każde pytanie, choć pytać nie będziesz.

I tak się stało, prawda sama trafi do domu.

 

Nieposłuszeństwo bunt rodzi, służalczość wstręt, a podległość swemu sercu ? radość.

Wojna trwa, bo wciąż na froncie wielu chętnych.

Za 30 srebrników oddali życie Jednego, ty za darmo jedyne życie oddajesz?

Odszedł ten, który czekał, pozostały zgliszcza.

Nici z miłości, gdy śpią jeszcze.

Strawa jest dobra dla ciała, dla Ducha mądrość potrzebna i otwartość.

Posłuszny może być pies, człowiek ma mieć mądrość.

Są kwiaty które często kwitną i takie które nigdy nie zakwitają, a życie mija.

 


angels____by_nidhogg_ru



OPOWIEŚĆ NA DZIEŃ MATKI

Matka, no cóż – rzekł nowy uczeń do mistrza – szanuję ją, dała mi życie.
– I cóż to znaczy dla Ciebie, dała życie – pyta mistrz.
Zastanowił się uczeń, bo choć nie raz wypowiadał te słowa, tak naprawdę nigdy nie zastanawiał się zbyt głęboko nad ich sensem.
– No.. życie, jestem tu, widzę, uczę się, wzrastam, szukam Boga, pogłębiam wiedzę – stara się uczeń wymyślić coś mądrego, lecz utknął.
Mistrz wstał i podszedł bliżej ucznia, usiadł bardzo blisko, na wprost i spojrzał głęboko w jego oczy.
– Pomyśl, lecz nie umysłem a sercem, co masz dzięki swej matce.
Myśli uczeń, głowi się, młody jeszcze w świadomości swej odpowiedzi innej niż poprzednie nie potrafi udzielić.

– ŻYCIE – odpowiada spokojnie mistrz, ŻYCIE.
– No tak, mówiłem już o tym.
– Ty o życiu mówiłeś, ja o ŻYCIU wiecznym, a to wielka różnica.

Nie zrozumiał uczeń, wszak młody był i nie dziwiło to mistrza, raczej chciał sprowokować go do zastanowienia nad niezwykłością MATKI, która na świat potomstwo wydaje. Wieków tyle minęło, tyle pokoleń, lecz kto pojął, czym jest MATKA, jaką rolę odgrywa w życiu człowieka, który w świecie bólu jeszcze rodzi się i smutku.
Było tam więcej uczniów, lecz żaden z nich nie znał innej odpowiedzi, młodzi przecież byli w swej świadomości i tylko stary mistrz, prawdę mógł im wyjawić i chętnie uczynił to wiedząc, że sami zbyt długo dochodzić będą do tego, co tak istotne jest w życiu i jako pierwsze powinno być zrozumiane.
Rzekł patrząc w głąb siebie, dotykając w swym sercu matki swej z ogromną miłością i wdzięcznością za dar życia, za szansę życia wiecznego, za możliwość przekazywania teraz światła innym.

– Matka do światło boskości, które stało się kobietą, wybrała tę trudną rolę, aby nie tylko sama wzrastać w trudnym dziele przemiany ewolucyjnej, gdzie z wielu wzorców starego świata bólu, cierpienia, zaniżenia jej wartości, jako kobiety i człowieka musi się wydostać, lecz jeszcze podjęła się zadania umożliwienia innych duszom, takim jak wy stania się wolnymi istotami światła.
Ma swoją jakże trudną rolę, społeczną, partnerską, odnalezienie siebie, jako kobieta i ludzka istota, lecz jeszcze matka, a to największy jest obowiązek, bo raz podjęty nigdy nie ulega przedawnieniu. To ogrom pracy od niesienia życia w sobie przez długie dziewięć miesięcy, podczas których pracować musi i wykonywać wiele obowiązków, choć trud to jest dla niej coraz większy, gdy dziecko rośnie, poprzez poród, o którym żaden z was pojęcia nie ma, gdy w męskiej jest inkarnacji, z daleka łatwym się on wydaje, lecz z bliska, ogromny to wysiłek, ból i trud niewyobrażalny, o którym MATKA jakże szybko zapomnieć potrafi, tuląc swe nowo narodzone dziecko.
A później noce nieprzespane, doglądanie, pielęgnowanie, każdego dnia i nocy każdej, jak o największy skarb troszczy się, choć często nie potrafi tego, co czuje wyrazić słowami i ani dziecko, ani mąż nie wiedzą, co w matce się dzieje, ile jest w niej miłości, ile niepewności, oddania, lęku o to małe życie. Każda chwila wypełniona jest dzieckiem. Czy chce tego? To silniejsze jest od niej, to ogromny wysiłek, którego nie sposób się wyzbyć i z powodu miłości do tej małej, bezbronnej drobiny, którą pod sercem swym nosiła i z powodu planu, jaki powstał na Ziemi – macierzyństwa, które silne być musi, aby dusze, które zejść chcą mogły przystań znaleźć, serce i opiekę, która w tym czasie jest im niezbędna.
Kołysze MATKA swą troską, czasami nie potrafi wypowiedzieć słów miłości, czasami zbyt zmęczona, lecz zawsze w bliskości jest sercem swym z dzieckiem. Daje całą siebie, są jak jedna istota. Towarzyszy dziecku przez wszystkie lata jego życia, wówczas, gdy małe potrzebuje jej nieustannie i gdy dojrzewa w buncie odrzucając jej mądrość. Ona trwa w miłości zawsze, cokolwiek uczyni ona kocha, nawet, gdy lata mijają, niejedna noc nieprzespana, a później wnuczęta, krew z krwi przedłużenie siły miłości.
Gdy kobieta staje się MATKĄ, już nigdy nie istnieje dla siebie, staje się poprzez macierzyństwo SERCEM ZJEDNOCZONYM – poznaje jedność, współodczuwanie, troskę, prawdziwą miłość, która kocha pomimo wszystkiego, co wydarzyć się może.

Zasłuchali się w opowieść mistrza uczniowie, nawet im oko nie drgnie, bo mistrz mówi o tym, co niby tak oczywiste, w zupełnie inny, nieznany im sposób.
A mistrz dalej ciągnie swą opowieść, otulony ciepłem matczynej miłości, bo choć matka jego dawno świat ten opuściła, miłość jej nadal przy nim jest, jak miłość BOGA, nie dlatego, że samotnym się czuje i matczynej potrzeba mu opieki, lecz dlatego że POJĄŁ to, o czym chce dalej uczniom mówić.

-Mąż widzi wysiłki żony, lecz niewiele rozumie, jakże często w pretensjach i żalu, sam dzieckiem się staje i zamiast jak mężczyzna otoczyć opieką kobietę i dziecko, on histerycznie domaga się uwagi – egoista. Jakże często w głupocie swej szuka pocieszenie u innej kobiety, jak niedorozwinięty w swej męskiej świadomości plemnik, który zagładę sobie szykuje, ale to już inna opowieść – o partnerstwie. Ona jakże często sama w trudzie macierzyństwa i życia swego, sama bez pomocy z oczekującym względów mężem, domagającym się seksu, bo przecież należy mu się, ma prawo. Świat zmienia się i męska świadomość, lecz wciąż zbyt mało, zbyt powoli. On myśli o sobie, ona o wszystkich.
To jak różnica między umysłem a sercem, on wybiórczy, ono wszechogarniające.
MATKA – daje pierwszą lekcję miłości, która niestety nie została zrozumiana. To lekcja dla męskiej jest populacji, dla synów i męża, bo dziewczynki, kiedy staną się matkami, zrozumieją, czym serce jest, lecz oni, tylko poprzez naukę macierzyństwa mogą zrozumieć profil serca. To pierwsza nauka. Jeśli dziewczynka zechce, też może już za dzieciństwa lekcję odebrać wówczas jej życie późniejsze inny obrót przynieść może. Lecz i to inna już opowieść.

