Kiedy już serce swe odnajdziesz, a będzie w nim miłowanie siebie i wszelkiego wokół istnienia, nadchodzi czas rozpoznania siebie, tego, który prawdziwym jest.
W pełni świadomości swej sięgnij wówczas do swego wnętrza i poproś Boga , swą Wyższą Jaźń, najwyższą mądrość, aby dały Ci możliwość pozbyć się wszystkiego tego co jeszcze zalega w Tobie. To co już może nie z pozycji świadomej jest , bo nad tym już pracowałeś, lecz tego, co głęboko skryte zostało i tylko dusza i Bóg poprowadzić Cię mogą drogą poznania tego.
Jak to uczynią?
Poprzez postawienie na Twej drodze cudu, który przychodzi w postaci człowieka.
Jakim on jest? Nie przyjdzie ten, który miłością pała i to co najgłębsze w nim, nie jest widocznym. Przyjdzie, by przynieść Ci śmierć, śmierć ego i tego co jest starym wzorcem ograniczeń.
Gdy spojrzysz na tego człowieka i złość poczujesz, lub ból, zawstydzenie lub ignorancję wówczas wiedzieć będziesz , że nauczyciel przyszedł.
Choć on nie musi wiedzieć i tak jest najczęściej, jaką rolę przyszło mu wypełnić, da ci wszystko to co potrzebne jest, abyś wzrastał.
Ucieka człowiek od tych, którzy zamęt niosą, chaos, lub cierpienie, a przecież po to oni zjawiają się, aby pokazać co jeszcze w człowieku jest oporem przed pełną akceptacją i miłością.
I cokolwiek jest, co z miłości głębokiej nie pochodzi, co czułości nie budzi, podziwu, uwielbienia dla duszy drugiej powodem stać się ma do pracy.
Każda myśl, która z oporu jest wobec drugiego, lub sytuacji, jest świadectwem zatrzymania na poziomie serca, bo gdy miłowanie w człowieczej jest duszy i serce wypełnia uwielbienie dla życia, nic nie jest w stanie stawić oporu.
Nie pojawi się złość, zawiść, zdumienie, ból, ocena, żal, nic, jest tylko zrozumienie, ciepło serca, radość współistnienia z innymi.
Kiedy w miłości jest człowiek, nic nie zatrzymuje jego podziwu dla planu Boga i nie spowoduje zapytania ? dlaczego.
Płynie człowiek tak, jakby żaglówką był na morzu pełnym, a wiatr sam steruje żaglami. Płynie w rytmie życia, poddając się radości przyjmowania tego co przynosi mu dar nieba.
Marzy, planuje, lecz idzie drogą bez lęków, bez żądań, które z ograniczenia się biorą.
Jest pewny swej drogi, pewny, że nic co przyjdzie do niego, nie może być przeciw niemu, a wszystko, wszystko jest zawsze dla niego.
Przychodzi ? on przyjmuje, radość wypełnia serce, bo przecież to cud życia jest.
Przychodzi dar ? doświadczenie, przynosi je ten, który od Boga jest posłany, jako posłaniec dobra.
I choć wydawać się może, że to tylko jest złudzenie, bo jakże, to, co ?zło? i trud niesie, dobrem być może, a jednak……
Gdy pozostaje człowiek w niewiedzy duszy, przyjmuje posłańca jako dręczyciela i zło i on daje mu to, co w gotowości
przyjąć jest człowiek. I kręci się spirala trudu, niskich energii, bólu i cierpienia. I trwa nauka. Posłaniec wciąż napiera, bo jak naukę ma dostarczyć dla duszy drugiej, jak pokazać jej ograniczenia, lęki, przywary? Dostawca daje, ten, który przyjąć powinien – odrzuca dar. I trwa nauka.
Przyjmujący, który w śnie jest odrzuca naukę, oskarża, że jak to, jak można taki trud mu dawać i ból i zło. Ból przyjmuje, lekcji ? daru ,nie.
I trwa wciąż dawanie i nie przyjmowanie.
Ból zadomowił się i ocena, krytyka i oskarżanie, lecz czy to dobra droga?
Nie, bo dopóki człowiek, do którego posłano dar nie spojrzy na siebie, w siebie i tam nie dostrzeże wzorca, który naukę sprowokował, posłaniec nie odejdzie.
A jeśli nawet, to przyjdzie inny, bardziej surowy i powtórzy się.
Dlatego, jeśli wzrastać chcesz, najpierw naukę przyjmij duszy, odnajdź ją, poczuj się dzieckiem Boga, zobacz swoje światełko, które wieczne jest i blask swego serca i później na każdego, kto przyjdzie do Ciebie jako posłańca spójrz, jak na nauczyciela, na dar Boga dla wzrostu Twej duszy.
Walkę zaleciłem Wam w przedmowie, lecz nie o wojnę chodziło z drugim ,lecz o przeciwstawienie się złu, czyli energii oceny, żalu i bólu w sobie.
Powiedz dość, lecz nie wymierzaj tego przeciw drugiemu, a przeciw ograniczeniu swemu i jeśli pojawi się ten, który ból przyniósł ? dość powiedź i zobacz w sobie, gdzie wzór powstał, który naukę przyniósł.
Jeśli boisz się o życie swoje znaczy to, że nie odnalazłeś swej nieśmiertelnej duszy w pełni lub wcale i będziesz w lęku przed chorobą, napaścią, tragedią i ona przyjść może. Będzie to nauka, abyś zrozumiał, odczuł, że to nie ktoś z boku daje Ci ból, lecz, że to Ty sam poprzez lęk prosisz, aby zjawił się u Ciebie doręczyciel.
I on przychodzi- o jakże często. I cóż się dzieje ? W ocenie jest człowiek Boga, którego za niesprawiedliwego ma, w ocenie- człowieka drugiego. I znów nie zrozumiał i lekcji nie przyjął.
A wystarczy miłości w sobie poszukać i lęków się wyzbyć i poczuć sercem całym czym jedność jest z innymi, czym radość istnienia, czym miłość.
Później, kiedy już przebudzenie przyjdzie i duszę swą dostrzeże człowiek, lekcja dalej twa, aby nic co zapomnieniem jest w jakimkolwiek temacie w duszy Twej, nie pojawiło się w przyszłości i dostaje człowiek doświadczanie i lekcje, lecz wówczas spojrzenie inne już ma, we wdzięczności jest za naukę i z większą łatwością przychodzi zrozumienie, lecz nade wszystko z wdzięcznością.
I choćby lekcja jeszcze trudna się pojawiła, to choć chwila może być trudniejsza i tak podziękowanie jest serca dla Boga, duszy, doręczyciela daru.
To tylko kwestia spojrzenia i o ile jest wówczas łatwiej .
I człowiek sam powinien wówczas prosić o jeszcze, aby szybciej oczyściło się już to, co już dawno powinno być przemienione w miłość.