Zasłuchani uczniowie, w takim byli zamyśleniu, że grzmotu nie usłyszeli nadciągającej burzy, a ona nie chcąc przeszkadzać w tej ważnej ?naradzie? poszła bokiem.

-To, co czyni kobieta odważając się zostać matką – czynić powinno serce każdego człowieka. Przyjąć dar życia / doświadczenie/, troszczyć się o nowo narodzone doświadczenie /każdą relację/, dać miłość bezwarunkową wszystkiemu, dać całego siebie, całe miłowanie bezgraniczne i bezterminowe, na zawsze. TO NAUKA PIERWSZA I DAR MATEK OD POCZĄTKU STWORZENIA ŚWIATA. To praca serca dla własnego wyzwolenia i ewolucji w drodze do źródła – rzekł mistrz cichym, pełnym miłości głosem.

Co w świecie się dzieje? Mąż w żądaniach i oczekiwaniach, dziecko podobnie. Gdy dziecko jest płci żeńskiej w przyszłości stanie się matką i pociągnie naukę, którą jako kobieta wzięło, gdy stanie się mężczyzną, ?co zrozumie?
Mężczyzna jest obrazem umysłu, jeśli zostanie w braku nauki, niezrozumieniu, jego serce nadal będzie puste a on umysł stwarzać będzie świat pustoty, braku, walki i zła.
DLATEGO NASZA DZISIEJSZA LEKCJA JEST TAK WAŻNA ? zwrócił się mistrz do uczniów.

Poruszyli się uczniowie myśląc, że to koniec wykładu, lecz mistrz zatrzymał ich:
– To jeszcze nie koniec. To była tylko pierwsza lekcja, niezrozumiana nawet przez kobiety, choć niesiona, jako ogromny trud od początku, gdy SERCE stało się EWĄ.
Czas na drugą lekcją.
Nie ma innej możliwości ewolucji w fizycznym świecie jak narodzić się z kobiety i wzrastać w widzialnym życiu. Jeśli jako dusze nie doszliście do stanu wolności i egzaltacji serca, jeśli nie staliście się Duchem czystym i miłującym, to właśnie wasza MATKA poprzez swoje życie, poświęcając jego ogromną część, daje wam tę szansę. Przez setki, tysiące lat, niewielu to wykorzystało i czas jest zrozumieć DAR MATKI, tylko poprzez nią czy jesteś kobietą, czy też mężczyzną możesz doświadczyć stania się DUCHEM. To JEJ DAR DLA CIEBIE i nie ma na świecie nic cenniejszego niż ŻYCIE, które daje ci MATKA, od ciebie dalej zależy, co zrobisz z nim, zmarnujesz w nienawiści, obojętności, złości, walce, dominacji, słabości, pretensjach, skupiając się na wytykaniu innym ich lekcji, na pretensjach do rodziców, że zbyt mało kochali, zbyt mało dali, czy też WEŹMIESZ DAR i WYKORZYSTASZ GO.
Żadne pieniądze tego świata, żadne inne dary nie mogą porównywać się z darem życia Twojej MATKI, bo to ona ofiarowując ci ogromną część swego życia, daje szansę, abyś RAJ STWORZYŁ NOWY, STAŁ SIĘ NOWYM ADAMEM I EWĄ, nowego już świata.
Złóż jej hołd, bo dała ci szansę życia wiecznego, jedyny w swoim rodzaju DAR, tu, teraz w tym świecie możesz sczeznąć w cieniu starego, lub narodzić się w świetle ? to ona MATKA, dała tobie tę możliwość.
Nie ważne jaka była, była jako człowiek przedłużeniem jej rodu, wyznacznikiem swoich zadań na to wcielenie, ale znalazła jeszcze czas, ogromnie dużo czasu, swego osobistego czasu, aby dać TOBIE ŻYCIE i SZANSĘ. Poświęciła swój czas, swoje zdrowie, noce i dni, abyś TY mógł ŻYĆ WIECZNIE.
Nie zmarnuj tej szansy. Nie miej oczekiwań, wymagań, pretensji – dała ci życie – RESZTA NALEŻY DO CIEBIE.

-Kiedy nastąpi prawdziwe przebudzenie ludzkości, macierzyństwo przestanie być potrzebne, z trudu narodzin zapisanych w Księdze Genesis, obudzi się radość narodzin, bólu i trudu już nie będzie, a później i narodziny przestaną być potrzebne gdyż nauka zostanie przyjęta, staniemy się ISTOTAMI ŚWIATŁA a te ani narodzinom, ani śmierci już nie podlegają – zakończył mistrz dzisiejszy wykład.

Nastała cisza, wydarzyło się coś, co bardzo głęboko poruszyło uczniów, siedzieli w skupieniu, jakże wiele dziś skorzystali. Czuli się dziwnie, świątecznie i zarazem wolni, dziwne to było uczucie. Gdy minęło pierwsze wrażenie uśmiech łagodności, współczucia i miłości pojawił się na ich twarzach. Podziękowali w ciszy mistrzowi i odeszli z ciepłem w sercach.
A mistrz cieszył się, wiedział, że poszli do swych matek umiłować je i oddać pokłon wdzięczności za dar życia wiecznego. I poczuli się mężczyznami. W tej jednej nauce, odnaleźli zrozumienie roli kobiety, ale i mężczyzny, oni umysł tego świata mają siłę, decyzyjność, wybór, to oni, tylko oni zdecydują, już dziś zdecydowali – STALI SIĘ MĘŻCZYZNAMI z MIŁUJĄCYM SERCEM.
Mistrz poczuł miłość, głęboką miłość do swej matki i wdzięczność. To właśnie to uczucie towarzyszyło mu tak często, poprzez nie, poprzez swe serce odczuwał wciąż swą matkę, choć w widzialnym świecie nie było jej, stała się jego sercem.

 

 

 

422091_4877128049360_1970160284_n

 

 

Z ciepła serca życie się rodzi – rzekł mędrzec do ucznia, gdy ten zapytał o sens życia.

– Mistrzu,  o sens pytam.

A mistrz:

 – Tak, rzekłem ci sens życia.

Nie zrozumiał uczeń słów Ducha, który ustami mistrza przemówił i zasępił się w swej niedoli i braku zrozumienia mówcy.

I zaśmiał się mistrz, przez usta którego Duch przemawiał do ucznia, jak do dziecka umiłowanego.

– Kochany mój – rzekł ciepło słowami miłości mistrz,  ? Kochany mój, z ust Ducha słowo wychodzi, lecz nie o zrozumienie masz się troskać, a odczucie w sercu swoim słów Ducha.

Myśli uczeń, myśli i nic ?dalej nic nie pojmuje.

Wówczas mistrz strzelił go w ucho:

– Poczułeś, – zapytał.

– Oj tak mistrzu, oj tak, dlaczego mnie bijesz?

Śmiejący się mistrz z niewielkim sarkazmem rzecze :

– Uważności odczuwania uczę cię ukochany, tylko uczę uważności odczuwania.

Z CIEPŁA SERCA ŻYCIE SIĘ  RODZI – kto potrafi niech zrozumie.

 

Było ich dwoje, ona i on. Patrzyli na siebie i żal się w sercach budził i tęsknota za zjednoczeniem, za stworzeniem pełni. Szli, tysiące lat mijało i jako dwoje szli badając wciąż tęsknotę swoją i w niej stwarzali ciągłe pragnienie dopełnienia. Czasami udawało im się już, już dosięgnąć tego stanu a wówczas wydarzało się coś co przerywało tę złudną sielankę. Śmierć, która rozdzielała ich nie była jednak przyczyną ich bólu ponownej samotności, lecz stanowiła dzwon przypomnienia ? że w nich, w każdym z osobna nie odnaleźli tego po co zeszli jako dwoje. Ci i tak szczęście mieli, ale i ból większy rozstania niż ci, którzy nigdy nie spotkali swojej – jak w tym śmiesznym świecie nazywali się – swojej połówki.

Szli więc dwoje, z których miliony powstały, jakby pączkowali w swej kobiecości i męskości. Z jednego dwoje, a z dwojga miliony, szli i zabawa trwała, wciąż zadania sobie wyznaczali, wciąż poznawać chcieli zależności tworząc ból, zagrożenie, zdrady, odrzucenie, niezasługiwanie na miłość, starzenie, formy ciała, porównywanie, rozmiary, przemoc, agresję, zabór, własność, znieważenie, ograniczenie, lekceważenie, lęk. Tworzył to umysł, widząc, tylko widząc miarę świata tego stwarzał OGIEŃ, w którym żądza lub niemożność rolę grały stwarzając ciągłą iluzję związku. Bawili się ?..i cierpieli. W pogoni za dopełnieniem łzy lali i tęsknota rozdzierała ich serca. Wciąż w bólu, w ckliwej tęsknocie, która gdy dano im dotknąć drugiego zamieniała się w piekło i iluzję związku.

Ja muszę tak żyć, ja muszę to wypełnić, ja mam zobowiązanie, ja się boję, znów mnie krzywdzi, żyć bez niej nie mogę, dlaczego on mi to robi, znajdę sobie młodszą, wezmę bogatszego ?..?..umysł, umysł, umysł i trwają tańcząc taniec śmierci, zapomnieli kim są i dlaczego.

I dzień nastał sądu, tak myśleli i bali się, lecz nie był to dzień ostatni. Anioł Miłosierdzia ukazał im się jak Anioł Stróż, troszczący się o dwoje i rzekł:

– Po cóż szukacie, skoro w sobie macie wszystko dzieci moje. Tu cisza jest i pełnia.

Nie zgodził się mężczyzna – umysł świata tego, nie zgodziła kobieta, choć w sercu drżenie poczuła.

– Służyć chcę mężczyźnie memu i opiekować się nim – wyznała. To takie wzniosłe móc życie poświęcić innym.

– Chcę jej, kobiety, bo cóż życie bez seksu warte i troski, próbowałem w samotności żyć, lecz nijakie to życie, choć starałem się, próbowałem wiele – Boga odnaleźć, wiele kobiet posiadać, bawić się życiem, lecz w sercu pojawiała się w chwilach samotność i niezrozumiane dążenie do posiadania tej jednej.

– A ja,  – pośpieszne dodała kobieta – tak bardzo żyć chcę dla niego, być jego, rodzić dzieci jego i należeć do kogoś, choć i złość mnie bierze często na niego, na jego głupotę, nieumiejętność miłości, brak czułości i słabość.

– Nie jesteś lepsza, – odparł szybko mężczyzna – chcesz kochać, lecz nie potrafisz, chcesz dawać lecz nie umiesz, mówisz za wiele, żądasz wciąż czegoś, marudzisz, zapatrzona w swój wygląd zapominasz o mnie, o tym co naprawdę połączyć by nas mogło. I złości mnie to, nie słyszysz gdy mówię, słuchasz tylko tego co sama wypowiadasz, a ja jak głuchy i ślepy nie wiem dokąd iść.

Trwało to dłuższą chwilę, aż Anioł Miłosierdzia przerwał monologi umysłu starego i serca starego, bo wciąż trwali w starym programie życia.

– Jak długo chcecie w tym być – zapytał ich Anioł, – lecz nie zrozumieli pytania.

– Jak długo w bitwie trwać ? umysł mężczyzna i serce kobieta?

Zdziwili się- my, w bitwie, przecież chcemy być ze sobą i stworzyć jedno, z dwóch połówek jedno.

– Dość już mam gonienia za sercem – powiedział umysł, mężczyzna

– A ja dość niezrozumienia mnie serca przez umysł ? odrzekła kobieta -serce, będąc nadal w grze pozorów świata.

I trwali by tak wieczność, bo żadne zbudzić się nie chciało, gdyby nie nastał dobry czas na Ziemi, gdzie czas Czasów zaserwował nowe.

Ujrzeli OBRAZ – ona i on, w obliczu Anioła Miłosierdzia, ujrzeli obraz nowego.

Zatrwożyli się, przerazili, pierwsze co przyszło im w odczuwaniu to śmierć, śmierć poczuli i zapaść głęboką.

Nie, nie może to być, nie może, nie, nie ? nie mogli zrozumieć, pojąć, zaakceptować, przyjąć.

Długo trwało nim wgląd który dostali przeniknął ich nowym programem.

Od tej chwili nie szukali już niczego. Każde  z nich stało się pełnią.

Byłem tam, widziałem, ciekawi jesteście co się wydarzyło?

Każde z nich spojrzało na siebie. Ona na siebie tylko i on tylko na siebie.

Najpierw ona, gdyż bliżej stała Anioła ? zobaczyła, że choć sercem jest toć i umysł ma. Zdziwiła się, lecz przyjęła i nagle mądrość swą poczuła i zrozumienie ? nie musi już dla nikogo życia poświęcać, nie musi dla kogoś żyć, nie musi szukać w zewnętrznym świecie mądrości umysłu, bo nagle zdała sobie sprawę, że to za tym dążyła, szukała mądrości i w niej skryć chciała się jako miłość. Gotowa dać całą siebie, ba, życie nawet lub oczy wydrapać, bo i to się zdarzało ? a wszystko dlatego, gdyż nie uznawała swej mądrości.

Patrzył na to wszystko on. Z początku z lekceważeniem, bo za mądrego się miał. Lecz gdy czas na niego przyszedł, mina zrzedła mu, gdyż poczuł swoją pustkę i ciągłą gonitwę za sercem. Jak mógł uznawać się za mądrego – pomyślał, skoro nie zauważył, że i on serce posiada i za niczym biec nie musi, a seks, jakże mu się w chwili tej śmiesznym zdał. Jak mogłem mądrością swą nad świat ten wynosić się, nad innych, nad kobietę i  dzieci, skoro nie spostrzegłem, że serce mam, a seks zabawą jest w przyciąganie i trwa tak długo, aż jedność znajdzie każde z nas.

I ulgę poczuł on – umysł, o – jakąż ulgę.

I stanęli oboje nadzy ? ona w mądrości i miłości nie musiała już niczego udowadniać, dla nikogo żyć, niczego szukać, przed niczym się chronić.

Eureka – zakrzyknęła, nic nie muszę. Kocham, Kocham, skakała radosna w swej nowo poznanej wolności. Czuła jak rozpiera ją miłość, jak płomień miłości przenika jej ciało i rozpala życie, świat, istnienie. Nagle poczuła czym miłość jest do siebie ? wolnością, gdzie nic nie trzeba, gdzie nigdzie nie pędzi wewnętrzna potrzeba. Kocham Cię Boże zawołała i ciepło przytuliła mężczyznę. Zdziwiła się, bo to co poczuła w tej chwili było niezwykłe ? kochała, lecz nie było tutaj już lęku, smutku, zależności.  Kochała, jakże była to inna miłość, kochała SIEBIE, zrozumiała różnicę, kochała teraz siebie ? i to dało jej wolność, dało jej odczucie pełni i wdzięczność.

Nie mogła nasycić się tą miłością, mężczyzna nie był jej już potrzebny do szczęścia, gdyż wszystko miała w sobie, całą Miłość wszechświata,  pełnię, zjednoczenie. Lecz?.poczuła to teraz wyraźnie – dopiero teraz wie czym jest miłość i z radością podzieli się nią z nim, dla wspólnej zabawy, wspólnej radości, dla tworzenia nowego wspaniałego świata. Ekscytowało ją to – Nowe. I lęku ni innej zależności w niej już nie było.

Ponieważ stała się miłością – nie musiała skupiać uwagi na sobie i stała się jak słońce, promieniujące blaskiem najjaśniejszym.

On patrzył i podziw w nim się tworzył. Jak pięknie wyglądała! Jasność tylko widział  i blask i nic więcej nie mało znaczenia ? ciało, wiek, strój, umiejętności, to co było starym programem zniknęło dla niego, gdyż stawał się jak ona jednością.

I spojrzał na siebie i ujrzał swe serce, które dzięki jej przemianie stało się świetliste i czyste, gorejące niczym krzew objawiony Mojżeszowi, wieczną miłością. I poczuł jak zmienia się. Dobrze mu w tym było i spokój czuł.

Kochać, to takie proste pomyślał ? i spojrzał na kobietę. Nie czuł pożądania, lecz czułość i chęć obdarowania jej tym co teraz odczuł. Przepełniała go radość, dziwne uczucie miłości w której zniknęła znana mu seksualność, poczuł to, wolność i wdzięczność za uwolnienie się z tego. Na  miejsce tamtego pojawiła się nieznana mu wcześniej światłość, która lekko i radośnie płynęła w nim. Poczuł, zrozumiał, on – mężczyzna – kim jest, zrozumiał, że był jak dziecko, domagające się zabawek, używające przemocy, tupiące nogami, krzyczące lub zapijające swą słabość, śmiał się, bo zobaczył w sobie całość starego programu i wzruszenie poczuł z wolności, która pojawiła się w nim.

Kochać, jak pięknie jest kochać siebie, jak wspaniale serce poczuć w sobie, jak ?cudnie, zdziwił się jeszcze przez chwilkę, że słów tak egzaltowanych używa i zaśmiał zaraz ? teraz mogę, jestem przecież miłością, sercem i mądrością umysłu. A skoro mądrością jestem zaopiekuję się teraz kobietą i jeśli zechce służył jej będą miłością, którą poznałem i opieką, bo mężczyzną się stałem.

Dobrze się poczuł, siła w nim urosła i zrozumiał, co znaczy być mężczyzną.

Nie żądać od świata niczego, nie wywyższać się ponad innych, nie oglądać za kobiecymi wdziękami, lecz służbę pełnić ? świadczyć swoją boskość mądrością miłującą, prawością, oddaniem. Poczuł siłę, nigdy nie czuł się mężczyzną tak jak teraz. Charyzma ? to słowo przyszło mu do głowy. I wziął je i zwrócił się do kobiety.

– Czy zechcesz – panią zostać mą?

To dziwne, kiedyś nie powiedziałby słów takich, on panem chciał zostać ? zawsze. A co będzie jeśli…. umysł stary przez chwilkę jeszcze powrócił ? jeśli ona zawładnie mną.

I tu kobieta się odezwała, mądrość przecież już odnalazła i jako serce mądrości pełne rzekła:

-Tak, wielbić będę Boga w nas, światłość naszą i teraz i ja proszę, abyś zechciał panem moim zostać Boże.

Dziwnie się poczuł mężczyzna. On Bogiem?..nie miał już  w sobie pychy ni próżności, więc tylko ciepło serca poczuł i wdzięczność za tę kobietę, która w ten niezwykły sposób w swej głębokiej mądrości rozwiała jego maleńki lęk.

Zrozumiał więcej – dzięki jej mądrości, zrozumiał więcej.

Ona dla niego panią a on dla niej panem, lecz nie o fizyczność tu chodzi a o boskość ich obojga. I zbliżyli się do siebie.

Ich miłości nie było końca, jak dwie spirale łączyli się w wiecznym tańcu, bo gdy poznali tajemnicę przestali być dwojgiem, stali się jednym, każde z nich w swej osobności. On serce odnalazł i stał się miłującym umysłem, a ona mądrość umysłu i stała się mądrością serca i kiedy stali się jednym- co uczynili?

Połączyli to co nigdy nie było rozdzielone, stając się coraz głębiej jednością miłowania Boga w sobie.

Nie ma końca  ich miłości, bo to nie ich miłość znana ze starego świata, lecz Bóg w całej swej istności powrócił do siebie, miłującego siebie samego, powrócił do natury źródła, które w dwóch siłach działa żeńskiej i męskiej, lecz nie kobietą i nie mężczyzną są oni. ………….Kto potrafi niech zrozumie.

 

 

okadka -zrozumie zycie cz i

ZROZUMIEĆ ŻYCIE CZ. I

 

zrozumie zycie cz ii 

ZROZUMIEĆ ŻYCIE. Czas na Miłość. Część .I. Str.211, cena 35 zł.

 Przy zakupie do 3 książek opłata wynosi 11 zł + 1,20 koperta = 12, 20 

 Przy zakupie  4 książke opłata wynosi 13 zł + 2, 70 koperta.= 15, 70

 


SPIS TREŚCI

ŻYCIE NA ZIEMI JEST DOSKONAŁE

CZYM JEST ROZWÓJ DUCHOWY

MUZYKA DUSZY

CZCICJ MATKĘ SWOJĄ I OJCA SWEGO

ILUZJA ŻYCIA

WEJŚĆ W WYŻSZY WYMIAR

POZNAĆ SIEBIE, ABY STAĆ SIĘ SOBĄ

UZDRAWIANIE DUCHOWE

PRAWDZIWA WOLNOŚĆ

BOŻE NARODZENIE

MY TWÓRCY ŻYCIA

KOBIETY SĄ GODNE ŻYCIA

JESTEŚMY JEDNĄ ŚWIADOMOŚCIĄ

PRZEBUDZIĆ SERCE

ŚWIĘTO ZMARŁYCH

NAPISZ IKONĘ SWOJEGO ŻYCIA

WOLNOŚĆ SERCA I UMYSŁU

ŚWIĘTOŚĆ

UMYSŁ I SERCE – STAĆ SIĘ WOLNOŚCIĄ

MY I NASZE DZIECI

JAK ŻYĆ – PRZEBÓSTWIENIE

KOCHAĆ TO BYĆ

URODZIŁAM SIĘ, ABY BYĆ WOLNĄ

POKOCHAĆ

MACIERZYŃSTWO I ……

STAĆ SIĘ MISTRZEM ŻYCIA

PRZYJMOWAĆ CZY OBDAROWYWAĆ?

KOCHANE KOBIETKI

KOBIETA

PRZEKAZY

Od autorki.

Książka ta jest zbiorem artykułów pisanych przez kilka ostatnich lat. Opisuję w nich moją drogę ku wolności. Wiele lat pracy nad zrozumieniem sensu życia zaowocowało zmianami, które dziś pozwalają mi pracować z ludźmi, jako lekarz dusz, zarówno we wszystkich dziedzinach życia.

Zeszłam na Ziemię i stałam się człowiekiem, aby poznać życie w trzecim wymiarze, w świecie dualności. Przeszłam tu wiele doświadczeń z różnych dziedzin, aby móc dogłębnie rozpoznać je zarówno z poziomu wewnętrznego jak i zewnętrznego, duchowego, energetycznego i fizycznego.

Kiedyś nie rozumiałam, dlaczego tak wiele wydarzyło się w moim życiu, pamiętałam tylko, że zawsze towarzyszyła mi wewnętrzna siła, która pchała mnie w ? poznanie życia za Ziemi.

Mijały lata, stopniowo zaczynałam rozumieć, po co tu zeszłam.

Jestem jedną z tych, którzy wyzwolili się z lękowych i ograniczających programów trzeciego wymiaru i stanęli w służbie ŚWIATŁU.

Miałam wiele determinacji i musiałam stać się silna duchową mądrością, aby dziś móc wskazywać drogę tym, którzy jej poszukują.

Jest wyjątkowy czas, mamy szansę zamknąć stary program bólu, cierpienia, lęku, odrzucenia i stając się świadomi swej duchowej istoty tworzyć w radości i mądrości swe życie.

W moich książkach, odnajdziesz Kochany czytelniku, wiele cennych wskazówek dotyczących zamknięcia tego niezwykle trudnego czasu nauki na Ziemi.

Zamknijmy już okres nauki trzeciego wymiaru i z radością otwórzmy się na nowe doświadczenia czwartego wymiaru ? miłości bezwarunkowej.

Trzeci wymiar to POSIADAĆ, czwarty wymiar BYĆ.

W pierwszym, uczyliśmy się zarządzać światem zewnętrznym, poznawaliśmy go, czyniliśmy poddanym, była to nauka posiadania ? ziemi, dóbr materialnych, ludzi. Mieliśmy rozpoznać ten zewnętrzny świat i nauczyć się radzić z nim sobie. Wpisana jest w to nauka samodzielności, niezależności, własnej tożsamości, poczucia wartości, wyjścia z wzorca ofiary, ukorzenienie, wolność od emocji, nałogów, nauka relacji rodzinnych, zawodowych, partnerstwa, finansów i wszelkich zależności z tym związanych. To czas karmy i życia w świecie stworzonym przez nieświadomy umysł i serce / stare wzorce mentalne i emocjonalne/. Poznawaliśmy świat zewnętrzny, ale poprzez nasze nieprawdziwe wyobrażenie o nim. Jaki wzorzec i wewnętrzna prawda, takie nasze życie w świecie fizycznym. Uznaliśmy to za jedyną prawdę, a była to tylko droga, poprzez którą mieliśmy poznać siebie.

Teraz przechodzimy dalej ? po poznaniu zewnętrzności, czas zająć się wnętrzem, czyli poznaniem przestrzeni serca i ducha. To ciekawy rozdział naszej nauki ? odzyskiwanie zapomnianych kiedyś umiejętności ? telepatii, jasnowidzenia, jasnoczucia, odbierania świata i ludzi poprzez serce i głębokie wewnętrzne zrozumienie, poprzez prawdę Ducha.

Dziś mamy odzyskać utracony raj, odczuć siebie, jako boską, niezwykłą, nieśmiertelną istotę, która w pełni świadomie zarządza umysłem i sercem. To świat stwórczy, w którym, w pełni świadomie tworzymy życie. 

ANATOL i AMELKA

 

 

Amelka bardzo kochała swego mężczyznę, ale cokolwiek by nie zrobiła było nie tak, domagał się ideału, a każde jej zachowanie oceniał i dopasowywał do swoich oczekiwań ideału kobiety i niestety był zawiedziony, a wówczas bardzo ostro reagował poprzez emocje.

W ten związek Anatol wszedł ze sporymi obciążeniami. Pierwsze małżeństwo było porażką, zdradzał żonę , szukał, wciąż szukał. Twierdził, że kochał żonę i ona jego kochała, wydawało im się  że właściwie nic nie powinno zakłócić spokoju i szczęścia.

Jednak stało się inaczej.

Poprzedni związek jest odzwierciedleniem wnętrza i wzorców mężczyzny dlatego opowiem i o nim.

Anatola wychowywała babcia , mama miała inne zajęcia , ale często odwiedzała matkę i synów / chłopców było dwóch/.

Kiedy trochę podrośli młodszy wrócił do domu , starszy poszedł do szkoły z internatem.

Minęło kilka lat , Anatol wyszedł z domu , zamieszkał w internacie.

Przez wiele lat matka całą odpowiedzialnością za jego postępowanie obarczała starszego syna, to on był odpowiedzialny  i on dostawał burę od matki.

Anatol właściwie żył w innym świecie. 

Kiedy ożenił się oczekiwał od żony podobnych zachować jak od matki, nikt nie nauczył go odpowiedzialności , nikt nie nauczył odczuwania drugiego człowieka, współczucia.

Miał dobre serce, jednak ukierunkowane bardziej na siebie, tak pomagał innym , działał społecznie, dbał zewnętrznie o dom, dzieci, żonę , zapewniał byt  materialny, lecz nigdy nie zastanawiał się nad tym co czuje drugi człowiek.

Nie posiadł niestety  najważniejszej rzeczy, tak niezbędnej w prawdziwej miłości ? współodczuwania.

Wychowanie, a właściwie jego brak wpłynęło  na to, że nie czuł innych ludzi. Nie potrafił zrozumieć drugiej strony i widział człowieka tylko zewnętrznie. Miał swój świat, zaspakajał swoje potrzeby i zewnętrzne potrzeby innych.

Inni odczuwali jego dobre serce ale nie potrafili zrozumieć sprzecznych zachowań. Był wybuchowy, bardzo emocjonalny.

Czuł się świetnie kiedy był chwalony , podziwiany, doceniany, nie znosił krytyki ani oceny, nawet jeśli była konstruktywna.

W takich sytuacjach bronił się, a ponieważ miał silną energie uderzał nią boleśnie.

Oczekiwał od żony całkowitej akceptacji, podporządkowania, widzenia w sobie ideału. Starał się , kochał, ale jego miłość zaciemniona była przez jego bardzo silne wzorce odrzucenia.

Matka odrzuciła go nie tylko w tym życiu , ale o tym za chwilę.

Pracował, chciał zapewnić  rodzinie byt, ale jednocześnie zdradzał bo jak mówił czuł się niezrozumiany, nigdy nie pomyślał co może czuć żona, jakie energie przynosi do swojego domu, do żony i dzieci. Mówił , że czuł się winny, ale kiedy poddawał się rządzy nie było to takie trudne, nawet radosne. To trwało wiele lat, robił co chciał i jak chciał. Właściwie całe małżeństwo szukał Miłości, kobiety. Nie rozumiał, że niszczył w ten sposób związek w którym był i kobietę, która mu zaufała. Jedyne co pamiętał to to, że miał wyrzuty sumienia , że rządza  była silniejsza. Użalał się nad sobą, że było mu trudno, że żona nie była ideałem, że nie była doskonałością. Z jednej strony twierdził ,że chciał aby była samodzielna i silna, z drugiej niszczył jej siłę ciągłymi zdradami, poniżającymi przecież  godność kobiety.

Wchodził z relacje z prostytutkami , z różnymi kobietami, do głowy  u nie przyszło , aby pomyśleć , co one  czują, odchodził kiedy chciał. To co zapamiętał to to, że chciał jak najlepiej ,że darzył te wszystkie kobiety szacunkiem. Nie rozumiał , że szacunek do kobiety to uznanie jej za świętość, wyjątkowość, dobro  a nie korzystanie z jej ciała , uważał , że miał misję do spełnienia, przekazywania tym kobietom jakie są niezwykłe. Zapomniał, że tak działa ego a nie dusza. Ego znajdzie zawsze  jakieś wytłumaczenie, aby tylko uniewinnić  swoje niecne działania.

Tam gdzie Miłość, której szukał, nie ma traktowania kobiet jak pochwę , czy przedmiot zaspokojenia rządzy.

Miłość miłuje a nie korzysta.

Napełniał się tą energią o niskich wibracjach zbieraną w domach publicznych cz innych tego typu przybytkach i zanosił ją swojej kobiecie, dziwiąc się później , że coś  między nimi się psuje.

Niszczył świętość bliskości i jeszcze stworzył sobie usprawiedliwienie .

Ego często daje takie argumenty, wybielamy się , szukamy winy w innych.

Żona wybaczała, tolerowała , pozwalała do momentu kiedy zaczęli tracić własność, finanse zaczęły upadać, nastała katastrofa, wówczas postanowiła odejść.

Miała z tym życiu odnaleźć prawdziwe wartości. Jako dziecko wychowywała się w biedzie , bez ojca i bardziej niż zdrad obawiała się biedy i samotności, tolerowała dopóki nie brakło pieniędzy.

Za chwilę opowiem jeszcze o ich wspólnym wcieleniu bo to też rzutuje na ich związek.

Anatol  szukał Miłości nie wiedząc, że ma ją znaleźć w sobie, a nie w kobiecie , partnerce. Wcześniejsze wcielenia, odrzucenie przez matkę , nienauczenie się odpowiedzialności za partnerkę, za związek, spowodowało oczekiwanie od partnerki ciągłego wybaczania, akceptacji. Robił ?zło? bo jego zachowanie przynosiło innym ból i tłumaczył to wyższymi prawdami, prowadzeniem, mądrością.

Zdradzał ? mówił że to misja, krzyczał, uderzał, mówił, ze to odpowiedź na zachowanie partnerki, bo przecież to ona ma problem a nie on. Stworzył sobie świat iluzji aby tylko nie dotknąć tego co najbardziej boli, aby tylko nie zobaczyć swego lęku przed porzuceniem i można powiedzieć nienawiści jaką miał do kobiet. Wiem, że nie zgodził by się tu ze mną, ale korzystanie z płatnych usług kobiet jest formą nienawiści do nich, poniżania ich kobiecości, zemsty i choć mówił, że wewnątrz czuł coś innego, to był to tylko kamuflaż.

Jeśli jest w człowieku miłość, nie krzywdzi się ukochanej kobiety, a innych nie traktuje poprzez rządzę. Nie opowiedział mi wszystkiego, nie otworzył do końca, pozostał w obawie i lęku . Dał z siebie tyle na ile pozwoliło mu jego ego, przecież też jestem kobietą i choć jego słowa pełne były miłości wewnątrz było coś innego, ocena, żal, krytyka, wymuszanie bardzo silna destrukcyjna energią podporządkowania się kobiety. Jego informacje były pełne sprzeczności, nie widział tego, jego serce mówiło coś innego, a energia coś innego. Ten wewnętrzny chaos odbijał się głównie na jego bliskich bo przecież on zawsze znalazł jakie wytłumaczenie dla siebie, aby tylko nie dotknąć swego cienia.

Jakie były jego wcielenia.

Najpierw z byłą żoną.

Był czas inkwizycji.  Tu się spotkali, on był jej podwładnym, ona była mężczyzną. Obaj byli urzędnikami kościoła, którzy poszukiwali ? czarownic? aby dokonała się sprawiedliwość.

Właściwie powinnam wspomnieć, że Anatol we wcześniejszych wcieleniach  został odebrany matce/ co zapisał w sobie jako porzucenie przez matkę ? to wcielenia z Amelką/, był wówczas wzięty do niewoli i miał bardzo trudne , krótkie życie. Następnie został zakonnikiem ? pustelnikiem, studiował duchowość na poziomie ziemskim, kościelnym, zachował po wcześniejszym  wcieleniu  brak miłości matczynej, odrzucenie , nie potrafił kochać , nie umiał stworzyć związku , uważał, ze kobiety nie potrafią dać miłości ,że powinno się uczyć je tego, pozostał samotny z wiedzą duchową zakonną. Nauczył się miłości do Boga, który był gdzieś tam wysoko, poza człowiekiem.

Następne wcielenie to właśnie inkwizytor.

Wyznaczył sobie zadanie ? nauczenia kobiet miłości. Myślał, że poznał Boga prawdziwego, że poznał miłość, której przecież nie znają kobiety i chętnie poszukiwał tych najbardziej wynaturzonych, porzucających Boga, czarownic, kobiet wolnych, nie ulegających presji czasów.

To wcielenie łączy obie kobiety i Anatola.

Jego zwierzchnik , była żona, dobrze wiedziała, ze nie chodzi o naprawianie , nauczanie miłości. Była czas kiedy kościół potrzebował więcej wiernych, potrzebował zbudować swój autorytet i zaczęła się nagonka na kobiety. Trzeba było krwi, zagrożenia, trwogi i działo się to, chodziło też o pieniądze, wiele osób płaciło , aby uzyskać wolność, najczęściej tracili zarówno pieniądze jak i zdrowie.

Była żona , zwierzchnik Anatola bardzo manipulowała swoimi podwładnymi, szczególnie Anatolem, który był ślepo zapatrzony w swoją misję ? nawracania kobiet.

Szukano ich, polegając na donosach ,sprowadzano do Anatola, on bardzo sumiennie , z miłością przekazywał swą wiedzę o Bogu, przekonywał aby podpisały dokument ze chcą się nawrócić, uczył ich o dobrym , kochającym , miłującym Bogu ,a kiedy podpisały oddawał katom na stos. Uznawał, że widać Bóg uznał , ze mogą już umrzeć bo przecież przekazał im to co niezbędne ? miłość, aby mogły w spokoju odejść.

Te działania spowodowały , że kobiety rzucały przekleństwa, dziś osoby widzące i czujące więcej, uznały , ze Anatol miał nałożone klątwy.

To również efekt tamtego życia.

Kiedy przyszła starość w tamtym wcieleniu Anatol zrozumiał , jaki błąd popełnił, ale było za późno. Teraz przy spotkaniach z prostytutkami jego podświadomość kazała wierzyć , że robi dobro, bo uczy je znów miłości. Chodził do nich i jak mówił chciał przekazywać miłość.

Dla wszystkich tych kobiet otwierał całe serce i nie rozumiał ,że robi następne zło, krzywdzi siebie, swoje dzieci, żonę i każdą następną partnerkę, bo przekazuje im energie tych kobiet i ich klientów , energię rządzy i często najniższych , negatywnych instynktów. Z jednego życia inkwizytora, gdzie czynił zło poszedł w następnie czyniąc to samo.

Miał nauczyć się Miłości prawdziwej, miał nauczyć się partnerstwa, szacunku dla kobiety, zobaczenia w niej duszy, opieki nad nią nie tylko materialnej , ale i energetycznej, emocjonalnej. Miał nauczyć się , że kochać można tylko jedną kobietę a seksualność dana jest człowiekowi do stworzenia z ukochaną świętej jedności.  Że Miłość to szacunek, uwielbienie, obdarowywanie, wierność, otwartość, dbałość, współodczuwanie, że kobieta to nie ciało , lecz niezwykła istota , pełna dobra, mądrości, ciepła, o którą należy dbać jak o największy skarb. Nie trzeba jej uczyć miłości lecz nauczyć jej siebie samego bo wówczas będzie można zobaczyć to w kobiecie.

Nie trzeba miłować prostytutek, szukać usprawiedliwienia dla swych niecnych zachowań, lecz zrozumieć kim jest kobieta i oddać jej hołd.

Kiedy zobaczysz w sobie doskonałość, zobaczysz ją w innych.

To dla niego zadanie.

Nie trzeba nikogo zmieniać , pouczać, pokazywać, z pewności nie potrzebne jest to przygodnym kobietom, bo dla takich łatwo być ideałem, nauczającym zakonnikiem. Nauka którą miał przejść to związek z jedną kobietą i miłowanie jej , zobaczenie w niej doskonałości , praca nad sobą, nad swymi wzorcami, emocjami, rządzami.

Mnie miał im folgować , lecz zmienić je, podnieść wibracje i uzdrowić siebie.

Uważał, że niesie dobro prostytutkom, a dla nich był tylko jednym z wielu klientów, myślał, że daje im miłość , a im chodziło o pieniądze. Chciał je nauczać o one nie potrzebowały tego. Jakże łatwo być niedzielnym proboszczem i jakże trudno w codziennym życiu dawać z siebie szacunek , miłość, zrozumienie a nie oczekiwać od swej kobiety doskonałości.

Uznawał prostytutki za ideały, dawał im serce, pokazywał ich doskonałość a żonę traktował jak zło, żądał idealnych zachowań, pouczał, żądał podporządkowania, traktował źle. Jak to byłą miłość, czym ona była.

Traktował tak prostytutki bo żałował ich, sam kiedyś był jedną z nich, rozumiał i dobrze się czuł. Tu nie musiał nic z siebie dawać na dłużej, byli jak jedna krew, znali to życie, te energie, klimaty. Tu nie musiał się starać , zabiegać, lękać że zostanie  odrzuconym , nie musiał się bronić, atakować, mógł być ideałem.

Żona była kimś innym, ale też była to ich wspólna karma do przepracowania. Ona miała nauczyć się , że pieniądze , nie są najważniejsze, oraz sama zarabiać pieniądze, a nie korzystać z pieniędzy kościoła czy ofiar. Nauczyła się manipulacji , której nie przepracowała jeszcze, pozostała w poprzednim postrzeganiu kościoła.

Pod koniec związku Anatol  zaczął pracować nad sobą, szukał ,jego finanse zaczęły upadać, firma plajtowała, pojawiły się długi. Sięgnął  po książki duchowe, zaczął się modlić.

Było to jeszcze sporadyczne, ale dusza wskazała kierunek.

Kiedy spotkał Amelkę ? zobaczyła w  nim jego dobre serce,  światło. Pracowała od jakiegoś czasu , pokochała siebie i potrafiła zobaczyć światło w innych. Ponieważ łączyły ich wspólne wcielenia, ponownie zaiskrzyło między nimi. On otworzyła całkowicie swe serce, gotowa była dać całą siebie.

Wiedziała, że nie umie tworzyć partnerstwa więc otworzyła się i na tę naukę . Wiedziała, że w tych czasach związek partnerski służy pracy nad uwalnianiem najgłębszych wzorców.

Łatwo nam pracować z rodzicami, dziećmi, innymi ludźmi, najtrudniej z partnerem, bo jest tu silna więź emocjonalna i seksualna. 

Tu otwieramy się bo tylko wówczas możemy stworzyć związek ale i tu najłatwiej jest nas zranić.

Otworzyła się bo chciała iść dalej w swym oczyszczaniu , stworzyć z tym człowiekiem MIŁOŚĆ, prawdziwą MIŁOŚĆ.

Anatol poczuł się doskonale kiedy poznał Amelkę ,ktoś nareszcie zobaczył  w nim Miłość. Tak naprawdę nikt wcześniej tego nie zrobił . Poczuł się zaakceptowany w pełni. Wszedł w ten związek choć długo nie mógł się zdecydować jak ma wyglądać.  Energie w których żył dotychczas w zetknięciu z energią tej kobiety były przeciwnych zupełnie biegunów.

Traktował kobiety poprzez swe wzorce, nie ufał, chciał nauczać, zmieniać, pouczać. Choć mówił o miłości i dane im było przeżyć niezwykłe chwile, nadal silniejsze były energie poprzednich lat.  Zdradzał i kłamał, nie ufał, żądał zmian u partnerki.

Nie potrafił zrozumieć prawdy, uczciwości, oddania, lojalności, wierności, pełni oddania.

Był gotów oddać pokłon prostytutce natomiast kobiecie, która otworzyła swe serce nie.

Mówił  piękne słowa, umiał to bo przecież miał praktykę, lecz w życiu postępowała inaczej.

Amelka bardzo cierpiała, szukała w sobie, pracowała nad wzorcami, których tak naprawdę nie miała wiele.

To on przyniósł jej zdradę, kłamstwa, rządze, oczekiwanie, poniżanie, wyzwiska, nieodpowiedzialność , gniew, przemoc.

Dała mu całą siebie , uczyła czym jest miłość.

On oczekiwał ,że stanie się świętą i będzie jak święta reagował na każde jego zachowanie, a pozwalał sobie na dużo. Uznał, ze robi dobrą rzecz, bo uczy kobietę Miłości, pozwala jej zobaczyć wszystkie jej wzorce i stać się święta. Nie rozumiał, ż eto nie ona a on ma problemy i zrzuca je na nią , uważając, ze jeśli ona stanie się czystością jego wzorce znikną.

Miał ich tak wiele ,że bał się o  nich mówić.

Kiedy wchodzili na połączenie dusz, przyznawał, że jest dla niego aniołem, niezwykłością , ż przyniosła mu nowe życie, pokazała inną wartość .

Nigdy nie pokazał swej prawdziwej twarzy, był podwójny , z jednej strony ciepłe serce, dobro, z  drugiej poniżenie, lekceważenie , zło.

Były w nim te dwie siły, walczyły o niego, a on poddawał się im ,bo przecież tak jak poprzednio nie wiedział co ona czuje, nie interesowało go to.

Znał siebie jeśli cokolwiek by zabolało ,uderzał energią zwrotną , mówiąc, że to Amelka stworzyła, że to jej wzorce lęku tworzą jego zachowania, że jego agresja, ponizanie jej są jej wytworem a on tylko to jej pokazuje.

Nie rozumiał , lub nie chciał zrozumieć, ze to gra jego ego.

Sam postępował jak chciał, nie będę się zastanawiał czy to ego czy dusza, to wszystko jestem ja- mawiał. Czy pomyślał jaki ból zadaje kobiecie, która pokochał go i pokazała raj?

Nie, bo nie znał czegoś takiego.

Stworzył sobie dobre wytłumaczenie i ślepo za tym szedł.

Krzywdził ale nie pozwolił krzywdzić siebie, ona miała pracować za nich dwoje, bo przecież to co on robił to były jej wzorce, to co ona robiła były jej wzorce.

Porzucał ją, rozstawał się na miesiąc , dwa, odkładał telefon, dawał sobie prawo inkwizytora uczyć ją miłości . Tam robił to łagodnie teraz poprzez ból i przemoc.

Czasami płakał prosząc , aby zmieniła się już, bo on nie chce więcej tego robić, ale nie rozumiał, że to w nim jest destrukcja i złość, nienawiść i zamknięcie. Nie pozwolił sobie pomóc.

Amelka słabła ,jej ciało energetyczne stało się dziurawe od tej ciężkiej energii, bólu , cierpienia , kłamstw, manipulacji.

Trwała długo w tym związku, uczyła się , obserwowała. Przyszłą do mnie kiedy już nie miała sił aby iść dalej, wiedziała, ze jeśli pójdzie za tym mężczyzną zginie.

Zawsze szukał by w niej przyczyny aby uderzyć energia, wychowywać, pouczać, bo widział w niej zło, mówił coś innego, ale jego podświadomość odbierała ją jako zagrożenie.

Z kobiety silnej stała się słaba, zalękniona, straciła blask, to działanie jego energii, potrzebował jej pełnej akceptacji, miłowania, ale jednocześnie widział w niej zagrożenie. Zamiast radości miała w sercu ból,  bo wiedziała do czego zmierza ten związek, Anatol był jak sam powiedział niereformowalny.

Ona widziała w nim wzorzec samo destrukcji, on to odrzucał, niszczył siebie, karał za inkwizycję, uznając wewnętrznie , że  nie zasługuje na miłość. Był odrzucany przez matkę , czuł się niewart miłości.

Widziała to, lecz on nie pozwolił jej o tym mówić, miał swoją wizję inkwizytora, zajrzeć Do swego serca i wydobyć cały ból , zawyć jest bardzo trudno, nie zrobił tego, nie chciał, tak ją odpędzał od siebie, że kobieta pewnego dnia powiedziała dość.

Wiedziała, że mogliby stworzyć coś niezwykłego, lecz nie mgła już dużej pozwalać na to co się działo.

Zrozumiała, ze miłość to nie ciągłe pozwalanie na złe traktowanie i ciągłe wybaczanie. Zrozumiała , ze miłość, to najpierw miłość i szacunek do samej siebie i powiedziała dość.

Nie chciał jej pomocy i stracił ją, stracił miłość swego życia.

Nie zrozumiał lekcji , wolał być inkwizytorem , mądralą, która wie lepiej.

Wchodził w relacje z kobietami, był otwarty , kobiety wchodziły całe  w te relacje , uzależniał je od swej energii, bo czuły jako to kobiety jego wnętrze ?ufały jak inkwizytorowi , a on  szedł dalej, nie zastanawiając się nad nimi, przecież nie ma cierpienia na tym świecie mówił.

Amelka odeszła, zaczęła wracać do swej siły, uczyła się na powrót siebie, swego światłą, to co przepracowała zaowocowało większą czystością i ciszą, pozostawiła Anatola, aby dostał swe lekcje pokory, współodczuwania, wyboru i konsekwencji wybory, aby nauczył się podejmowania decyzji, priorytetów, prawdziwej miłości, szacunku, opieki nad kobietą, dbałości o swój skarb, aby zrozumiał, ze kobieta jest delikatnością, motylem, czułością i należy się jej największy szacunek, szczególnie tej , która otwiera całe swe serce.

Pozostawiła go aby nauczył się odróżniać kobietę miłującą od kobiety sprzedającej swe ciało, bo choć wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Boga, jedną świetlistością, jedną energią miłości, wielu nie chce tego dotknąć i pozostają w niskiej energii zła, przemocy, zbrodni, rządzy, przekupstwa, manipulacji i takim ludziom poświęćmy modlitwy ale nie uzdrawiajmy ich na siłę, bo droga którą idą zaprowadzi ich w takie miejsce, gdzie sami zapragną dotknąć Boga w sobie  dopiero wówczas usłyszą Jego głos.

Amelka czuła ogromną miłość do Anatola, było to jak zaćmienie.. Wiedziała, że muszą iść wspólną drogą, ale nie wiedziała dlaczego, myślała, ze to dar z nieba, niezwykła miłość i tak go widziała. Z czasem ,zaczęła dostrzegać w nim nie tylko światło lecz również jego osobowość. Zrozumiała, że widziała tylko część człowieka, jego wnętrze, ale jest jeszcze druga część i trzecia. Wewnątrz światło, pośrodku wzorce , schematy, na zewnątrz osobowość wynikająca z wzorców ? jego emocjonalność , złość, obojętność , lekceważenie, agresja, wymuszanie, pouczanie . Amelka zrozumiała , ze to , te trzy części stanowią dopiero całość. Kiedy byli w połączeniu dusz płynęła czysta miłość, kiedy ona była cicha i podległa, kiedy jednak zrobiła coś co według niego nie było miłością on reagował ?złem?, zadawał ból.

Regres pokazał coś ważnego.

Był wiek XIV , na wioskę napadli najeźdźcy, tereny przygraniczne, palili wioski, mordowali. Ona była matka Anatola , on miał ok. 4 lat. Dzieci zabierano , wiązano im  ręce i przywiązane do wozu szły w szeregu, jedno za drugim. Ona ranna,  umierała leżąc na ziemi. Widziała jak zabierają jej dziecko , wyciągnęła jeszcze ręce w jego kierunku. Dziecko nie rozumiało co się dzieje, widziało matkę, która żyje i nie biegnie do niego, nie ratuje. Zapisało sobie w pamięci , że matka porzuca je , że pozwala aby je zabrano.

Anatol miał tu trudne życie i z tym wspomnieniem i ogromna samotnością umarł młodo w niewoli.

Pomimo trudnych doświadczeń w tym związku Amelka często widziała Anatola jako niemowlę w ramionach , wybaczała w nieskończoność jego zachowania , być może mając wewnątrz poczucie odpowiedzialności za tamte wydarzenia , uważając, że mogły one skrzywić rozumienie kobiet i miłości.

XIV/XV w.

Czas inkwizycji. Ona biega po lesie, zbiera zioła. Ktoś donosi , zostaje aresztowana. Postawiona przed inkwizytorem. On przekonuje ją, że musi ją nauczyć kim jest Bóg. Kobieta zna Boga, ale innego ,to przyroda, życie, ludzie, zna inny poziom boskiego istnienia. ON tego nie rozumie i próbuje przekonać ją , kim jest Bóg, że właściwy jest ten kościelny. Mówi do niej łagodnie z czułością i ona przyjmuje to, choć w sercu wie, że to nie jest prawdą ,ale skoro życie to część Boga , istnienia, więc może przyjąć, ze to co mówi ten ksiądz też jest prawdą. Przystaje na jego nauki, podpisuje i zostaje zamknięta w celi. Później stos. Płonie ale nie widzi płomieni , w jej sercu nie ma złości, nienawiści , tylko smutek, oszukano ją, ona uwierzyła a on ją oszukał. W chwili śmierci widzi jeszcze pola, łąki, lasy, żegna się z tym niezwykłym światem.

Kiedy Amelka opowiadała o tym Anatolowi, on widział , że w chwili śmierci nienawidziła go , powiedział , ze poczuł że mogła  wbić mu nóż w plecy.

Takie było jego wyobrażenie i pamięć tamtych wydarzeń, podświadomie postrzegał Amelkę jako kogoś, kto czuje do niego nienawiść, to bardzo niekorzystnie odbijało się na ich relacjach. Z jednej strony miał poczucie winy za jej śmierć i bronił się poprzez atak przed jej wyimaginowaną nienawiścią za wyrok. 

Kiedy Amelka opowiadała o tym Anatolowi , płakała, czuła ogromny strach a jej ciałem wstrząsały dreszcze. Był lęk, że on tego nie zrozumie, nie oczyści, nie uwolni. Anatol nie przyjął tego w sposób prawidłowy, zlekceważył i powiedział tylko, że musiała czuć do niego nienawiść . To były jego uczucia  do siebie samego, za to co rozbił.

Następne ich wspólne życie.

XVI / XVII w.

1.Wioska, polna droga. Idą oboje, ona spodziewa się ich dziecka, jest przy nadziei jak kiedyś mówiono, ogromny brzuch ogranicza jej ruchy. On idzie za nią   z kosą na ramieniu , śpiewa piosenkę. Podchodzi do niej , obejmuje ją ramieniem . Jest czuły, kochający, oboje szczęśliwi, promienni, zakochani.

2.Mają dwoje dzieci, ale najważniejsza jest ich miłość.

3.Są już starsi, w średnim wieku, dzieci wyszły z domu. Leżą razem na łóżku, on umiera , chyba na gruźlicę. Ona nie chce zostać sama, miłość, którą do niego czuje jest tak silna, z postanawia umrzeć razem z nim. Umierają.

Amelka była bardzo związana energetycznie z Anatolem. Od pierwszej chwili traktowała go jak najbliższą osobę, pokochała jak tamtego mężczyznę , czuła niesamowitą więź i nawet kiedy zadawał ból, ta więź była silniejsza, wciąż mu wybaczała.